Czy wiecie, że podczas wirusówek należy dużo jeść, ale w trakcie zakażeń bakteryjnych warto się głodzić?
Każdy pewnie zauważył, że raz podczas choroby chce mu się jeść, a kiedy indziej wręcz przeciwnie. Niestety pokutuje przekonanie, że jak ktoś jest chory, to powinien jeść, by mieć siły do walki z mikrobami. Wcale nie!
Naukowcy z amerykańskiego Yale University przeprowadzili niedawno na myszach badania, które wykazały, że to, czy jemy i co jemy, ma ogromne znaczenie podczas choroby. Inaczej trzeba traktować bakterie, a inaczej wirusy. Wirusy należy karmić, bakterie zaś – głodzić!
Myszy na odpowiedniej diecie przeżywały eksperyment, te na przeciwnej – nie. Dokładniejsze badania wykazały, że miała na to wpływ glukoza. Bakterie wręcz kochają glukozę, najedzone mnożą się jak szalone. Jedna z bardziej nieprzyjemnych, candida, może zostać wyeliminowana z organizmu dzięki kilkutygodniowej dietą ubogiej w glukozę. Po prostu ją zagłodzimy!
Dlatego zamiast na pierwszą oznakę choroby rzucać się do garów i pichcić rosół, najpierw trzeba rozpoznać, co nas zaatakowało. Zresztą ciało często samo wie, czego mu potrzeba i próbuje nas o tym poinformować – stąd bardzo częsty spadek apetytu. Więc jeśli dzieci nie chcą jeść, nie zmuszajcie ich do tego. Muszą jedynie dużo pić mało słodkich napojów. Najlepiej wodę z cytryną.
Jeśli jednak dopadł nas wirus, trzeba się jakoś przemóc i coś w siebie wmusić.
Co jeść podczas choroby?
Wirusy nakarm rosołem. Staraj się jeść sporo i regularnie, by dostarczyć organizmowi sił do walki. Nie zaszkodzi też wrzucić na ząb czegoś słodkiego. W przypadku grypy żołądkowej koniecznie pamiętaj o piciu dużej ilości płynów i jedzeniu lekkostrawnych potraw. Gotowany ryż i banany sprawdzą się doskonale.
Podczas infekcji bakteryjnej jedz tylko tyle, ile potrzebujesz, nie objadaj się. Warto do diety włączyć antybakteryjny czosnek, a także fasolę, zielonolistne warzywa, nasiona i ryby, które zawierają niewiele glukozy. Unikaj cukru i słodkich potraw!!
Rosół na wirusy i nadciśnienie
Ludowa mądrość każe chorego poić tłustym rosołem. Niektórzy uważają to za wiejski zabobon, ale naukowcy właśnie dowiedli, że nasze babcie miały rację. Rosół (z kury, kaczki, indyka, wołowiny, z dużą ilością włoszczyzny i pasternaku) ma właściwości rozgrzewające, wzmacnia system odpornościowy. Pod koniec gotowania dorzucamy czosnek i cebulę.
Rosół z kurczaka z imbirem (na 8 l wywaru bierzemy 5-8 cm świeżego korzenia imbiru) dodaje energii i usuwa zmęczenie lepiej niż kawa. I jest zdrowszy. Japońcy naukowcy dowiedli poza tym, że rosół z kury (a zwłaszcza z kurzych nóg) jest doskonały na nadciśnienie, a to za sprawą kurzego kolagenu, który blokuje enzym odpowiedzialny za zwężanie naczyń krwionośnych i niebezpieczne skoki ciśnienia.
Maja Kotecka
fot. shutterstock