Trzy lata temu wywróżyłaś mi, że uratuję człowieka. Postanowiłam przyłożyć się do spełnienia tamtego tarota.
Pewnego grudniowego poranka jak zwykle wyruszyłam po zakupy. W bramie stała Asia, sąsiadka. Wyprowadziła pieska, więc zatrzymałam się, by chwilę porozmawiać. Wtedy spostrzegłam, że Asia płacze.
– Wydarzyło się coś złego? – zapytałam.
Sąsiadka podniosła rękę, aby wytrzeć oczy, i zobaczyłam obandażowany przegub. Próbowała podciąć sobie żyły?!
– Pani Asiu – podjęłam decyzję. – Idziemy do mnie. Nie byłam pewna, czy się zgodzi, ale ona bez protestów wzięła Żabcię na ręce i zawróciła na schody. Podałam malinową herbatę, którą wypiłyśmy w milczeniu.
– Postawić pani tarota? – zagadnęłam.
Wówczas jak gdyby coś się w niej otworzyło.
Seria złych decyzji
Okazało się, że szef zwolnił męża i nie zapłacił za 3 miesiące roboty. Gdzie jest teraz Tomek? Musiał pojechać do matki, zająć się nią w chorobie. Zalegają z czynszem, lada moment wyłączą im prąd i gaz. Wobec tego ona napisała do ogłaszającej się w gazecie wróżki. Poprosiła o szczęśliwe liczby i istotnie przysłano je za niewielką opłatą.
– Pani Asiu! – nie wytrzymałam. – Czy nie tłumaczyłam wielokrotnie, że na tego rodzaju wróżbach nie wolno polegać?!
– Tak, ale ja... – znowu zaczęła szlochać.
– W porządku, nie będę już przerywać – westchnęłam. – Co dalej?
Dalej Asia pożyczyła 2 tysiące w firmie, która udziela kredytów bez zabezpieczenia. Potem włożyła najlepszą sukienkę, pomodliła się i poszła grać w ruletkę. Straciła wszystko. Obecnie nachodzą ją windykatorzy. Straszą, że zajmą telewizor, meble, że zlicytują mieszkanie. Dług rośnie z każdym dniem. Na dziś wynosi już 5 tysięcy złotych.
– Tomek nic nie wie. Ma wrócić na same święta i co ja mu powiem? Próbowałam odebrać sobie życie, ale zlękłam się krwi...
– Zobaczymy – odparłam i pochyliłam się nad kartami. W układzie na poczesnym miejscu uplasował się arkan Mocy. – Moc oznacza zwycięstwo i mądrą, kobiecą energię – skonstatowałam i nagle wpadłam na pewien pomysł. – Proszę zaczekać – mruknęłam, wybierając numer przyjaciółki.
– Dorota? Znasz tę mecenas, która walczy z wrednymi metodami działania odzyskiwaczy długów? A, to koleżanka Wandy. Rozumiem. Ale mam inne pytanie: zdaje się, że nie zdążyłaś wynająć mieszkania po mamie? Bo trzeba przechować dziewczynę dręczoną przez windykatorów. Przyjechałabyś po nią? Dzisiaj? No to świetnie, czekamy.
Spakowałyśmy Asię i Żabcię, po czym odwiozłyśmy je na drugi koniec miasta. W drodze powrotnej streściłam Dorocie historię Asi. Przyjaciółka lubiła kuć żelazo, póki gorące. Nie zdążyłyśmy jeszcze wypić kawy, kiedy połączyła się z Wandą. Po wstępnych ustaleniach usłyszałyśmy, że mecenas zajmie się sprawą Asi. Odetchnęłyśmy z ulgą. Dorota stwierdziła przytomnie:
– Tak czy inaczej ona musi spłacić ten dług. A bez roboty nie da rady. Może Aldona znajdzie dla niej pracę u siebie w knajpie? Na początek chociażby na zmywaku...
Jak wróżby się spełniają
Sytuacja więc wydawała się opanowana. Do czasu, kiedy po 4 dniach do moich drzwi zadzwonił Tomek.
– Pan miał wrócić dopiero na Wigilię – przywitałam go mało inteligentnie.
– Przyjechałem wcześniej – wyjaśnił dość nerwowo. – Czy pani nie wie, gdzie jest Asia? Nie odbiera telefonu. Zniknęły też miski Żabci.
– Postanowiła zrobić panu niespodziankę – bąknęłam w panice. – I zarobić na święta. Przez kilka dni miała sprzątać u ciotki mojej przyjaciółki. To głucha wieś, tam nie ma zasięgu...
– Naprawdę? – zdziwił się. – Jednak boję się, że coś jej się stało. Mogłaby pani?
– Naturalnie – odrzekłam i zaprowadziłam go do gabinetu. Tarot, co oczywiste, wypadł pomyślnie, lecz mnie zainteresował zestaw kart, który wieszczył błyskawiczny koniec kłopotów finansowych małżeństwa. – Jakim cudem? – zastanawiałam się. Po wyjściu Tomka zadzwoniłam do Doroty.
– A mnie właśnie przyszło do głowy, że mamy całe mnóstwo znajomych. – powiedziała. – Gdyby tak każdy złożył się po 100–200 zł, to oni byliby ocaleni.
– Racja – zgodziłam się. – Fantastycznie, że tak się angażujesz...
– Wiesz czemu? – zachichotała cicho.
– Właśnie 3 lata temu wywróżyłaś mi, że w ciągu 3 lat uratuję człowieka. Postanowiłam przyłożyć się do spełnienia tamtego tarota.
Maria Bigoszewska
Tarocistka