Są książki, które potrafią odmienić życie. Dla francuskiej aktorki Juliette Binoche taką księgą są „Rozmowy z aniołami”.
Miałam dwadzieścia kilka lat. Od jednej z zaprzyjaźnionych tancerek dostałam w prezencie książkę „Rozmowy z aniołami” Gitty Mallasz. Zajrzałam do środka, zaciekawiła mnie, ale nie miałam czasu na jej zgłębienie.
Dopiero kiedy zachorowałam na grypę i musiałam leżeć w łóżku, przeczytałam ją jednym tchem. Książka napełniła mnie lekkością. Była jak tlen – wspomina Juliette Binoche.
Jedna, jedyna, niepowtarzalna...
Subtelna uroda, cień uśmiechu, lekko nieobecne spojrzenie, na dnie którego kryje się „to coś”. Juliette Binoche – francuska aktorka z polskimi korzeniami (matka pochodzi z Polski), o międzynarodowej sławie. Ale u siebie, nad Sekwaną, to ktoś więcej niż gwiazda. Francuzi traktują ją jak prawdziwe dobro narodowe.
Nazywają ją La Binoche, co oznacza „jedna, jedyna, niepowtarzalna”. W Polsce początkowo kojarzono ją z filmem „Niebieski” Krzysztofa Kieślowskiego, gdzie zagrała kobietę zmagającą się ze sobą po przeżytej tragedii. Za tę rolę odebrała prestiżową nagrodę filmową Cezara w 1994 r. Dwa lata później za kreację Hany w „Angielskim Pacjencie” zgarnęła już Oscara.
Ktoś kiedyś napisał, że jest jak „gorzka czekolada”, a wiadomo, że gorzka jest najlepsza… I być może właśnie dlatego w filmie pod tytułem „Czekolada” zagrała postać, która pozostała na zawsze w naszej pamięci. Binoche gra kobietę zmysłową, wierzącą w magię i kierującą się w życiu intuicją. No i te sceny, w których przygotowuje czekoladowe rarytasy! Naprawdę! Ci, co oglądali, zawsze je wspominają z rozrzewnieniem. Bądźmy szczerzy – w „Czekoladzie” nie sposób oderwać oczu od nieziemskiej La Binoche!
Bóg nie szczędził jej talentu. Aktorka jest wszechstronnie uzdolniona. Rysuje i maluje od dzieciństwa, i robi to do dzisiaj. Myślała, że zostanie plastykiem. W Polsce o tym się nie mówi, ale jej obrazy są w muzeach, pojawiają się często w gazetach. Może to po babce, która miała talenty plastyczne, ale głównie pięknie szyła.
Juliette zawsze się wahała: malować czy grać w filmach, a może raczej w teatrze? W końcu zdecydowała, że będzie głównie aktorką filmową. To niezwykle wrażliwa osobowość. Nic zatem dziwnego, że tak mocno wpłynęła na nią podarowana jej któregoś razu książka...
Anioł przyszedł z książki
– Jej jasny i prosty język zaprowadził mnie do własnego wnętrza. Miał siłę wydobycia ze mnie uczuć i wrażeń, które znałam, a o których istnieniu zapomniałam i nie umiałam ich już nazwać. Zafascynowało mnie jedno zdanie, jakie wypowiedział anioł: „Obudźcie się, nie bądźcie tylko marzycielami”. Zdanie to stało się moim życiowym mottem – opowiada aktorka.
Binoche była tak zafascynowana książką, że kupiła kilkanaście egzemplarzy i rozdała je przyjaciołom, rodzinie oraz znajomym! Nie wszyscy jednak ją zrozumieli. Jedynie nauczyciele gry aktorskiej Jean-Pierre Martino i Vera Gregh poczuli to samo, co ona. Juliette najbardziej utkwiły w pamięci słowa anioła: „Słowa zawarte są w ciszy”.
Dotąd mówiła na scenie wysokim, podniesionym głosem. Robiła tak, bo myślała, że widzowie lepiej ją rozumieją, ale nie było to w zgodzie z jej osobowością. Vera Gregh pojawiła się w jej życiu krótko po przeczytaniu przez aktorkę książki i nieoczekiwanie zaczęła uczyć Juliette, jak gra się ciszą. – Aktorzy boją się ciszy na scenie, ale teraz wiem, że jestem w zgodzie z samą sobą i stałam się dla publiczności bardziej wiarygodna – tłumaczy La Binoche.
Ważne przesłanie
Co takiego osobliwego mają w sobie „Rozmowy z aniołami”? To wspomnienia Węgierki Gitty Mallasz z okresu II wojny światowej. Opowiada ona, jak czwórka przyjaciół (w tym trójka Żydów) ratowała się przed okrucieństwem wojny. Wszyscy doświadczali wewnętrznej pustki. Poczucie przygnębienia potęgowały coraz bardziej dramatyczne wydarzenia: na Węgrzech wzmagał się nazistowski terror wobec Żydów.
Pewnego dnia postanowili, że każde z nich opisze własną sytuację wewnętrzną i trudności, z jakimi się zmaga. Tak zaczęły się ich „rozmowy z aniołami”. Spotykali się regularnie przez 17 miesięcy. Anielskie przesłania notowane podczas spotkań stały się dla przyjaciół swoistą katechezą. Podczas tych miesięcy Gitta duchowo dojrzała i podjęła się zadania, jakie przekazali jej aniołowie – ratowania ludzi dotkniętych bezsensownym złem wojny.
Gitta dopiero jako dorosła zorientowała się, że anielskie proroctwa, których doświadczyła, mają znaczenie uniwersalne. Postanowiła je opublikować, co zaowocowało niezwykłą, metafizyczną książką „Rozmowy z aniołami”.
Marta Ammer