On cię zdradza? Zastanów się, czy to naprawdę powód do lamentów i rozwodu...
O Darku usłyszałam od koleżanki. Zwierzyła się, że popadła w romans z żonatym. I tu rozpocząć się miała moja rola: osoby, która powinna przeniknąć zamiary ukochanego Baśki. Bo on czasami jakby napomykał o rozwodzie...
Nie było to wcale oczywiste, ponieważ tarot uparcie zmierzał w innym kierunku, informując o zawodowych perturbacjach dziewczyny. Jednak dowiedziałyśmy się, że niebawem małżeństwo Darka znajdzie się na rozdrożu. Co dalej? Nie wiadomo, albowiem wszystko zależało od postępowania żony Dariusza i dokonanych przez nią wyborów.
– Może go rzuci? – spytała z nadzieją koleżanka.
– Może. Ale on nie jest ci do niczego potrzebny – stwierdziłam, wpatrując się w kolejny zestaw kart.
– Ma sporo kasy – zaśmiała się, po czym obwieściła, że pozna mnie z Darkiem, abym samodzielnie mogła ocenić, że jest mężczyzną, o jakiego naprawdę warto zabiegać.
Na domówce
Spotkaliśmy się u Basi. Darek odgrywał rolę pana domu, rozlewał alkohole, brylował w towarzystwie. Wydał mi się sympatyczny, lecz nie mogłam zapomnieć, że w tym momencie jego żona, nauczycielka, samotnie poprawia uczniowskie zeszyty lub układa do snu dziecko. To dziecko, małżonkę Dariusza, jego mieszkanie, a nawet perskiego kota Barbara pokazała mi na Facebooku.
Tak się złożyło, że wkrótce popsuł mi się komputer. Koleżanka z miejsca zaproponowała pomoc ukochanego. Darek przyszedł, naprawił, usiedliśmy przy herbacie. Było miło. Nie podobało mi się jednak, że dość lekkim tonem opowiadał o żonie, którą "wychował" tak, że nie ośmiela się wątpić w jego wierność.
Kim ona jest, u licha? – zastanawiałam się, podając mu ciasteczko. W układzie, który niedawno postawiłam mojej koleżance, nie wydawała się ani nadmiernie ufna, ani – co również brałam pod uwagę – wyrachowana. (Darek dużo zarabiał, samej Oli trudno na pewno byłoby się utrzymać). Może więc stworzyła sobie własne, osobne życie? – spekulowałam.
Nie sądziłam, że wkrótce uda mi się zaspokoić ciekawość. Otóż trafiłam na wernisaż zaprzyjaźnionego malarza i tam, w grupce otaczającej bohatera wieczoru, zobaczyłam znaną z Facebooka kobietę. Podeszła do mnie sama. – Dowiedziałam się, że pani wróży – zagaiła. – Czy mogę?
Spisek: udawana zdrada
Tarotowe arkana ujawniły obraz związku tych dwojga. On hulał, ona – kochając – tłumiła w sobie gorycz i ogromne poczucie żalu. Ale małżeństwo było dla niej instytucją nierozerwalną, świętą. Dziewczyna miała kryształowy charakter, natomiast Darek... cóż. Jednak karty mówiły, że może się w przyszłości poprawić. Tylko trzeba mu w tym trochę pomóc.
– Pani Olu – powiedziałam serdecznie. – Chciałaby pani zmiany sytuacji? Jeśli tak, należy odrobinę... narozrabiać. Z zestawu kart wnoszę, że mąż zacznie cenić panią wyłącznie wtedy, gdy poczuje się zagrożony w swojej męskiej dumie.
– Nie wezmę sobie kochanka – oznajmiła stanowczo. – To kłóciłoby się z moim kodeksem etycznym.
– Nie nakłaniam do prawdziwej zdrady – uściśliłam. – Chodzi o to, aby on myślał, że pani ma innego. To chyba da się załatwić, nieprawdaż?
Zgodziła się dopiero po rozmowie z przyjaciółką od serca. W trójkę uknułyśmy, co następuje: ja i Magda wyślemy do niej sporo mejli i esemesów. Ola, naturalnie w przytomności małżonka, będzie je ostentacyjnie kasować, zaś odbierając telefony, półgłosem wycedzi coś w rodzaju: „Słuchaj, nie teraz". Albo: „Och, ja ciebie też". Równocześnie włoży wyzywające, pożyczone od Magdy ciuchy, zmieni makijaż.
Po tygodniu mąż zażądał wyjaśnień, kiedy usłyszał, że tajemniczo szepnęła do słuchawki: „Dziś. Tam, gdzie zawsze". Ale naprawdę zaniepokoił się, gdy wróciwszy późno do domu, nie zastał w nim Aleksandry. Telefon żony milczał.
Ola nadeszła po godzinie. – Zasiedziałam się u Magdy – odparła beztrosko w odpowiedzi na lawinę pytań małżonka.
Przysięga
Po tygodniu Ola zniknęła na całą noc. Dariusz szalał. Na zmianę wyobrażał ją sobie nieprzytomną w szpitalu lub nagą w ramionach jakiegoś faceta. Po raz pierwszy uświadomił sobie, ile dla niego znaczy ta spokojna, cicha kobieta, i poprzysiągł, że jeśli wróci cała i zdrowa, to on przestanie wymykać się na baby.
Przyrzeczenia dotrzymał częściowo, jednak istotnie starał się ograniczać. Baśka zraziła się do kochanka, który nagle odmówił spędzania z nią weekendów, natomiast na randce co chwilę nerwowo spoglądał na zegarek.
– Nie ma z niego pożytku – oświadczyła mi zniechęcona. – Niech spada!
Maria Bigoszewska
fot. shutterstock