Raczyli się nią starożytni wojownicy, by dodawała im sił przed bitwą. Dziś polecana jest cierpiącym na migreny, cukrzycę i miażdżycę.
Nazywana była przez cywilizację Inków matką zbóż. To ją wcinali starożytni wojownicy, by dodawała im sił przed bitwą. Wbrew swojemu przydomkowi komosa (quinoa), podobnie jak gryka i amarantus, nie jest prawdziwym zbożem, tylko za sprawą zawartej w nim skrobi je przypomina.
Quinoa na tle innych roślin wyróżnia się bardzo wysoką zawartością białka. I to tego kompletnego, bo ze wszystkimi niezbędnymi aminokwasami, które nie powstają w organizmie ludzkim i muszą być dostarczane z zewnątrz.
Jakie własciwości ma komosa?
Szczególnie cenna jest duża ilość lizyny, aminokwasu ważnego dla wzrostu i odnowy tkanek. Poza tym jest w niej mnóstwo manganu, magnezu, wapnia, żelaza, miedzi i fosforu, czyli jest doskonała dla cierpiących na migreny, cukrzycę i miażdżycę.
I uwaga! Nie zawiera glutenu – mogą ją zatem jeść wszyscy ci, którzy nie tolerują tego składnika. To niezwykłe ziarno może być dodatkiem do warzywnych gulaszy, jako zamiennik ryżu i kasz. Cudownie smakuje ze szpinakiem i botwinką. Możesz ją jeść z owocami, orzechami i jogurtem. To idealne danie na śniadanie!
Tego pseudozboża można również z powodzeniem użyć do przygotowania deserów: puddingów, ciasteczek, a nawet tortów.
Kotleciki z komosy
Weź:
• 100 g ugotowanej komosy ryżowej
• 2 łyżki świeżo zmielonego lnu
• 3-4 łyżki posiekanych liści szpinaku
• 3 łyżki startej marchwi
• 2-3 łyżki oliwy
• małą cebulę
• ząbek czosnku
• sól i pieprz do smaku
Cebulę posiekaj i usmaż na oliwie. Dodaj do niej ugotowaną komosę, len, posiekane liście szpinaku, marchewkę, rozgnieciony czosnek i dopraw do smaku. Wszystko dokładnie wymieszaj. Uformuj kotleciki i smaż na złoto na oliwie.
Alicja Majewska
fot. shutterstock