Kamienie potrafią doładować nas energetycznie, mogą też zabrać złą energię. Trzeba tylko wiedzieć, które wybierać.
Ci, którym kamienie są bliskie, którzy noszą je na co dzień, mówią, że kamienie mają duszę.
– Pewnie, że mają, skoro żyją. Cały Kosmos jest ożywiony, materia drga i wibruje – mówi Ewa Maria Kamińska, litoterapeutka z ogromną wiedzą i wieloletnim doświadczeniem wspartym naukami pobieranymi u wielu mistrzów tej dziedziny uzdrawiania. – Skoro japoński badacz Masaru Emoto udowodnił, że woda ma pamięć, to przecież jest naturalne, że kamienie i kryształy jako ich najwyższa forma też taką pamięcią dysponują. Kiedy bierzemy do ręki kryształ, który na nas oddziałuje, czujemy jego ciepło, mrowienie, chłód, lub, co wrażliwsi, nawet delikatną wibrację.
Czym jest litoterapia?
To wiedza o leczeniu kamieniami szlachetnymi licząca sobie ponad 3000 lat. Już starożytni Egipcjanie, mieszkańcy Babilonu i Arabowie uznawali ich moc i właściwości uzdrawiające. Kamienie wrzucano do wody, by nadać jej potrzebne właściwości energetyczne, do beczek z winem, żeby podkręcić jego smak, wytrącić powstające osady i zabezpieczyć przed octowaniem.
Kamienie uwalniają swą energię także w kontakcie ze skórą, przekazując organizmowi bezcenne mikroelementy. To mikroskopijne dawki, ale w leczeniu homeopatycznym nawet jedna milionowa część leku stanowi informację, którą organizm po przyswojeniu może wykorzystać do procesu samouzdrawiania. Kamień nie musi przylegać do ciała, wystarczy, aby znalazł się w zasięgu działania ludzkiej aury, czyli około 30 cm poza nim. Dobrze jest także układać je na czakramach.
– Skład fizykochemiczny każdego leczniczego kamienia jest inny – tłumaczy Ewa Maria Kamińska. – Każdy z nich współdziała z inną wibracją poszczególnych narządów ludzkiego organizmu. Doprowadza tę wibrację do właściwego stanu. Pozwala danemu organowi odzyskać sprawność.
Kamień noszony przy sobie (na szyi czy nadgarstku) potrafi także wchłaniać energie negatywne, związane z chorobą właściciela. Co jakiś czas należy więc kamienie lub wykonaną z nich biżuterię oczyścić ze złej energii przez zwykłe płukanie w bieżącej wodzie, zakopanie na kilka godzin w ziemi lub wystawienie na słońce, co też wzmacnia ich działanie.
Kamienie, które warto nosić przy sobie:
- Diament uspokaja i reguluje gospodarkę hormonalną.
- Szafir zmniejsza stany nerwicowe.
- Karneol wyzwala namiętną miłość i zapewnia długowieczność.
- Jadeit prowadzi do zgody w upadających związkach.
- Rubin polecany jest na kłopoty żołądkowe.
- Lazuryt przyspiesza zrastanie kości.
- Hematyt podnosi poziom hemoglobiny.
- Bursztyn łagodzi reumatyzm.
- Agat stosowany jest przy chorobach płuc.
Warto zmieniać rodzaj kamieni – nasz organizm potrzebuje rozmaitego wsparcia. Stąd istotna jest diagnoza lekarza, potem zaś dobór właściwego kamienia przez osobę znającą się na rzeczy. Trzeba tylko pamiętać, że kamień jest potężną siłą wspomagającą terapię ogólną, ale jej nie zastąpi.
Kamienie mają moc ogólną i specjalistyczną
– Największym „lekarzem" wśród kamieni jest według mnie turmalin, dający, jak niewiele kryształów, podwójne załamanie światła. To jeden z najmocniejszych kamieni ochronnych – mówi Ewa Maria Kamińska.
Inni znawcy to kryształ górski nazywają królem uzdrawiających kamieni. Może dlatego, że jest on swojego rodzaju wzmacniaczem dla pozostałych kamieni. Dwa najcenniejsze zaraz po nim to ametyst i szmaragd. Ten pierwszy leczy wzdęcia,wrzody żołądka, choroby wątroby, drugi chroni od nieszczęść, a także od chorób zakaźnych, wzmacnia system nerwowy, usprawnia pracę mózgu. Cytryn zaś wsadzony pod język wraz z kryształem górskim zapobiega atakom astmy.
– Właściwości kamieni są niesamowite – zaznacza Ewa Maria Kamińska. – W zasadzie każdy może stosować taką terapię, jeśli tylko będzie miał minimum wiedzy na ten temat. Przy poważniejszych schorzeniach warto jednak zasięgnąć rady osoby z doświadczeniem w tej dziedzinie. Niepotrzebna jest tu wiara w siłę kamieni. One działają, przekraczając ludzkie blokady. Są samą naturą. My zaś przecież też nią jesteśmy. Więc musimy się jakoś „dogadywać"...
Damazy Leszczyński
fot. shutterstock