Kłamstwo może trwać całe lata. Tracą na nim wszyscy...
Elu, co się stało?! – zawołałam, widząc bladą twarz i zaciśnięte wargi przyjaciółki. Kobieta zdjęła płaszcz i wykrztusiła z siebie:
– Odszedł ode mnie, drań.
– A to historia – zdumiałam się.
Przecież byli cudownym małżeństwem. Podobne charaktery. Wspólne upodobania. Weekendy czy urlopy – wszędzie razem. My, znajome Elki od lat, zazdrościłyśmy jej takiego męża. Tymczasem – jak dowiedziałam się z ust przybyłej – właścicielka sąsiedniego apartamentu przyłapała kiedyś Sławka na czułym sam na sam z panienką. I w końcu podzieliła się swą wiedzą z Elżbietą. Ela jest impetyczna, toteż nie zastanawiając się długo, wpadła do salonu, gdzie ślubny ze skupieniem słuchał Mozarta, i zażądała wyjaśnień.
Zdrada zgodna z Biblią
Nie zapierał się. Gorzej. Oznajmił, że od ponad roku związany jest z niezwykłą młodą osobą. Panna o imieniu Letycja okazała się piękna, mądra i dobra. Płodna też, w przeciwieństwie do Elki. On, Sławek, właśnie w tych dniach planował przeprowadzenie poważnej rozmowy z żoną, jednak skoro małżonka sama poruszyła tę kwestię... Potwierdził, że odchodzi do matki swojego dziecka. Ponadto zauważył, że Ela nie powinna żywić do niego pretensji. Bo skoro nawet w Biblii napisano: idźcie i rozmnażajcie się... – Wczoraj się wyprowadził – powiedziała moja przyjaciółka.
– O kurczę – jęknęłam. – Niczego przez te miesiące nie dostrzegłaś?
Pokręciła głową. – Czasami wydawał się zniecierpliwiony. Zmęczony. Nie sypialiśmy ze sobą, ale kładłam to na karb przepracowania. Dużo wyjeżdżał. Dzisiaj wiem, że podróżował ledwie parę ulic dalej. On chce się z nią ożenić!
Dziecko ich rozdzieli
Przypomniałam sobie, jakim wstrząsem stała się dla Eli niegdysiejsza informacja tarota, że nie urodzi dziecka. Później pogodziła się z losem. Tym bardziej że Sławek z całym przekonaniem mówił, iż nie nadaje się na ojca. Musiało mu się odmienić – zaryzykowałam przypuszczenie, rozkładając Koło Miłosne.
Jednak wróżba nie wspominała o rodzicielstwie Sławka. Owszem, romans niewiernego mocno stał w układzie, lecz nie widziałam nigdzie karty ojcostwa. Natomiast coś się tam wokół niego straszliwie kotłowało, piętrzyły się jakieś kłamstwa, zawiedzione nadzieje, szantaże emocjonalne... – Coś takiego! – mruknęłam i wtedy dopiero spostrzegłam, że arkana, symbolizujące Elżbietę, zaprzeczają jej miłości do męża!
– Ela – powiedziałam bezradnie – przecież ty go nie kochasz.
– Ach, po co zaraz takie wielkie słowa? – Skrzywiła się. – Spędziliśmy ze sobą 20 lat, przyzwyczaiłam się do pewnego poziomu życia. Od początku starałam się zachować to małżeństwo za wszelką cenę. Bo jak sobie poradzę? Z alimentów się utrzymam, ale cała reszta...
Zrozumiałam. Miała na myśli ciuchy z markowych sklepów, urlopy na ciepłych wyspach, luksusowe spa.
– Czekaj, sprawdzę, czy uda ci się szybko znaleźć pracę...
– Nie teraz – warknęła. – Lepiej popatrz, kiedy ten rozwód. Czy Sławek będzie usiłował odebrać mi mieszkanie? Zaniedbałam formalności. Apartament ciągle jest jego własnością kawalerską. Jeśli nie on, to ona prędzej czy później wpadnie na taki pomysł – dodała ponuro. – Młode dziwki są potwornie pazerne.
– Ta nie jest – zanegowałam, westchnąwszy w duchu: w przeciwieństwie, kochanie, do ciebie.
– No jak to? Skoro złapała go na dziecko?
– Odwrotnie – stwierdziłam. – To dziecko ich rozdzieli. – I dorzuciłam: – Rozwodu też nie będzie, chociaż nie widzę happy endu.
– Ech, co tam. Grunt – tu Elżbieta uśmiechnęła się po raz pierwszy w czasie swojej wizyty – że nie będzie chciał się ze mną procesować. Dziewczyno, z wdzięczności postawię ci szampana!
Mam już dość bab!
Nie doszło do świętowania. Ela zamilkła. O szczegółach sprawy dowiedziałam się natomiast od Sławka, który przyszedł pożegnać się przed wyjazdem na kilkuletni kontrakt. Wyjaśnił, że Letycja w pewnym momencie oświadczyła mu, że prawdziwym ojcem dziecka jest jej uniwersytecki kolega. Rzucił ją w ciąży, więc wmówiła ojcostwo Sławkowi. Jednak w którymś momencie młodzi pogodzili się, zatem Sławek usłyszał, że może wracać do żony. Nie wrócił.
– Chciałem odejść już dawno – rzekł. – Elka płakała, żebym jej nie zostawiał, bo zachorowała na raka. Oszustwo wydało się rok temu. Wtedy poznałem Letycję. Sądziłem, że jest samą uczciwością. Niestety. Po tym, co mi zrobiły, mam dość ich obu. Wyjeżdżam. Daleko. Odtąd już będę sam.
Maria Bigoszewska
fot. shutterstock