Czasami najlepszym przyjacielem może okazać się ktoś, kogo uważamy za najgorszego wroga...
Anka przyszła ze szczególną sprawą. Chciała się dowiedzieć, komu powinna się przypodobać, żeby nie pominięto jej przy awansie. Położyłam więc stosowny zestaw, a tarot opisał władczego mężczyznę w średnim wieku.
Kariera przez łóżko i po trupach
Dziewczyna zastanowiła się, po czym walnęła bez ogródek:
– Czy pomoże, jeśli zostanę jego kochanką?
– Owszem – odparłam bez zbędnych komentarzy, ponieważ nie oceniam decyzji swoich klientów. I dodałam, uprzedzając ewentualną wątpliwość: – Mąż niczego się nie domyśli.
– Doskonale – kiwnęła głową. – Co poza tym? Acha. Doszły mnie słuchy, że ktoś w firmie zamierza mnie utrącić. Jola albo Maryna. Pani rozumie, muszę przeciwdziałać. Dlatego zależy mi na informacji, której z nich trzeba zaszkodzić, aby nie zdążyła wykopać pode mną dołków?
Cóż. Jest kilka kwestii, na które żadna szanująca się wróżka nie udzieli odpowiedzi. Należą do nich pytania o datę czyjegoś zgonu lub o to, komu wyrządzić krzywdę. Złożyłam zatem karty, wyjaśniając, że na ten temat nie mam ochoty rozmawiać.
– Okej, okej – łagodziła Anka. – Niech więc pani powie tak ogólnie, co w domu?
– Nic nadzwyczajnego – osądziłam, rozejrzawszy się po świeżo postawionym układzie. – Z ważniejszych wiadomości chyba tylko taka, że mąż nie jest facetem „na złe czasy". Wypada na niego liczyć wyłącznie wtedy, gdy wszystko idzie jak po maśle. W obliczu rzeczywistych trosk wpadnie w panikę, odwróci się i ucieknie.
– No, proszę. Jeszcze jeden – mruknęła.
Popatrzyłam na nią uważnie. Wbrew ironicznemu komentarzowi, miała smutne oczy. – W pani losie dostrzegam dużo bólu, żal, opuszczenie. Matka... zdaje się, że założyła drugą rodzinę?
Od matki oczekuję tylko spadku
– Delikatnie mówiąc. Odeszła od nas bez słowa, kiedy skończyłam 8 lat. Ojciec nie wiedział, co się z nią dzieje do momentu, kiedy otrzymał pozew. Wyczytał z niego, że maltretował żonę psychicznie. Jej amant był znanym adwokatem. Ojciec nie miał szans w sądzie. W dodatku ciągle ją kochał. Pozwolił obedrzeć się ze wszystkiego. Teraz chyba nie dziwi się pani, czemu staram się zadbać o własne sprawy?... A skoro jesteśmy już przy mamusi – dodała – to czy w ogóle uwzględni mnie w testamencie? Posiada duży majątek po rodzicach i pasierbów, których uwielbia. Usiłowała nawet doprowadzić do spotkania z tymi „dziećmi", lecz odmówiłam. Nie będę robić przyjemności tej... złej kobiecie – wybrnęła.
– A jednak utrzymują panie jakieś stosunki? – podchwyciłam, bo wróżba wykazywała jasno, że matka jest jedyną osobą, na której Anka może się oprzeć.
– Odezwała się, gdy byłam już dorosła i widać wyobrażała sobie, że ze szczęścia padnę jej w ramiona – odparła. – To jak z tym testamentem?
Złowroga trójca ostrzega
– Matka żałuje swego kroku. Wie, że nie zmieni przeszłości, lecz bardzo chce się pogodzić. Zależy jej na pani.
– Pewnie, lepiej późno niż wcale – skomentowała.
Ja natomiast skupiłam się na kolejnym rozkładzie kart. Wieńczyła go złowroga trójca: Wieża, Diabeł i Transformacja. Taki zestaw obwieszcza najgorsze życiowe momenty: dramatyczną chorobę, wypadek, śmierć... Równocześnie Wieża zapowiada ciężkie kłopoty zdrowotne, m.in. z nogami i nie wiem, czemu, lecz właśnie one (rak? amputacja? skomplikowane złamanie?) bez reszty zawładnęły moim umysłem.
– Proszę niezwykle ostrożnie jeździć, a najrozsądniej byłoby zaniechać wszelkich podróży. Proponuję również dokładnie się przebadać. Jak najszybciej – poleciłam, nie na żarty wystraszona.
Po kilku tygodniach przyjechała ponownie. Oznajmiła, że jest absolutnie zdrowa. Ponadto nawiązała erotyczną relację z szefem. Biurowy romans błyskawicznie rozwinął się w poważne uczucie. Zwierzchnik zaproponował, by wspólnie zamieszkali. Położyłam tarota, ale zamiast kart symbolizujących płomienną miłość, ujrzałam stare znajome: Diabła i Wielki Arkan XIII. Powtórzyłam przestrogę, zaklinając ją na wszystkie świętości, żeby na siebie uważała. Przyrzekła, lecz podejrzewałam, że wyszła przeświadczona, iż co nieco przesadzam.
Pół roku później odezwał się telefon:
– Jestem mamą Anki. Miesiąc temu wpadła na nią ciężarówka. Córka straciła obie nogi. Mąż stwierdził, że sytuacja go przerasta, kochanek się wycofał. Jestem z nią tylko ja. Dzwonię z prośbą, aby pani przekonała Anię, że warto żyć. Zamówiłam w Anglii najnowocześniejsze protezy i ufam, że dzięki nim będzie mogła normalnie się poruszać...
Maria Bigoszewska