Królowa balu, kuchara czy kwoka?

Wpływ Marsa i Urana nakręcą ją do wypromowania dzieci. Z córką idzie jej ciężko – Lara się stawia, a syn – Tadeusz – patrzy w mamę jak w obrazek! Jeśli TVN miałby królową, byłaby nią bezapelacyjnie Magda Gessler. Jej program „Kuchenne rewolucje” już 18. sezon ogląda najwięcej widzów. Ale to nie spektakularne metamorfozy podupadających restauracji przyciągają przed ekrany miliony głodnych rozrywki ludzi, lecz sama Magda, którą wszyscy podziwiają, ale nikt nie chciałby stanąć z nią oko w oko. Wiadomo przecież, że bywa nieobliczalna i potrafi rzucić nie tylko mięsem. „Wy karmicie ludzi, a nie bydło! Ku*wa, Francuz dałby w pysk za coś takiego”, „Golonka śmierdzi jak samiec, który się nie wyżył!”, „Po prostu można się wyrzygać”. „W Chrzanowie jedzenie nie jest do chrzanu. Ono jest do dupy”. To zaledwie próbka jej krasomówczych możliwości. Gdzie jest kuchnia?! Potrząsając burzą jasnych loków, bez pardonu pakuje się na zaplecze, do kuchni i wtyka nos do garów. Wytropi importowany czosnek, nieświeże mięso czy chrzczone wino. Kucharzenie ma we krwi, jak również gorący temperament, jak to przy włoskich korzeniach. Zawsze wiodła barwne, niebanalne życie. Z ojcem, który był zagranicznym korespondentem, spędziła dzieciństwo w Sofii oraz na Kubie, gdzie siadywała na kolanach samego Fidela Castro.

W Madrycie skończyła Akademię Sztuk Pięknych. I wydawać by się mogło, że poświęci się właśnie sztuce, zaś gotować będzie wyłącznie we własnej kuchni, ale przyszła miłość. Bynajmniej nie do jedzenia, a do Piotra Gesslera ze słynnej rodziny warszawskich restauratorów. Wyszła za niego za mąż po śmierci pierwszego małżonka, niemieckiego dziennikarza, on rozwiódł się z pierwszą żoną Martą (też restauratorką). Razem z Piotrem prowadziła lokal „U Fukiera” i otwierała kolejne restauracje, pisała felietony kulinarne oraz książki, oczywiście o gotowaniu. Po rozwodzie zachowała słynne nazwisko męża, bo jak by to brzmiało: restauratorka Magdalena Ikonowicz? Magda jest bowiem rodzoną siostrą lewicowego działacza Piotra Ikonowicza, który robi wiele dla biednych i wykluczonych, np. blokując eksmisje, jednak z wykwintną kuchnią zdecydowanie się nie kojarzy. Wyskakuje już z lodówki Dzięki magii telewizji z kucharki i restauratorki Magda stała się gwiazdą pełną gębą, która wyskakuje dziś niemal zewsząd. Zasiada w jury „MasterChefa”, samodzielnie gotuje w programie „Sexy Kuchnia Magdy Gessler”, promuje swoją twarzą kuchenne akcesoria, gra w reklamach, zgarniając oczywiście grubą kasę.

Jakby tego było mało, przed kamerę wpycha własne dzieci. Kilka lat temu zaczęła ciągnąć na ścianki wyraźnie onieśmieloną córkę Larę. Zabierała ją na imprezy i opowiadała w wywiadach, ja-kie to z nich przyjaciółki. I jaka jej latorośl jest uzdolniona. Rzecz jasna w tym samym kierunku, co ona. Dziewczyna próbowała co prawda iść własną drogą i studiowała socjologię, ale naprawiła ten błąd, gdy wyjechała do Londynu, gdzie nauczyła się fachu – cukiernictwa. – Prowadzi ze mną moje restauracje. Jest moim wspólnikiem. Jest bardzo mądrą, zrównoważoną kobietą, od której ja się bardzo dużo uczę – wychwala ją Gessler. Dzięki temu znana tylko z okładek z mamą Lara wzięła udział w programie „Ameryka Express”, u boku aktorów, blogerów, dziennikarzy. Zapewne nieprzypadkowo w tym samym czasie światło ujrzała jej własna kolekcja sukien ślubnych, której medialny rozgłos na pewno nie zaszkodził.

