Plotkarze zacierają ręce - na ich oczach sławni piorą swoje brudy. I to nie byle kto, tylko tuz polskiego kina, Andrzej Żuławski, musi tłumaczyć się ze swojej znajomości z Weroniką Rosati.
Pytanie brzmi: czy to przyjaźń, kochanie, czy coś zupełnie innego...
Sytuacja jest rzeczywiście niezwykła. On jest sławnym reżyserem oraz doświadczonym życiowo mężczyzną (w listopadzie skończy 68 lat), ona młodziutką aktorką (24 lata) pragnącą być gwiazdą na miarę Hollywood. Niby wszystko w porządku - on jest mistrzem, ona uczennicą. Jak Weronika mówi - od lat uczył ją nie tylko sztuki aktorskiej, ale i... życia. Jednak pojawiły się plotki, że między Weroniką a Żuławskim dzieje się coś więcej. Bomba wybuchła, gdy paparazzi zrobił zdjęcia aktorki i reżysera w centrum handlowym, na których widać, jak się kłócą, a na koniec Żuławski zmusza Weronikę do - całkiem nie ojcowskiego - pocałunku.
Opera mydlana z manipulacją w tle
Z początku Weronika nie chciała niczego komentować, ale gdy w plotkarskich gazetach zaczęły ukazywać się teksty oskarżające ją o sprzedawanie ciała w zamian za ułatwienie kariery, rodzina dziewczyny postanowiła ratować twarz: Weronika opublikowała oświadczenie, że jej mentor "nadużył jej zaufania".
Andrzej Żuławski odpłacił się długim wywiadem w "Gali", w którym powiedział m.in.: "Mój cel był jasny: tę ładną, wrażliwą, inteligentną, co nie znaczy mądrą, dziewczynę chciałem za włosy wyciągnąć ze spirali nonsensu, przekonać do prostych racji. Mimo mojej bujnej wyobraźni do głowy by mi nie przyszło, że będę się musiał za tę młodą aktorkę wstydzić. I wstydzić się jej!" Mimo to opera mydlana trwa nadal. Mimo że rodzice pilnują córki, nawet na zakupach, to, jak twierdzą koleżanki Weroniki, ona ciągle wymyka się i jeździ do Żuławskiego.
Dlaczego? Co ją tak do niego ciągnie? Nadzieja, że mimo wszystko on jej pomoże stać się gwiazdą? A może nikt nie ma pojęcia o tym, co naprawdę się między nimi dzieje - bo przecież nie można wierzyć we wszystko, co wypisują plotkarskie gazety! A jeśli dziewczyna po prostu nie jest w stanie wyrwać się spod hipnotycznej władzy swego toksycznego guru? Może jakieś światło rzuci analiza ich horoskopów...
Niewinność w sieci uzależnienia
Upodobania Weroniki do dużo starszych od niej mężczyzn są powszechnie znane - wcześniej spotykała się z uznanym dziennikarzem Mariuszem Maxem Kolonko. Można powiedzieć, że Weronika gustuje w dobrze sytuowanych panach, którzy są dla niej kimś na podobieństwo ojca bądź mentora, i wcale się z tym nie kryje. Zresztą nic w tym złego. W końcu dziewczyna, mimo że tak starannie dba o swój warsztat aktorski (uczęszczała choćby do słynnego Instytutu Teatralnego i Filmowego Lee Strasberga w Nowym Yorku), nie ma zbyt wielu osiągnięć artystycznych. Potrzebuje więc kogoś, kto udzieli jej bezcennych rad, wskaże właściwą drogę, wprowadzi na salony albo po prostu pomoże w karierze. A gdyby jeszcze połączyć to z miłością, szczęście byłoby pełne. Niestety, Weronika ma pecha...
