Co siedzi w tej babie, że ma taką siłę? Działała w „Solidarności”. Wychowała 12 osieroconych dzieci. A ostatnio utarła nosa Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy wszystkie kobiety urodzone pod znakiem Barana są tak bezkompromisowe, jak Henryka Krzywonos?
A wszystko zaczęło się od tego, że pani Henia, motornicza, kiedyś zatrzymała pewien tramwaj. 15 sierpnia 1980 r. jak zwykle poszła do pracy. Wsiadła do swojej „15” i nagle, mijając Operę Bałtycką w Gdańsku, wpadła w wir historii. Zahamowała pojazd i powiedziała: – Ten tramwaj dalej nie jedzie.
Henia tramwajarka
W ten prosty sposób chciała zamanifestować poparcie dla strajkujących właśnie gdańskich stoczniowców. A wywołała lawinę – zaczął się strajk komunikacji. Zatrzymały się kolejne tramwaje, potem autobusy. A dzień później w Stoczni Gdańskiej razem z Anną Walentynowicz i Aliną Pieńkowską nie pozwoliła na przerwanie strajku, krzycząc: „Jeśli nas porzucicie, będziemy zgubieni!
Stocznię zostawią w spokoju, ale małe zakłady rozgniotą jak pluskwy! Nie przerywajcie strajku, autobusy nie zwyciężą czołgów!”. To wystarczyło. Bo ona tak właśnie działa – impulsywnie. Barany tak mają. Jeśli coś im się nie podoba, mówią to głośno. A ona ma jeszcze asa w rękawie. Bo w jej horoskopie jest rzadki układ planet zwany półkrzyżem. W jego skład wchodzi niezależne Słońce w – lubiącym przewodzić innym – Baranie, ograniczający Saturn i romantyczny Neptun w dyplomatycznej i szukającej sojuszników Wadze oraz niezależny Uran w szanującym tradycję i rodzinę Raku.
Ta wybuchowa mieszanka sprawia, że pani Henryka nigdy nie ustępuje i to, co zaczęli lub zepsuli inni, ona potrafi dokończyć i naprawić. Tak jak ostatnio, kiedy po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego na obchodach 30-lecia Porozumień Sierpniowych kończących strajk, w którym sama brała udział, nagle weszła na mównicę. Nieproszona. I powiedziała:
„A pana, panie prezesie, bardzo proszę, żeby pan nie buntował ludzi przeciwko sobie. Nie wiem, co się panu stało. Ja panu bardzo współczuję, ale proszę współczuć innym i dać im normalnie żyć, bo wszystko, co pan robi, to – przepraszam bardzo – mnie to obraża. Pan niszczy godność Lecha, to pan ją niszczy, dołuje”. Prostymi słowami była motornicza zrugała znanego polityka! Żaden z siedzących na sali facetów nie odważył się na coś takiego. Ale żaden też nie dostał od życia takiego kopa jak ona. I żadnemu z nich nie dało to takiej siły.
Miłość z warzywniaka
Urodziła się w więzieniu, w trudnych stalinowskich czasach. Jej matkę akurat wtedy przesłuchiwano, aby wybadać polityczne kontakty męża. A ojciec? Pił. Co gorsza, kiedy zmarł, do kieliszka zaczęła sięgać także matka. Kilkunastoletnia Henia wraz z siostrą trafiły do domu dziecka. Niezły start w dorosłość, prawda? A potem po słynnym strajku spotkały ją kolejne nieszczęścia. W stanie wojennym zaszła w ciążę. Pobita przez esbeków podczas rewizji poroniła. Potem okazało się, że ma guza w brzuchu. Lekarze nie dawali jej więcej niż 3 miesiące życia.
Udało się jednak załatwić operację. Po guzie ani śladu. Ale własnych dzieci już mieć nie mogła, co nie znaczy, że nie chciała. Bo w połowie lat 80. wreszcie spotkała swoją wielką miłość. Gdzie? Ot, po prostu, w warzywniaku. Poprosiła pracującego tam Krzysztofa Strycharskiego o pomoc we wniesieniu mebli. Zaiskrzyło! Pobrali się mimo szyderczych spojrzeń niektórych ludzi. Bo Krzysztof jest od niej młodszy o 10 lat. Uran w Raku sprawia, że niestraszne jej opinie innych ludzi i nie ma problemu z tym, że stworzyła niestandardową rodzinę. Podwójnie niestandardową, bo w jej domu wkrótce pojawiły się jednak dzieci. Ale nie własne!
Jedno to za mało
Dwanaściorgu maluchom porzuconym lub osieroconym zorganizowała rodzinny dom dziecka. Wychowała jak własne, tuliła do snu, karciła i kochała. W trzech połączonych mieszkaniach, 10 pokojach i kuchni z wielkim stołem stworzyła miejsce emanujące ciepłem, spokojem i dyscypliną. Dzisiaj dzieci są już samodzielne, a jedna z córek prowadzi podobny dom. Każde z niegdyś przerażonych, czasem niegrzecznych maluchów wyszło na prostą, ma swoją rodzinę i dzięki niej prowadzi normalne życie.
Osoby z planetami w znaku Byka (ona ma w nim Wenus, Marsa i Jowisza) są bardzo opiekuńcze i lubią wychowywać innych według wartości, jakie wpoili im rodzice czy przekazała tradycja. Teraz jest już na emeryturze, ale to nic nie zmienia. Nie umie siedzieć spokojnie w jednym miejscu. Barania energia rozpiera ją dalej. I kiedy uważa, że trzeba coś powiedzieć, mówi to. Oby tak dalej! Nasi politycy zawsze będą potrzebowali czasem kubła zimnej wody wylanej na ich rozpalone łby! A kto im to powie jak nie kobieta Baran?
Słońce w Baranie daje jej nieustanny zapał i siły do działania. Merkury w Rybach sprawia, że mówi prostym, obrazowym językiem. Wenus, Mars i Jowisz w Byku stawiają w jej życiu wartości, rodzinę i tradycję na pierwszym miejscu. Saturn i Neptun w Wadze dają jej zdolność do wpływania na losy innych ludzi. Uran w Raku sprawia, że stworzyła niestandardową rodzinę. Pluton w Lwie daje jej siły do walki w obronie innych.
Mii Krogulska
Iza Podlaska