Mama Magda to mistrzyni…?

Obrotna bizneswoman rozpoczęła akcję promocyjną swego kolejnego dziecka, z dumą prezentując światu syna Tadeusza Muellera. Wystąpili razem w programie śniadaniowym, gdzie 35-letni facet zapatrzony w mamę jak w obrazek, nazywał ją swoją mistrzynią. Ona zaś zapowiedziała na wizji, że otwierają wspólnie... a to niespodzianka... restaurację! – Marzyłam o tym. Ponieważ wszyscy żyliśmy kuchnią i smakiem, chciałam, aby moje dzieci brały udział w tym, co ja kocham. Długo się opierały – powiedziała. No, ale w końcu Magda Gessler ma siłę przekonywania.

Magda Gessler 10.07.1953 - Rak z poczwórną koniunkcją Słońca, Księżyca, Marsa i Urana
Charakterystyczna, kontrowersyjna, bezczelna. Żywioł-kobieta, która ma większe jaja niż niejeden facet. Co ją tak nakręca? To poczwórna koniunkcja, czyli tzw. stellium planet: symbolizującego Słońca, odpowiedzialnego za emocje Księżyca, energetycznego Marsa i buntowniczego Urana. Mimo że urodzona w znaku lubiącego ciche, spokojne życie Raka, nie dała się sprowadzić do roli kury domowej. Nie ze swoim temperamentem. Ma Słońce w koniunkcji z Uranem, który każe jej dążyć do niezależności, przekraczać granice i łamać schematy. Po trupach do celu wiedzie ją wojowniczy Mars. Gdy coś jej się nie podoba – nie owija w bawełnę. Reaguje gwałtownie, dając upust emocjom, nie licząc się z opinią innych. Jest prawdziwą mieszanką wybuchową, w dodatku nieprzewidywalną, bo kapryśny Księżyc sprawa, że nigdy nie wiadomo, komu, kiedy i za co się oberwie. To urodzona kucharka. Karmienie uważa za życiową misję, lecz gdyby nie wpływy Marsa i Urana, jako zodiakalny i lunarny Rak Magda zapewne byłaby szczęśliwa, gotując dla rodziny lub prowadząc kameralną knajpkę i nie zostałaby królową TVN. Ma też dobrą głowę do interesów i wie, jak wypromować siebie – zwłaszcza w mediach. Ten zmysł zawdzięcza dobroczynnym planetom – Wenus i Jowiszowi w Bliźniętach. Zaś kwadratura Neptuna daje jej artystyczną fantazję i rozmach w działaniu. Saturn w kwadraturze ze Słońcem i Marsem sprawia, że jest pracowita i potrafi wiele poświęcić, by osiągnąć swój cel. Jak każdy Rak za największy skarb uważa swoją rodzinę, zwłaszcza dzieci. A ponieważ jest Rakiem do sześcianu, nie zna umiaru i potrafi być nie tyle wspierająca, co dominująca! Typowa matka kwoka, która nie wypuści dorosłych pociech spod skrzydeł. Gdy Tadeusz miał 14 lat, pojechała za nim na obóz, bo bała się, że sobie nie poradzi. Wśród pracowników znana z tego, że trudno wyegzekwować od niej pieniądze, dla najbliższych jest wyjątkowo hojna. Kiedy w zeszłym roku Lara wyszła za mąż, zafundowała młodym podróż poślubną i obiecała apartament za milion! Mimo iż miała zastrzeżenia do zięcia i uważała, że 28 lat to zdecydowanie za wcześnie, by się wiązać. Kazała nawet podpisać córce intercyzę! Taka zapobiegliwa mamuśka. Lecz nie zawsze dzieci mogły na nią liczyć. Był okres, gdy rzadko pojawiała się w domu i nie miała dla rodziny czasu. Lara dobrze to pamięta. – Widywałyśmy się, ale nie były to spotkania, o jakich marzy dziewczynka. Zarzucała nas prezentami. (...). Tylko mój brat Tadeusz starał się sprowadzić mamę na ziemię, mówiąc, że żadne prezenty nie zastąpią dzieciom matki i że w życiu nie liczy się wyłącznie praca. Może więc to wciskanie na siłę swoich dzieci na okładki pism i do telewizji to próba wynagrodzenia im braków z dzieciństwa?
kai