Nie każdy chce żyć sam, nie każdy lubi być z kimś. Nie każdy wie, czego tak naprawdę potrzebuje...
Niedawno pojawiło się u mnie kilkoro osób żyjących w pojedynkę. Pierwsza zgłosiła się Iza.– Najlepsza koleżanka niedawno wyszła za mąż i urodziła dziecko – powiedziała. – Nie ma już dla mnie czasu. A ja?... Mam 22 lata, wracam z pracy i oglądam filmy lub czytam jakieś głupie romanse. Smutno mi. Na pewno byłabym dobrą żoną. Codziennie wyobrażam sobie, że jem obiad ze swoim przyszłym mężem, a potem, że wychodzimy z naszym dzieckiem na spacer. Na tym właśnie polega wizualizacja, prawda?
Samotność niechciana
– Dlaczego tak bardzo spieszysz się do obowiązków dorosłości? – zapytałam. Emocjonalne oddalenie się koleżanki nie było przyjemne, lecz nie tłumaczyło determinacji dziewczyny. – Czuję się strasznie samotna. Chłopaki nie myślą poważnie o laskach. Chcą się tylko zabawić. W zeszłym tygodniu poznałam fajnego blondyna. Świetnie nam się rozmawiało.
Czy on się we mnie zakocha? Zadzwoni do mnie? Telefonowałam do niego, niestety, nie odbierał.
Rozłożyłam tarota. We wróżbie rodzinny dom Izy nie prezentował się zachęcająco. Rodzice żyli niby razem, ale właściwie osobno. Brakowało im serca dla córki. Doszłam do wniosku, że dziewczyna bardzo pragnie zrekompensować sobie ten niedosyt miłości. Niestety, próbując rzucić się w ramiona pierwszego lepszego kandydata na małżonka, popełnia duży błąd.
– Blondyn będzie zaledwie znajomym – oznajmiłam. – Zamiast marzyć o mężu, trzeba zastanowić się, w jaki sposób rozwijać własne talenty i spożytkować energię. Po to, aby w późniejszym związku zostać równorzędną partnerką swojego faceta. I nie należy bać się samotności – dodałam.
To ostatnie zdanie było niezbędne, ponieważ dostrzegłam w kartach, że Iza wyjdzie za mąż dopiero w okolicach trzydziestki. Nie będzie zachwycona, jednak do tego momentu zdąży okrzepnąć wewnętrznie, nabierze doświadczenia i nauczy się walczyć o swoje prawa. Powinna też przepracować z terapeutą problemy wyniesione z dzieciństwa. Czemu? Bo zna wyłącznie głód uczuć, a nie jest na tyle silna, by bez profesjonalnej pomocy przemodelować głęboko wdrukowane w podświadomość wzorce postępowania z bliskimi.
Single z wyboru
Inną drogę przebyła Małgorzata. – Postawiłam na pracę – oświadczyła podczas sesji. – Stać mnie na piękne mieszkanie, przyzwoity samochód i wakacje w każdym miejscu na ziemi. Mam kochanka, oczywiście mieszkamy oddzielnie. Nie muszę znosić niczyich fochów i nikt nie poucza mnie, jak funkcjonować. Moja matka wszystkie swoje zdolności zmarnowała w fatalnym małżeństwie. Patrząc na nią, przyrzekłam sobie, że nigdy nie dopuszczę do podobnej sytuacji. Wiele trudu kosztowało mnie wyzwolenie się z ogólnie przyjętego modelu życia. Dzięki Bogu mogę polegać na sobie. Doskonale mi z tym.
Stałego związku nie chciał również Jakub. Po ciężkim rozwodzie poprzysiągł nie obdarzyć uczuciem nawet najlepszej kobiety.– Miłość boli – mówił. Oznaczało to, że z lęku przed niepowodzeniem nie zamierza dać sobie nowej szansy. Ale tarot objaśnił, że po trzech latach emocjonalna rana zasklepi się, zaś Kuba zmieni przekonania, kiedy pozna czułą brunetkę spod znaku Wagi.
Lęk przed ludźmi
Lena ma 70 lat i cierpi na depresję. Rzadko wychodzi z domu. Raz w tygodniu rozmawia telefonicznie z przyjaciółką.– Helenka jest bardzo dobra – opowiada – lecz zbyt daleko mieszka. Oprócz niej nie mam na świecie żywej duszy.
Cóż, na swoją starość pracujemy od młodości. Nie wszyscy cieszą się opieką kochającego współmałżonka czy współczujących dzieci, ale każdego stać na inwestowanie w ludzi. Ożywione kontakty ze starszymi i młodszymi osobami stanowią gwarancję, iż w późniejszym wieku nie będziemy zdani tylko na siebie.
A jakie rozwiązanie podpowie tarot Lenie? Przewodnimi kartami w układzie zostały Kapłanka i Moc. Byłam więc przeświadczona, że uda się jej przezwyciężyć chorobę oraz wzbogacić swoją egzystencję. Zasugerowałam wyjście najprostsze. Niechaj bacznie rozejrzy się wokół. Niewątpliwie znajdzie wspierającą i godną zaufania kobietę. Co ciekawe, kolejne arkana dowodziły, że zna kogoś takiego.
Skupiła się: – Do głowy przychodzi mi jedynie sąsiadka z parteru. Niedawno straciła córkę. Uciekam od niej. Mało mi własnych nieszczęść? – sarknęła. Jednak, gdy pojawiła się po roku, przyznała, że zbliżyła się ze starszą panią. – Okazała się cudownym człowiekiem – szepnęła ze wzruszeniem. – Niesłusznie założyłam, że na starość można już tylko siedzieć na kanapie. Sabina przekonała mnie, że jest odwrotnie. Dokarmiamy bezdomne koty. Może też spróbujemy wybrać się na wieczorek dla samotnych? Bo spacery z kijkami już nam nie wystarczają...
Maria Bigoszewska
fot.shutterstock.com