Romans bywa zgubny, a nasze problemy wynikają z naszych czynów.
– Mogłabyś przyjąć córkę mojej wspólniczki? – zapytał przy lampce wina kolega. – Adrianka ma poważne problemy, więc...
– Jasne – odparłam. – Po to jestem.
– W wyniku tej rozmowy trzy dni później zjawiła się młoda kobieta. – Nie rozumiem, co się wokół mnie dzieje – powiedziała. – Praca jest dla mnie wszystkim. Zwłaszcza teraz, kiedy... – utknęła, lecz zaraz podjęła ponownie: – Zawsze cieszyłam się doskonałą opinią. Natomiast od tygodni spotykam się z absurdalnymi pretensjami. Mało tego, wstrzymano mój awans. Podobno wokół mnie śmierdzi. Tak oświadczył jeden z przełożonych. Zagadnięty, co miał na myśli, odrzekł, że dowiem się w swoim czasie. Jak się bronić i przed kim, skoro nie pojmuję sytuacji, a koledzy, widząc, że jestem w niełasce, unikają mojego towarzystwa.
– Nic pani nie przychodzi do głowy? – Nie – pociągnęła nosem. – Niedawno usłyszałam na korytarzu, że powinnam poszukać sobie innego zajęcia. Boże, co robić? Co robić?
Życiowe zawirowanie
Na to pytanie nie było łatwej odpowiedzi, ponieważ w części układu, informującego o pracy Adriany, zgromadziły się karty symbolizujące jakieś okropne zawirowania emocjonalne, a ponadto zemstę i zajadłość. W tę zawikłaną sprawę zamieszane były trzy – nie! – cztery osoby.
– Czy naraziła się pani któremuś z szefów? Kobiecie?
– Skąd – zaprzeczyła.
– Ale coś ważnego wydarzyło się jakieś pół roku temu – nie odpuszczałam.
– Rzucił mnie facet. Ciężko to przeżyłam. Nie mogłam spać ani jeść. Wpadłam w depresję, a te nowe kłopoty kompletnie mnie dobiły – wyznała.
– Wyobrażam sobie – mruknęłam.
Niestety, nie wszystko mi tu pasowało. Byłam przeświadczona, że dziewczyna obecnie tylko spija piwo, którego sama sobie nawarzyła.
– Czy on czasem nie był żonaty? – spytałam, wyciągając kolejną kartę.
Romans bywa zgubny…
Panna zatrzepotała rzęsami: – Janek powiedział jej, to znaczy żonie, o moim istnieniu. Zaproponował rozwód, wtedy ona zaczęła go szantażować swoim zdrowiem. Rzekomo miała raka. Ja w to nie wierzę. Zresztą wiem skądinąd, że jest zdrowa jak ryba. Skłamała, lecz osiągnęła swoje: Janek ode mnie odszedł. Po tylu zapewnieniach! Tylu nocach!... Przedtem nikt... – znów urwała, lecz szybko odzyskała rezon: – Nie rozumiem, czemu o tym mówimy. Przyszłam w innej sprawie.
– One się zazębiają – odparłam.
– Widzi pani tę kartę? – wskazałam na arkan Królowej Mieczy. – Określa znajdującą się w pani otoczeniu kobietę, która życzy pani jak najgorzej. Kieruje się zawziętością. Natomiast karta Kochanków powiadamia, że przyczyną tej niechęci, ba, nienawiści – poprawiłam się – jest pani niedawny romans.
Adriana wyglądała na zgoła zdezorientowaną.
– Romans? – powtórzyła. – Czy może pani powiedzieć o tej osobie coś więcej?
– Wdowa lub rozwiedziona w dramatycznych okolicznościach, starsza, energiczna. Raczej zwierzchniczka niż podwładna. Chyba jakoś związana z rodziną pani ukochanego. Pracujecie razem...
– Klara?... – wyjąkała zdziwiona, a mnie zamurowało. Ponieważ znałam zatrudnioną w korporacji menedżerkę o tym samym imieniu, starszą, energiczną, niegdyś niemal doszczętnie zniszczoną przez wiarołomnego drania, którego kochała nad życie. Dlaczego jednak Klara miałaby uwziąć się na Adrianę? Z kobiecej solidarności?
To właśnie sugerował tarot, ale niewiele mi to mówiło. Kwestii nie ulegało jedno: w swojej firmie dziewczyna nie miała żadnych szans.
– Rzeczywiście, najlepiej, gdyby zaczęła pani szukać innej pracy – doradziłam, zanotowawszy w pamięci, aby przy jakiejś okazji zapytać dawno niewidzianą znajomą o przyczynę niechęci. Okazja nadarzyła się kilka miesięcy później.
Kara za grzechy
– Adriana? – powiedziała menedżerka z krzywym uśmiechem. – Wlazła do łóżka facetowi mojej serdecznej przyjaciółki, a ja takim panienkom nigdy nie odpuszczam.
Przyjaciółka natychmiast wniosła sprawę o rozwód, ale huncwot tak się kajał i błagał o przebaczenie, że przyjęła go z powrotem. No, lecz jakaś kara musiała być. Odcięła kochasia od kasy, odmówiła finansowania wypraw w Himalaje i wszędzie, gdzie tylko lubił jeździć. Natomiast ja postarałam się, żeby tej małej zdzirze odechciało się cudzych mężów.
I tym sposobem tajemnica nareszcie się wyjaśniła.
Maria Bigoszewska
Tarocistka