Tak to w życiu często bywa: pies się topi, łańcuch pływa.
I słynny agent Tomek, który pogrążył w oceanie rozpaczy na oczach całej Polski najpierw posłankę Beatę Sawicką, a po niej celebrytkę Weronikę Marczuk, sam nie dotknął nawet dna. Dziś ten 34-letni „gwiazdor” Centralnego Biura Antykorupcyjnego jest już na emeryturze (pobiera marne 4,5 tys. zł miesięcznie), dlatego zdecydował się dorobić co nieco do tej niewielkiej sumki. Ma za sobą już kilka wywiadów w prasie, gościł też na szklanym ekranie. A jego niedawno wydana książka pod tytułem „Agent Tomek. Spowiedź”, w której snuje opowieści na temat pracy w CBA, cieszy się sporą popularnością.
Tomasz Kaczmarek (tak ma na nazwisko agent) to numerologiczna Trójka. Co ciekawe, zarówno jego pełne nazwisko, jak i „pseudonim artystyczny”, czyli agent Tomek, dają tę samą wibrację. Znaczy to, że w pracy Tomek był po prostu sobą. Trójki bywają trochę próżne – uwielbiają być w centrum zainteresowania, brylować na imprezach, bawić się i flirtować. Szarość, przeciętność i ciężka praca ich nie interesuje. Jako celebryta agent Tomek jest więc jak najbardziej w swoim żywiole.
Tak to w życiu często bywa: pies się topi, łańcuch pływa