Zygmunt liczy kasę, a Filip zbiera lajki w internecie. Byk ze Strzelcem są jak ziemia i ogień. I ten drugi właśnie dostaje po uszach od kobiet! Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale raczej nie dotyczy to Zygmunta i Filipa Chajzerów. Ojciec – zrównoważony, kulturalny i szarmancki wobec kobiet, podczas gdy syn – narwaniec, błazen i mistrz żenady. Miał okazję to pokazać w „Ameryka Express”, programie, w którym bogaci celebryci jeżdżą po świecie i za ciężkie pieniądze udają biedaków. Kiedy wydaje się, że poziom jego uczestników osiągnął już dno, okazuje się, że od spodu puka w nie Filip Chajzer. Jego homofobiczne i seksistowskie żarty wydają się śmieszyć jedynie jego samego, a drwiąc z „dzikusów”, ich języka, kuchni i obyczajów, utrwala tylko niechlubny wizerunek Polaka-cebulaka za granicą. Przykłady? Może lepiej nie…
Skuteczny cham
Wyobraź sobie, że idziesz ulicą, a tu nagle rzuca się ktoś na ciebie i wpija ci się w usta. Znienacka, bez pytania, bez pozwolenia. Takie „atrakcje” zafundowali mieszkankom i mieszkańcom Limy producenci programu. Zadanie pocałowania w usta trzech osób płci przeciwnej, które uczestnicy mieli do wykonania w 10. odcinku, naruszyło więcej niż tylko granice dobrego smaku, ale również przynajmniej jeden paragraf. Aż dziw, że nikt z ekipy nie odmówił, choć nie wszyscy byli zachwyceni. Jedni próbowali całować w policzek, inni przez kartkę. Problemu nie widział – i jak wynika z jego reakcji na zmasowaną krytykę – nadal nie widzi Filip Chajzer, który przy okazji całowania zaskoczonej dziewczyny nie odmówił sobie też złapania za pierś. Jak iść, to na całość. – Ja się nad tym w ogóle nie zastanawiałem, po prostu waliłem: pyk, pyk, dziękuję, do widzenia – relacjonuje wyjątkowo zadowolony z siebie. – Panie w szoku, w ogóle nie wiedziały nawet, co się stało – przechwala się, drwiąc z taty, który starał się przynajmniej prosić o pozwolenie. – A ojciec się zabiera: señora, señorita... tak się czai, a one przed nim uciekają. – Cham – skwitował Zygmunt Chajzer. – Ale skuteczny – zripostował Filip.
Wybuchła seksafera
Tłumaczyć musiała się prowadząca Agnieszka Szulim, udając, że rozważa rezygnację, zaś władze TVN-u oficjalnie przeprosiły widzów i usunęły kontrowersyjny materiał z internetu. Jednak Filip wciąż uważa, że nic się nie stało i dzielnie walczy z hejtem w swoim niepowtarzalnym stylu – ordynarnie obrażając każdego, kto napisze, że jest burakiem i prostakiem. Ale niektórym to się podoba, bo fanów w internecie i przed telewizorami ma ponad milion. Zdobył ich zabawnymi telewizyjnymi materiałami. Tańczy w nich na rurze w ró- żowych legginsach, je psią suchą karmę, kąpie się w lodowatym Bałtyku, daje się stratować zawodniczce rugby, co ma pokazywać jego ogromny dystans do siebie. Widzowie kochają go za niewysublimowane poczucie humoru, ale i złote serce, co udowadnia licznymi akcjami charytatywnymi. Rozdaje także prezenty od sponsorów. Choć trudno nie odnieść wrażenia, że przy okazji pomagania innym mógłby nieco mniej promować samego siebie. A przynajmniej pomyśleć, zanim wrzuci do sieci np. zdjęcie z bezdomnymi psami, obiecując publicznie, że je zaadoptuje, by później wycofywać się z tego rakiem, zasłaniając sprzeciwem partnerki.
Ojciec, prać?
Na szczęście co synek nabrudzi, wypierze teflonowy tata. Bo żaden brud nie przylepia się do Zygmunta Chajzera. I to nigdy! Starsza połowa rodzinnego duetu od lat niezmiennie trzyma fason i czarujący uśmiech. Ludzie pamiętają i cenią go jako świetnego dziennikarza, radiowca i prezentera telewizyjnego. Mimo prowadzenia teleturniejów nie najwyższych lotów i godnych zapomnienia występów w programach rozrywkowych w rodzaju „Gwiazdy tańczą na lodzie” czy „Taniec z gwiazdami”. Wzbudza zaufanie nawet w reklamie proszku do prania, którego twarzą był przez 14 ostatnich lat. A spoty z jego udziałem są już dziś kultowe. Czy Filip zajdzie tak daleko jak Zygmunt? Czy może jednak polegnie na złym traktowaniu kobiet, co teraz wyciągnęła na jaw koniunkcja Plutona z jego Wenus i Jowiszem. Wybronić go może tylko Jowisz w Strzelcu, ale raczej zrobi to nieprędko!