Unika skandali. Nie chadza na bankiety. Nie fotografuje się w kreacjach od znanych projektantów. I nie lansuje się w wywiadach w kolorowej prasie. Mimo to wygrywa wszelkie rankingi popularności. Ludzie lgną do niej. A ona dla każdego znajdzie dobre słowo, wysłucha i pocieszy.
Anna Dymna. To nazwisko nie tylko najpopularniejszej w Polsce aktorki. To także znak firmowy osoby od wielu lat zajmującej się działalnością charytatywną. – Na swoją twarz pracowałam 35 lat. Ciężko, solidnie i uczciwie. Teraz ją wykorzystuję, bezczelnie i z radością, by pomóc innym. I co w tym złego? Nie gonię za sławą, bo już się wcześniej nagoniłam – powiedziała aktorka w jednym z wywiadów.
Pewnie dlatego wiele osób mówi o niej „Anioł”. Ale czy na miano to zapracowała sama? A może pomogły jej gwiazdy? Ma Wenus w znaku skromnej i pracowitej Panny. Nie spoczywa na laurach i wie, że tylko dzięki ciągłemu doskonaleniu warsztatu może być zadowolona ze swojej pracy.
Wielka miłość
Aktorka do dziś uważa, że największy wpływ na jej życie miał pierwszy mąż, charyzmatyczny krakowski artysta Wiesław Dymny. Kiedy zmarł 25 lutego 1978 roku, jej życie legło w gruzach. I chociaż potem wyszła za mąż jeszcze dwa razy, ta pierwsza wielka miłość pozostała na zawsze w jej sercu.
Ale łatwą parą nie byli. On miał w Krakowie opinię pijaka i nieobliczalnego furiata. Ona mimo wyglądu anioła też miała pazury – Słońce i waleczny Mars są w jej horoskopie blisko siebie, nie lubi więc, gdy ktoś jej rozkazuje lub ją lekceważy. Na początku się kłócili, potem miłość zwyciężyła, a oni stali się jak papużki nierozłączki. Ludzie nie mogli pojąć, co ich trzyma przy sobie. A oni rozumieli się bez słów, za co odpowiada w ich horoskopach obsadzenie planetami znaku Wodnika: u niej jest tam Księżyc, u niego Wenus i Merkury.
Zmienny Księżyc
Kiedy po urodzeniu dziecka w 1985 roku Anna Dymna utyła ponad 30 kilo, bała się, że nikt nie obsadzi jej już w żadnej roli. Podobnie jak Księżyc na niebie powiększa się do pełni, a potem maleje, tak samo solarne Raki zmieniają często swój wygląd: tyją i chudną na przemian. I choć w jednym z wywiadów opowiadała, że nadmiar kilogramów spędzał jej sen z powiek, przestała się nimi martwić po spotkaniu z reżyserem Kazimierzem Kutzem.
– Kazik, jak mnie zobaczył, krzyknął zachwycony: „Anka, ale się z ciebie prawdziwa baba zrobiła – masz wreszcie cycek i dupę!”. I coś w tym było, bo zaczęłam dostawać interesujące role. I stała się wzorem dla kobiet, które nie noszą ubrań w rozmiarze od 34 do 38.
W jej horoskopie Mars, planeta walki i energii, jest w koniunkcji z Uranem, który patronuje wszelkiej maści oryginałom i niekonwencjonalnym zachowaniom. Dlatego aktorka nieraz nawet szokuje i epatuje swoją tuszą. Kiedyś wystąpiła na scenie w kostiumie kąpielowym. Po spektaklu dziennikarka zdziwiła się, że Dymna nie wstydziła się pokazać swojej nadawagi. Aktorka odpowiedziała, że zrobiła to dla innych kobiet w jej wieku i o podobnej tuszy, żeby nie bały się wyjść w kostiumie na plażę.
Neptun pomaga
Dymna ma aż trzy planety we współczującym i niosącym pomoc znaku Raka. Są to Słońce, Mars oraz Uran. Raki lubią opiekować się słabszymi i nigdy nikogo nie zostawią w potrzebie.
W 2003 roku aktorka założyła fundację „Mimo wszystko”, której poświęca każdą swoją wolną chwilę. Jej Słońce zanjduje się w kwadraturze do Neptuna, który jest aktywny w horoskopach wielkich aktorów, ale i ludzi, którzy bezinteresownie pomagają innymi.
Dymna nie jest w stanie przejść obojętnie obok cierpienia. Nie chciała pogodzić się z faktem, że ludzie niepełnosprawni są w naszym kraju traktowani gorzej, jak obywatele drugiej kategorii. Dlatego postanowiła to zmienić.
Wdzięk i obezwładniający uśmiech pomagają jej w zdobywaniu funduszy na pomoc potrzebującym. – Idę do sponsorów po pieniądze, uśmiecham się ładnie, bo teraz tylko uśmiech może mnie uratować, i często słyszę: „Jak ja się w pani kochałem. (...) Dobrze, dam pani te 25 tysięcy”.
Uparty Wodnik
Ale nawet taki anioł jak ona czasem potrzebuje opieki. Niedawno przeszła poważną operację rekonstrukcji wiązadeł i teraz powoli wraca do zdrowia. Nie przestała jednak prowadzić działalności charytatywnej, bo ma Księżyc w upartym i pomysłowym znaku Wodnika. Kontakt z ludźmi jest jej potrzebny jak powietrze. O swoich podopiecznych z fundacji mówi: – Wciąż mnie zaskakują, wzruszają, bolą. Nie mam żadnych schematów ani definicji. Każdy człowiek jest inny. Nagle widzę, co ma prawdziwą wartość w życiu. Te osoby są nam potrzebne.
Wpływ znaku Wodnika sprawia, że Dymna zaraża innych swoim entuzjazmem i uczy, jak pomagać sobie nawzajem. Kilka lat temu jako jedyna odpowiedziała na apel Janusza Świtaja, który poprzez media domagał się dla siebie eutanazji, aby ulżyć opiekującym się nim rodzicom.
Janusz Świtaj czuł się kompletnie nikomu niepotrzebny. Nie mógł nigdzie znaleźć pracy, bo jest osobą całkowicie sparaliżowaną; w dodatku nie jest w stanie sam oddychać. Teraz aktywizuje środowisko osób niepełnosprawnych w internecie i uczy ich, jak mają się domagać realizacji swoich praw w urzędach, szpitalach i w przestrzeni publicznej. I z takich działań Anna Dymna cieszy się najbardziej. Chce, aby jej praca nie poszła na marne, marzy, by pomaganie innym, szczególnie niepełnosprawnym, weszło Polakom w krew.
Tekst: Mii Krogulska, Iza Podlaska
Fot.: Zenon Zyburtowicz/Fotonova