Od lat pozostaje wzorcem z Sèvres kiczu i wyzwaniem dla stylistów. Kasia ma bowiem rzadki talent – cokolwiek by założyła, wygląda w tym jak Ciotka Klotka. Jej gust utknął we wczesnych latach 90., gdy furorę robiły lamparcie cętki, neonowe kolory i połyskliwe tkaniny. Zamiłowanie do solarium lub przeciwnie – zbyt jasny podkład, posklejane rzęsy oraz perłowa szminka dopełniają tragiczną całość. Lecz ona sama zdaje się nie dostrzegać tandety i jest przekonana, że ma styl i klasę, tylko złośliwi fotoreporterzy uwzięli się na nią. – Zwykle publikowane są takie zdjęcia, na których stoimy krzywo, robimy głupią minę, mamy krzywy brzuch czy krzywy cyc – przekonuje chyba tylko samą siebie. Przydomek „Królowa pasztetów” pasuje więc do niej jak ulał i zapewne nigdy się go nie pozbędzie. Niewielu pamięta, skąd się wziął. Wszystko przez jej udział w obciachowej reklamie producenta podrobów prawie 13 lat temu. Jeszcze przez długi czas zdarzało jej się dostawać anonimy z napoczętym opakowaniem i tekstem: „Oddawaj kasę, nie smakuje mi!”.
Genialna Kaśka
A przecież Katarzyna Skrzynecka to kobieta wielu talentów. Skończyła szkołę muzyczną i teatralną, pięknie śpiewa, wymiata na scenie, no i grała główną rolę w kultowym „Metrze”. W pierwszej edycji „Tańca z Gwiazdami” dała czadu w parze z Marcinem Hakielem. Plotkowano nawet o ich romansie, choć była wtedy jeszcze żoną Zbigniewa Urbańskiego. Mimo że odpadła tuż przed finałem, zdobyła serca widzów i prowadziła taneczne szoł przez kolejne 11 sezonów. W międzyczasie zdążyła rozwieść się i ponownie wyjść za mąż oraz urodzić upragnioną córkę, której nadała osobliwe imiona Alikia Ilija. Z macierzyńskiego nie wróciła na parkiet, lecz do szoł konkurencyjnego Polsatu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Szła w nim jak burza i mogła wreszcie pokazać, na co naprawdę ją stać. Kozacko wcielała się w Tinę Turner, Madonnę, Pink czy Shakirę, a jej Louis Armstrong wycisnął łzy nie tylko z oczu Pawła Królikowskiego. Wygrała w cuglach, bo miała dystans do siebie i nie bała się oszpecić. Internet oszalał na punkcie „Skrzynki”, a ci, którzy hejtowali jej wygląd, na długi czas zamilkli.
Mąż Superman
Dziś Kasia zasiada w jury programu, lecz ważniejsza od pracy jest dla niej rodzina. Po ciąży mocno się zaokrągliła, ale nie zwariowała na punkcie treningów i diet. Zapewnia, że zamiast iść na siłownię, woli spędzić czas z dzieckiem i nie zamierza ślepo gonić za perfekcyjną sylwetką. W głębokim poważaniu ma każdy nadmiarowy kilogram. Najważniejsze, że podoba się mę-żowi. A męża ma niczego sobie... Nazywany przez złośliwych „Kenem”, Marcin Łopucki jest wielokrotnym mistrzem świata w kulturystyce. Nie dość, że wygląda jak Superman, to jak on nie boi się nosić obcisłych gatek, legginsów i innych obciachowych kostiumów, w których pręży umięśnienie i zdobywa medale. Kasia ze wszystkich sił kibicuje mu i pęka z dumy. Bo nie tylko niezłe z niego ciacho, ale też prawdziwy superbohater. Uratował kiedyś w Mielnie tonącą dziewczynkę, jako jedyny rzucając się na ratunek. I choć niektórzy zauważają, że mając w domu osobistego trenera, Skrzynecka mogłaby wyglądać jak Ewa Chodakowska, ona tylko wzrusza ramionami. Wysportowanej damskiej konkurencji też się nie boi. – Kobiety, które składają się z kości i mięśni, ma w pracy – mówi o mężu. – Woli te o kobiecych kształtach i ładnym biuście. A przede wszystkim naturalne, fajne, uśmiechnięte, bez kompleksów, które wiedzą, co w życiu naprawdę się liczy. W końcu nie każdy musi wyglądać jak modelka z wybiegu albo mieć sześciopak na brzuchu.
Czy Skrzynka nie ma lustra? Ale się spasła! Gustu za grosz! Takie komentarze pojawiają się pod każdym jej zdjęciem. Kasia Skrzynecka chroniona przez Jowisza zupełnie się nimi nie przejmuje!