Mateusz Damięcki postanowił wyruszyć na Syberię. Czy spotka tam szamanów? Czy przeżyje przygodę swego życia? I co właściwie tak go ciągnie do tej ogromnej, przepastnej krainy Rosji, która wielu Polakom kojarzy się ze zsyłką, więzieniem i śmiercią?
Popularny aktor uparł się, że razem z kolegami zrealizuje szalony pomysł przejechania 25 tysięcy kilometrów po syberyjskich bezdrożach. Jak na Byka przystało, Damięcki nawet na Syberię nie jedzie byle czym. Sponsor wyprawy pomógł mu odnowić mercedesa 230GE, kultowe auto podróżników po bezdrożach. A ta wyprawa rzeczywiście wiele zmieni w życiu Damięckiego, bo raz obudzony włóczęgowski duch już nie zaśnie.
Amulet na szczęście
Można się domyślać, że młody aktor czytał artykuły o współczesnej Rosji pióra Jacka Hugo-Badera, znakomitego reportażysty „Gazety Wyborczej”. Dziennikarz jest zodiakalną Rybą, a podczas podróży to właśnie Ryby miewają najbardziej niesamowite przygody, z których cudem wychodzą cało. Neptun, władca Ryb, jest przecież patronem magii.
Będąc w podróży, pewnego dnia Hugo-Bader spotkał w Tuwie szamankę, która wręczyła mu amulet na szczęście. Życzliwe duchy ostrzegły ją, że dziennikarzowi „zagraża wielkie żelazo”. Kiedy zapytał, czy chodzi o nóż, szamanka odparła, że to żelazo jest o wiele większe. Dla ochrony dała mu woreczek z trzema kamieniami, które zebrała w miejscu, gdzie spotykają się duchy. Hugo-Bader podziękował, założył woreczek na szyję i pojechał dalej.
Dwa dni później jego auto wypadło z drogi, dachowało, stoczyło się po zboczu i zamieniło w jedną wielką kupę żelaza! Reporter cudem uszedł z życiem – być może właśnie dzięki mocy woreczka... Inna szamanka, której potem pokazał amulet, wyjaśniła mu, że nie może więcej o nim powiedzieć, bo woreczek parzy ją w ręce – tak silna energia jest w nim skoncentrowana. Hugo--Bader, choć najpierw nie wierzył, wciąż nosi swój amulet, razem z tybetańskim różańcem.
Prawdziwi szamani
Dziś nie ma już wielu prawdziwych szamanów. Postęp cywilizacji niszczy rdzenne narody Syberii. Dzisiejsi szamani i szamanki razem z lekarzami usiłują wydobyć swoich pobratymców z rąk najstraszliwszego demona – wódki. Wstrząsająco opisuje to Jacek Hugo-Bader w swoich reportażach.
Szamani to wdzięczny temat dla wszelkiej maści naciągaczy, którzy dla kilku dolarów od bogatych turystów gotowi są zaaranżować dowolne przedstawienie, także z udziałem fałszywego szamana. A przecież prawdziwego mistrza najstarszej ludzkiej magii nie spotkamy w ofercie biura turystycznego. Chyba że zupełnie przestało mu zależeć na reputacji...
Spotkanie z duchami
Najważniejszym doświadczeniem szamana jest trans. Wywołuje się go przez słuchanie rytmicznych uderzeń w bębny lub zażywanie narkotyków. Szaman podczas transu przebywa w odmiennym stanie świadomości, który kontroluje mocą swojego umysłu. Spotyka się tam z duchami, żywiołami, niesamowitymi istotami. Jedne z nich są przyjazne, a inne wcale nie. Kontaktowanie się z nimi w transie to istota szamanizmu.
Zwykle szaman udaje się w podróż do tego magicznego świata, aby załatwić jakąś ważną sprawę. Może być to zaniesienie prośby o dobre łowy, o uzdrowienie, poprawę losu, pożyteczną zmianę w życiu wioski. To bardzo ważna rola, dlatego szamani i szamanki otaczani są wielką czcią. Niektórzy się ich po prostu boją, bo nawykły do transu szaman potrafi jednym rzutem oka rozpoznać urok, złe intencje czy kłamstwo.