W jej horoskopie Słońce stoi w znaku ambitnego Koziorożca, tworząc sekstyl z odpowiedzialnym Saturnem. Aktorka jest więc w stanie wiele znieść, byle tylko dopiąć swego, co podkreśla również waleczny Mars będący w koniunkcji z pełnym pasji, potężnym Plutonem. Taki układ planet często wskazuje na osobę, która idzie po trupach do celu. W przypadku Weroniki tym trupem jest związek uczuciowy symbolizowany przez partnerską planetoidę Juno, tworzącą w jej horoskopie opozycję do Marsa i Plutona. Tymczasem Wenus stoi w złączeniu z nieobliczalnym Uranem, który pcha ją w związki ekscytujące, choć przy tym mało stabilne i nie rokujące żadnej przyszłości.
Toksyczny guru na polowaniu
Andrzej Żuławski ma w swoim horoskopie Marsa w znaku popędliwego Skorpiona, a na dodatek w kwadraturze do Plutona, co niekiedy może wskazywać na natręctwa seksualne, manipulacje oraz traktowanie seksu jako pola rozgrywek dla walki o władzę i dominację. To po prostu mężczyzna, który zniewala i uzależnia, a mimo to traci się dla niego głowę. O tym, że reżyser ma bzika na punkcie kobiet, świadczy Wenus położona w znaku kochliwej Wagi, w dodatku w koniunkcji z Marsem - kto ma taki układ planet, nieustannie odczuwa silne pożądanie erotyczne, jest nadpobudliwy oraz cierpi na niemożność zaspokojenia popędów.
Na to, że Andrzej Żuławski od dawna ma skłonności do niedojrzałych dziewczyn, którymi może manipulować, wskazuje jego dawny związek z młodszą o 26 lat Sophie Marceau - nie miała jeszcze 20 lat, gdy została jego żoną, a parę lat później matką ich syna, Vincenta. Żuławski był jej mentorem, pomógł jej stać się doskonałą aktorką, a jednocześnie, jako jej mąż, urządził jej piekło.
Gdy zdobyła uznanie, stanęła mocno na własnych nogach, znalazła w sobie dość sił, by się wyrwać z toksycznego związku. Pamiętamy też skandal związany z filmem "Szamanka" - grająca główną rolę 20-letnia Iwona Petry, zmuszona przez reżysera do zbyt głębokiego wejścia w skomplikowaną, wycieńczającą psychicznie rolę, przeżyła lekkie załamanie nerwowe. W niedawnym wywiadzie dla "Gali" powiedziała: Paradoksalnie cieszę się, że tak dał mi w kość. Cierpienie pozwala stać się lepszym. Wybaczenie przyszło wraz z dojrzałością. Ale nie pozbyłam się wszystkich negatywnych emocji w stosunku do Andrzeja.
Współczuję mu, że tak postrzega świat. Wszystko sprowadza do seksualności. Biorąc powyższe pod uwagę, dziwne jest, że obecnie media całą winę za zaistniałą sytuację zrzucają na niedoświadczoną Weronikę, dziewczynę, która nie ma żadnych szans w związku z manipulującym, silnym psychicznie i toksycznym artystą. Bo nawet jeśli z początku chciała wykorzystać ich znajomość jako trampolinę do sławy, to najwyraźniej przeliczyła się - zamiast w opiekuńcze ramiona uczciwego Mistrza, trafiła w lepką sieć uzależnienia lubieżnego pająka.
Anna Rawicz
Piotr Piotrowski
fot. BE&W
Koniunkcja Marsa z Wenus robi z nich kochanków
Spoglądając w horoskop partnerski Rosati i Żuławskiego, możemy wyciągnąć wniosek, że nie łączą ich stosunki zawodowe, ani tym bardziej czysta relacja mistrz-uczennica. Znajdujemy bowiem tam koniunkcję Marsa z Wenus, a to oznacza, że priorytetem dla takiej pary nie jest zdobywanie nowych doświadczeń, poszerzanie wiedzy i umiejętności, lecz najczystszej wody pożądanie erotyczne. Ten związek na pewno nie uczyni z aktorki wielkiej gwiazdy. Reżyser bowiem nie postrzega Weroniki jako pojętnej uczennicy, tylko jako urodziwą kochankę, w której być może drzemie jakiś talent...