Tropikalna choroba, śmierć w rodzinie, groźny wypadek na motocyklu. Martyna Wojciechowska zaliczyła najcięższe tranzyty planet. Teraz będzie już tylko lepiej!
Jeździ w rajdach, zdobywa górskie szczyty i dociera w najodleglejsze zakątki ziemi. Martyna Wojciechowska (Waga), dziennikarka, autorka podróżniczego programu „Kobieta na krańcu świata", udowadnia, że do odważnych babek świat należy. Jednak po raz pierwszy od 7 lat jej program miał przerwę w nagraniach. Ostatnio Martyna nie ma bowiem najlepszej passy. Nieszczęście zdaje się gonić nieszczęście. Przez ostatni rok nigdzie nie wyjechała, za to wybrała się na krańce swojej psychicznej i fizycznej wytrzymałości.
Ciosy od losu
Zaczęło się ponad rok temu od tajemniczej choroby tropikalnej, której nabawiła się podczas jednej ze swoich wypraw. Coraz bardziej słabła, schudła 20 kg, a lekarze długo nie mogli ustalić, co jej dolega, a tym bardziej skutecznie jej leczyć. Dziś choroba jest opanowana, ale okazała się początkiem serii ciosów od losu. Zimą zmarł nagle jej były partner i ojciec ośmioletniej córki, z którym utrzymywała dobre relacje i na którego pomoc zawsze obie mogły liczyć. Gdy jako tako doszła do siebie po tej tragedii, znowu – buch!
Latem, podczas kręcenia kolejnego odcinka programu, miała wypadek motocyklowy. Poważne złamanie obojczyka z przemieszczeniem, operacja, tytanowy implant. Niestety zamiast się oszczędzać, przeciążyła chorą rękę, wskutek czego nie wytrzymały tytanowe śruby. Kolejna poważna operacja. Sporo pecha jak na jedną osobę, ale ta kobieta jest jak ze stali i byle co jej nie złamie.
Ma zresztą wystrzałowy horoskop prognozujący jej życie niełatwe, ale na pewno niebanalne. Słońce w koniunkcji z Marsem i Plutonem to istny dynamit. Odwagi i energii ma za pięciu facetów. I jeszcze ascendent w ambitnym, niezłomnym Koziorożcu. Taki układ daje jej niespożytą siłę – nie tylko mięśni, ale przede wszystkim charakteru. Martyna to twarda sztuka, którą kręcą ekstremalne warunki i ryzyko. Pójdzie nawet tam, gdzie diabeł nie może, i świetnie da sobie radę.
W pokonywaniu przeszkód zdobywała wprawę od dzieciństwa. Wypadki, katastrofy, ciężkie choroby nie omijały jej od najmłodszych lat. Mało kto wie, że przeszła zapalenie opon mózgowych, poważne złamanie kręgosłupa, porażenie prądem, pokonała nawet raka. Tak ekstremalne doświadczenia to „zasługa" kwadratury Słońca, Marsa i Plutona do jej ascendentu, która każe jej bardzo często narażać zdrowie i życie. Nieraz cudem wywinęła się śmierci spod kosy – dzięki parasolowi ochronnemu, który roztacza nad nią sekstyl Jowisza do ascendentu.
Jowisz łagodzi nieco (ale tylko nieco!) złoczynny wpływ kwadratury planet. Dlatego Martyna uchodzi z większymi lub mniejszymi obrażeniami z sytuacji, w których w zasadzie powinna była zginąć. I znów jest gotowa lecieć na koniec świata, bo Merkury w koniunkcji z Uranem w jedenastym domu związanym z dalekimi podróżami podsuwa jej szalone pomysły i pomaga w realizacji najbardziej nieprawdopodobnych zamierzeń. Trygon Księżyca w Rybach do tych planet obdarza ją ułańską wręcz fantazją. Na każdym kroku udowadnia więc, że niemożliwe nie istnieje.
Pluton i Saturn – srodzy nauczyciele
Ostatnie wydarzenia sprawiły jednak, że nie jest już tego taka pewna. Na Martynę uwzięły się najgorsze planetarne tranzyty: bezwzględnego Saturna i okrutnego Plutona, oznaczające czas dramatycznej walki i życiowej próby. Pluton na szczęście minął już jej ascendent, więc najgorsze miesiące ma za sobą. Taki tranzyt zdarza się tylko raz w życiu, i to nielicznym. Sprowadza największy życiowy kryzys, głęboki wstrząs, którego efektem jest wewnętrzna przemiana.
Kogo ten kryzys dotknie, ten nigdy nie będzie już tym samym człowiekiem. Dziennikarka zdaje się to rozumieć i przyznaje, że nie ma w niej tej pewności, co dawniej. Planety uderzyły nie tylko w jej życie zawodowe, ale także w prywatne. Tranzytujący Pluton, który czasem przynosi śmierć, zadziałał opozycją na Saturna Martyny w siódmym domu odpowiedzialnym za związki, bezpowrotnie niszcząc jej relacje z byłym partnerem.
Neptuna w jej horoskopie tranzytował koniunkcją Saturn, zmuszając ją do porzucenia fantazji i skonfrontowania się z rzeczywistością. Saturn zatrzymuje tych, którzy pędzą za szybko i ściąga na ziemię takich, co to mierzą zbyt wysoko. Uczy, że wszystko, co robimy, ma swoje konsekwencje. Dzięki tej lekcji Wojciechowska zrozumiała, że nie jest supermenką i że musi na siebie uważać. W ostatnim roku nie mogła liczyć na ochronę Jowisza, gdyż planeta ta do września była w znaku Panny, pozostając w trudnym położeniu dla podróżniczki, która jest zodiakalną Wagą.
Na Marsa!
Martyna przekonała się, jak wiele prawdy jest w słowach: co mnie nie zabije, to wzmocni. I że każdy, najtrudniejszy nawet tranzyt w końcu przemija. Program „Kobieta na krańcu świata" właśnie wrócił na antenę. Wprawdzie przez kłopoty ze zdrowiem prowadzącej ekipa nie wybrała się na koniec świata, tylko na Florydę i do krajów europejskich, ale widać, że podróżniczka wraca do formy.
Jowisz, dawca szczęścia i sukcesu, jesienią utworzy koniunkcję ze Słońcem, Marsem i Plutonem Martyny. Jest więc niemal pewne, że z dnia na dzień będzie ona odzyskiwać siły, choć nie zdecyduje się już zapewne tak ryzykować, jak kiedyś. Z nową pasją zacznie odkrywać najdalsze zakątki świata. Jej programy zyskają jeszcze większą popularność, a ona ma szansę na nowy związek. Jowisz w Wadze wynagrodzi jej cierpienia.
Za rok, gdy Neptun na niebie połączy się w horoskopie dziennikarki z Jowiszem, nadejdzie dla niej czas realizacji kolejnych marzeń z gatunku tych, które dziś jeszcze sama uważa za nierealne. Wtedy też na jej Uranie znajdzie się dobroczynny Jowisz, a sam Uran utworzy opozycję do swego urodzeniowego położenia. Kroi się zatem nowa szalona i spektakularna wyprawa. Kto wie, może tym razem... w kosmos?
Katarzyna Owczarek, astrolog