Zimą na dwór wychodzisz opatulony po czubek nosa, w domu sypiasz w polarowej piżamie, a i tak chorujesz?
Znaczy to, że masz słabą odporność – organizm, któremu zawsze jest ciepło, nie miał szans nauczyć się, jak reagować na zimno. I teraz byle podmuch chłodnego wiatru rozkłada cię na łopatki. Na szczęście ciało można zahartować, najłatwiej właśnie teraz, zimą! Metod jest sporo, wybierz tę, która ci się spodoba.
Chłodne powitanie dnia
Zaraz po przebudzeniu otul się szlafrokiem, otwórz szeroko okno lub drzwi balkonowe. Rozłóż szeroko ręce i głęboko oddychaj przez dwie minuty. Zamknij okno, wskocz pod koc albo wypij ciepłą herbatę. Powtarzaj codziennie, co dwa–trzy dni wydłużając chłodzenie się do trzech, a potem pięciu minut.
Prysznic ciepło–zimno
Po porannym umyciu się polewaj całe ciało ciepłą wodą. Zacznij od nóg i stopniowo przejdź do górnych partii ciała. Po kilkunastu sekundach odkręć chłodną wodę i, znów rozpoczynając od nóg, polewaj nią całe ciało. Po chwili powtórz cały proces z ciepłą wodą, a potem z zimną. I rób tak kilkakrotnie przez 3–5 minut.
Bieganie boso po śniegu
To przeżycie ekstremalnie… przyjemne! Najłatwiej mają właściciele ogródków – wychodzą z domu i już mogą zaczynać terapię, ale podreptać po śniegu można i w parku. Ważne jest tylko, by wybrać miękkie podłoże, np. trawnik. Zdejmij buty i skarpety, przez pięć minut chodź albo biegaj po pokrytej śniegiem trawie. Jeśli truchtałeś w ogródku, wróć do domu, umyj nogi chłodną wodą i rozetrzyj ręcznikiem. W parku przetrzyj stopy wilgotnymi chusteczkami, wymasuj ręcznikiem. Włóż grube skarpety.
PM
fot.shutterstock.com