Robin Williams popełnił samobójstwo 11 sierpnia 2014, odcinając dopływ tlenu do płuc. Sił i odwagi, by to zrobić, dodał mu Jowisz.
Każdy ma pewnie swój ulubiony film z Robinem Williamsem w roli głównej. Moim jest "Jumanji" – dziwaczna komedia grozy, w której grzeczne amerykańskie miasteczko zostaje najechane przez postacie z gry Jumanji.
Williams był tam chłopcem, którego gra porwała ćwierć wieku wcześniej, a teraz "wypluła" jako brodatego mężczyznę, ale wciąż z duszą tamtego chłopca. Oczywiście, Robin wygrywa i ratuje miasto przed inwazją potworów i koszmarów wychodzących z pudełka Jumanji.
Nie wiemy, jakie koszmary opadły go 11 sierpnia, zmuszając do ucieczki w samobójstwo. Bo Williams już w latach 80., równocześnie ze świetną karierą w filmie, dał się wciągnąć – jak w grę Jumanji – w alkoholizm i uzależnienie od narkotyków, z którymi walczył ponad 20 lat. Wydawało się, że już wygrał, kiedy latem 2006 nałogi wróciły, a wraz z tym kolejne próby uporania się z nimi. Jak się okazało – nie do końca skuteczne.
Przekleństwo Księżyca w Rybach
Williams urodził się ze Słońcem w 28°10' Raka, a więc na pograniczu Raka i Lwa. W Lwie miał dwie planety (Merkurego i Plutona), w Raku prócz Słońca następne dwie (Marsa i Urana).
Wpływy obu tych znaków są widoczne w jego aktorstwie: miał wyrazistą, wręcz przerysowaną ekspresję jak zodiakalny Lew, za to role, które grał, były Racze – wcielał się w postaci mężczyzn, którzy pozostają wiecznymi dziećmi, jak bohater „Jumanji" uwięziony w swojej bajce lub T.S. Garp zdominowany przez władczą matkę w filmie "Świat według Garpa".
Grał postaci, o których los widz się bał, zastanawiając się, czy dadzą sobie radę, czy przetrwają w bezwzględnym świecie. Tę dziecięcą wrażliwość i delikatność dawał aktorowi Księżyc w Rybach.
To trudny dar horoskopu, ponieważ dostarcza w pakiecie zarówno wrażliwość, jak i emocjonalne rozedrganie, neurotyzm, skłonność do przejmowania się i zatroskania oraz łatwość ucieczki od realnego życia w iluzje, marzenia i – co dopadło Williamsa – w nałogi. Chemiczni zwodziciele mózgu nader chętnie pożerają tych, którzy urodzili się z Księżycem w Rybach.
Ten Księżyc w Rybach był jednak nie tylko przekleństwem Williamsa jako człowieka, ale też błogosławieństwem dla niego jako aktora: zapewniał naturalność gry i znakomity emocjonalny kontakt z publicznością. W ostatnich latach aktor z upodobaniem realizował się w komediowych przedstawieniach na scenie, na żywo.
Robin Williams, ur. 21.07.1951, Chicago, godz. 13:34
Planety zrobiły sobie na nim eksperyment
Patrząc na jego horoskop, można mieć wrażenie, że planety na przykładzie Williamsa chciały sprawdzić, jak poradzi sobie w życiu człowiek obdarzony potężną energią, pragnący czynić dobro, kochać, śmiać się i rozśmieszać innych, a zarazem ktoś, kto zmaga się z wewnętrznymi demonami, lękami, neurozami, skłonnościami do uzależnień i depresji. Wynik tego eksperymentu nie napawa nadzieją.
Spójrzmy na układ planet w horoskopie. Oprócz kontrowersyjnego Księżyca w Rybach, Williams miał dwa "ostre" układy planet: koniunkcję Merkurego z Plutonem i drugą – Marsa z Uranem.
Razem dawały one psychiczny typ osoby, która się nie oszczędza, działa całą sobą, "zajeżdża" siebie niby zły dżokej konia lub szalony kierowca swój samochód. Z takim horoskopem trudno byłoby dostojnie się zestarzeć, a wcześniej założyć fundacje i szkoły swojego imienia.
Układy planet w horoskopie są wyzwaniami. Jeśli ma się w sobie taką szaloną i kapryśną siłę, jaką jest sprzężenie Marsa z Uranem – to żeby tej sile sprostać, trzeba mieć mocne fundamenty, czyli silne w horoskopie Słońce, Księżyc lub pozytywnie działające planety na osiach horoskopu.
W horoskopie Robina Williamsa te fundamenty były zbyt słabe wobec sił skupionych w Marsie, Uranie i Plutonie. W takich przypadkach jest jeszcze nadzieja, że psychicznego fundamentu dostarczy druga osoba. Kobieta! Ale Williams miał opozycję Wenus do Księżyca, co właściwie skazywało go na małżeńskie porażki – trzy razy żenił się i dwa razy rozwodził. Nawet nowa młoda żona, którą poślubił w 2011 roku, nie zdołała pokonać zżerającej go od środka depresji.
Jowisz dał zastrzyk energii do samobójstwa
Od ubiegłego 2013 roku Pluton idący przez znak Koziorożca zaczął "potrącać" opozycją Marsa i Urana w urodzeniowym horoskopie Robina. Jednocześnie podobne zjawisko zaszło w progresji: progresywny Mars dogonił Plutona.
Spotkania Marsa z Plutonem wróżą źle. Williamsowi przyniosły ostry atak depresji, choroby, która polega na tym, że nie chce się żyć. Ciekawe, że śmierć dopadła go, kiedy Jowisz mijał jego medium coeli. Zwykle ludzie dostają wtedy zastrzyk energii i zapału. Pogrążony w depresji Robin Williams "spożytkował" tę dodatkową energię na to, żeby energicznie ze sobą skończyć.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock