Przyzwyczailiśmy się do jej krągłości. A ona wprost przeciwnie. Dlatego schudła 20 kg dzięki diecie Dukana i Księżycowi w Koziorożcu. Tylko czy szczuplejsza to wciąż ta sama szalona Maryla Rodowicz?
Kiedy w latach 70. wychodziła na scenę z gitarą w dłoni, z „Małgośką” na ustach i kwiecistej sukience do ziemi, każdy zachwycał się tą smukłą, długowłosą blondynką. Robiła wrażenie. Dziewczyny chciały ją przypominać, chłopaki chcieli tylko z takimi trzymać. Ale czas robi swoje, rzadko bywa łaskawy, zwłaszcza dla kobiet... Co za tym idzie, piosenkarka wraz z jego upływem bardzo przytyła. W pewnym momencie doszła do muru i postanowiła rozprawić się z kilogramami raz a dobrze. Efekt? Schudła 20 kg. Taki rezultat po 60? Wydaje się karkołomny. Jednak nie dla Maryli.
Chudnie, więc ma co pokazywać
Nie jest tajemnicą, że Maryla Rodowicz od lat walczy z nadwagą. Co jakiś czas poddawała się różnym dietom, po czym znów przybierała na wadze... Ale nie tym razem. W końcu odkryła dla siebie idealną, bardzo modną ostatnio wśród gwiazd dietę francuskiego lekarza Pierre’a Dukana. – To rewelacyjna dieta białkowa, która nie powoduje efektu jo-jo – zdradziła Maryla w „Życiu na gorąco”. I rzeczywiście od kilku miesięcy piosenkarka coraz odważniej eksponuje swoje odchudzone wdzięki. Do tego ekscentryczny makijaż...
W sylwestra, kiedy śpiewała na scenie w duecie z Dodą, niektórym szczęki opadły. 65-latka w nowym wydaniu, fikająca z królową różu niczym nastolatka. Maryla ma trzy planety – Słońce, Merkurego i Wenus – w radosnym, pełnym wigoru i nieźle postrzelonym Strzelcu. A ekscentryczny Uran w opozycji sprawia, że nie boi się szokować, iść pod prąd. I choć czasem niebezpiecznie balansuje na granicy kiczu, wszelkie ekstrawagancje wychodzą jej jednak na dobre, bo Uran wspierany jest przez dobroczynnego Jowisza – przypomnijmy – dawcę szczęścia, sukcesu i sławy. To on sprawia, że wszystko, co Maryla robi, podoba się ludziom.
Jedzenie z termosu i codzienny trening
„Jem pięć razy dziennie, jednak ograniczam węglowodany. Bardzo ważne jest, by nie jeść białej mąki. Staram się mieć silną wolę. Jak wyjeżdżam z domu na wiele godzin, to zabieram ze sobą pojemniki z jedzeniem, żeby mnie nie kusiły restauracje” – zdradziła tajniki swojego sukcesu. Ale pojawiły się głosy, że artystka wcale dobrze nie zniosła trudów odchudzania. Jednak na żywo ten wulkan energii nie da po sobie tego poznać. Wciąż ze sobą walczy. Do tego ostro trenuje: „Mam paru trenerów. Jedna trenerka przychodzi do domu. Dyscyplinuje mnie, ćwiczę dwie godziny dziennie” – wyznała.
Wysiłek i dyscyplina. To dwa warunki konieczne, by schudnąć. A Maryla spełnia oba. Jej Mars jest w ognistym Lwie (ta pozycja często ma miejsce u sportowców), a do tego znajduje się tam jeszcze Pluton. Rodowicz jest więc niezmordowana i potrafi dać z siebie wszystko. I choć jako Strzelec z Wenus w tym samym znaku lubi sobie pobłażać i czasem popełnia grzech obżarstwa, dyscyplinuje ją Księżyc w sumiennym Koziorożcu, który pomaga jej narzucić sobie żelazny reżim.
Energetyczna rakieta porywa publikę
Czy na tym artystka skończy? A może nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i w ruch pójdą skalpel oraz botoks? W wywiadzie dla „Gali” sama przyznała: „Kobiety chcą dzisiaj długo wyglądać młodo, panuje kult młodości”. Ona wie najlepiej, że pokazując się na scenie czy w telewizji, trzeba dobrze wyglądać. „Z młodymi laskami nie może wyjść na scenę staruszka (...).
W muzyce pop trzeba wyglądać, żeby zwinnie doczłapać na obcasie do mikrofonu. No i mieć końskie zdrowie, kiedy się gra 80 koncertów rocznie jak ja. Przy każdym muszę odpalić rakietę energetyczną, żeby porwać publiczność”. Stąd zapewne jej szalone estradowe stroje, pióra, brokaty, „kolorowe jarmarki”? Ale na ile starczy jej pomysłów i sił, żeby wciąż tak samo podrywać publikę z miejsc? A może trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść... Z całą pewnością Maryla Rodowicz na razie nie zamierza. Estrada to jej żywioł. I kto wie, może jeszcze zobaczymy ją w rozmiarze XS?
Mało prawdopodobne. Prędzej będzie znów więcej Maryli niż mniej. Jej Księżyc – odpowiedzialny za tuszę – jest w kwadraturze do Jowisza. A Jowisz – jako dawca obfitości – dodaje także ciała. Obie te planety stale walczą ze sobą, co więc uda się zrzucić dzięki dyscyplinie Koziorożca, w którym jest Księżyc, to za chwilę dołoży Jowisz, nomen omen, w Wadze. Jednak Jowisz jest tu nieco silniejszy. Oznacza to, że publiczność właśnie tę trochę pełniejszą Marylę kocha najbardziej! No i lepiej widać ją na scenie. Można by krzyknąć błagalnie: „Nie znikaj nam, Marylo!”.
tekst: Olga Mosak
astrokomentarz: Katarzyna Owczarek
Dieta białkowa w skrócie
Dieta Dukana, czyli proteinowa. Polega na spożywaniu głównie chudego mięsa (ryb, drobiu, wołowiny) i odtłuszczonego nabiału przy całkowitym ograniczeniu węglowodanów, czyli pokarmów zawierających cukry (m.in. pieczywa, makaronu, ryżu, owoców, niektórych warzyw, słodyczy). Na Dukanie nie je się żadnego tłuszczu (choćby to była kropla oliwy z pierwszego tłoczenia) i pije bardzo dużo wody. Niewątpliwą zaletą diety białkowej jest to, że nie trzeba ograniczać ilości spożywanych posiłków, a to oznacza, że nie ma mowy o głodówce. Można jeść do woli, pod warunkiem że są to produkty zalecane przez dr. Dukana.
- Słońce w koniunkcji z Merkurym w Strzelcu obdarzyło ją błyskotliwością i inteligentnym poczuciem humoru.
- Księżyc w Koziorożcu sprawia, że jest pracowita i zdyscyplinowana.
- Wenus w Strzelcu w trygonie z Marsem uczyniła z niej ikonę seksu.
- Słońce i Merkury w opozycji do Urana każą jej iść własną drogą i dążyć do wolności.
- Słońce i Merkury w trygonie z Plutonem dają jej niespożytą energię.
- Jowisz w Wadze zapewnia szczęście, sukcesy i popularność.
- Jowisz w kwadraturze z Saturnem ostrzega przed nadmiernym pobłażaniem sobie.