Kiedy szaman targuje się z duchami, wykorzystuje swój spryt, inteligencję i posiadaną moc. Czasami oddaje duchom swoje ciało. Aby mieć dużo mocy, musi dokonywać określonych rytuałów i korzystać z pomocy magicznych przedmiotów. Moc pozwala szamanowi zamienić się w zwierzę i mówić jego językiem. Ma kilku specjalnych pomocników – to jego zwierzęta, duchy opiekuńcze. Ukazują się mu, zanim jeszcze zostanie szamanem, i ochraniają go w drodze, jaką musi przebyć.
Na Syberii szaman może zmienić się w wilka, niedźwiedzia, ptaka, a nawet zwykłego jaka, dlatego trzeba uważać, na co się poluje. Świadomość szamana może wnikać w zwierzę w dowolnej chwili, a bywa tak, że pod latach jest on właściwie pół-człowiekiem, pół-zwierzęciem. Gdy w transie jest ptakiem, zanosi prośby do nieba; gdy jest kretem, zanurza się pod ziemię.
Jak zostać wybranym?
Czasem szaman wybiera osobę i pokazuje jej część swoich magicznych mocy. Zaszczyt ten spotyka osoby, które zachowują się uprzejmie wobec mieszkańców Syberii, nie wywyższają się nad innych i są szczerego, otwartego charakteru.
Trzeba jednak uważać, bo gościna u szamana trwać może kilka dni, a w efekcie doznanych wizji lub emocji dotychczasowe życie gościa może ulec radykalnej zmianie. Można nawet wkroczyć na tę samotną ścieżkę. Nowi szamani są zwykle wskazywani przez ważne znaki. Mają sny, w jakiś sposób różnią się od innych ludzi lub przeżyli urodzenie pioruna. Historie takie zdarzają się i są dokumentowane przez naukowców.
W horoskopie Mateusza Damięckiego nie ma układów, które zatrzymałyby aktora na Syberii na dłużej. Jeśli jednak jego wyprawa miałaby spotkać na drodze szamana, na wszelki wypadek warto wcześniej zaopatrzyć jej członków w kilka amuletów. Jacek Hugo-Bader zapamiętał cennik: rytuał oczyszczenia z prośbą do przodków o opiekę (z fakturą VAT) – 800 rubli, oczyszczenie samochodu osobowego – 300 rubli, ciężarowego zaś – jedyne 600 rubli.
Szamański mit
Piękna buriacka legenda opowiada o pierwszym szamanie na świecie. Był nim Biały Orzeł, którego bogowie zesłali, aby pomagał ludziom. Oni jednak nie zrozumieli dobrze intencji ogromnego orła i celowali do niego z łuków. Wtedy Orzeł zapytał duchów o radę, a one poleciły mu przekazać dar pierwszej istocie, jaką spotka. Była nią śpiąca pod drzewem kobieta, która potem urodziła syna – potężnego szamana o żelaznej piersi i pazurach, który przekazał swoją moc i wiedzę kolejnym pokoleniom.
Tekst: Mii Krogulska, Iza podlaska
Fot.: Krzysztof Jarosz/Foru, archiwum
Popularni w Rosji
Barbara Brylska | Beata Tyszkiewicz | Anna German |
Podróż przez syberyjskie bezdroża z pewnością zwróci na Mateusza Damięckiego uwagę rosyjskich mediów.
A niektórych polskich artystów Rosjanie wielbią od lat. Niekwestionowaną królową ekranu jest Barbara Brylska. W 1975 r. wystąpiła w filmie „Ironia losu”. Ten romantyczny melodramat jest do dziś żelaznym punktem rosyjskiej TV w sylwestra. W horoskopie aktorki Słońce, Jowisz i Wenus są w zmiennym znaku Bliźniąt, co zapewniło jej sukces w rolach kobiet żywiołowych, rozgadanych, bystrych.
Beata Tyszkiewicz, jak na arystokratkę przystało, etatowo grała w radzieckich produkcjach role księżniczek. Do dziś ma wierny fanklub, bo to zodiakalna Lwica z koniunkcją Słońca i Marsa w horoskopie.
Ale tylko jedna Polka ma swą „gwiazdę” – Anna German, zodiakalny Wodnik. Rosjanie piosenkarkę wręcz kochali. Urodziła się w Urgenczu w Uzbekistanie, gdzie jej rodzina była na zesłaniu. Dziś główna ulica miasta nosi jej imię! German to także nazwa asteroidy, która krąży wokół Słońca między Jowiszem a Marsem. Nazwę 2519annagerman nadała jej Tatiana Smirnowa – znana rosyjska astronomka, odkrywczyni 135 planetoid.