SYLVESTER STALLONE (Rak) – amerykański aktor, odtwórca głównych ról w filmach „Rocky” i „Rambo”.
Każde dziecko wie, że Sylwester to święto przypadające na ostatni dzień
roku. Dlaczego tego dnia obchodzimy imieniny Sylwestra, a nie, dajmy na
to, Teofila albo Gerwazego? Ano dlatego, że 31 grudnia to rocznica
śmierci świętego Sylwestra I, papieża zasiadającego na tronie piotrowym
w latach 314-335.
Sylwester I żył w czasach wielkich zmian. Kiedy był dzieckiem, cesarz
Dioklecjan zarządził krwawe, ale na szczęście ostatnie już,
prześladowania chrześcijan. Ojciec przyszłego papieża, kapłan o imieniu
Rufin, ryzykował życie, przechowując w domu księgi liturgiczne należące
do jednego z rzymskich kościołów. Jednak zanim Sylwester stał się
dorosłym mężczyzną, sytuacja chrześcijan uległa diametralnej zmianie.
Po śmierci Dioklecjana (305 rok) prześladowania ustały, a w 313 roku
ogłoszono Edykt Mediolański, gwarantujący wolność wyznania. Rok później
Sylwester został wybrany na papieża.
Rządził bardzo długo, bo aż 21 lat. Cały swój czas i energię poświęcił
budowaniu nowego Kościoła, którego członkowie nie musieli się już
ukrywać ani ginąć męczeńską śmiercią. Oczywiście, trudno nazwać jego
pontyfikat sielanką – po tylu latach prześladowań w Kościele panował
chaos, mnożyły się herezje, a bałagan organizacyjny wołał o pomstę do
nieba. W tej kwestii bardzo pomógł sobór w Nicei (w 325 roku), na
którym ustalono, między innymi, sposób wybierania biskupów oraz
określono metodę wyznaczania daty Wielkanocy. Sylwester do końca życia
był w ogromnej przyjaźni z cesarzem Konstantynem, który fundował
kościół za kościołem i dopieszczał chrześcijan równie mocno, jak
wcześniej ich prześladowano.
Słowo silva oznacza w łacinie „las”, więc Sylwester to nic innego, jak
„leśny, należący do lasu, dziki”. I rzeczywiście, współcześni
Sylwestrowie kierują się głównie instynktem, są impulsywni, bywają
wręcz lekkomyślni. Zbyt często zdają się na łut szczęścia, pociąga ich
ryzyko i niebezpieczne przygody. Część winy za taki stan rzeczy można
spokojnie zrzucić na patronującą im PIATKĘ, liczbę pasji i namiętności.
Sylwestrowie jako dzieci często bywają nadpobudliwi. Nie potrafią
usiedzieć w jednym miejscu, skupianie się na lekcjach przychodzi im z
najwyższym trudem. Nie umieją się również podporządkować – dużo lepiej
wychodzi im przewodzenie innym. Ta ruchliwość wcale nie przechodzi im z
wiekiem. W ich głowach rodzi się pomysł za pomysłem, kolejny bardziej
oryginalny od poprzedniego.
Jako że każdą ideę uznają za wartą wprowadzenia w życie, muszą się uwijać jak w ukropie. Dlatego też zdarza im
się zapominać o tak „przyziemnych” sprawach, jak rocznica ślubu czy
pranie garderoby. Wielu z nich, aby rozsądnie wykorzystać rozsadzającą
ich energię, zostaje sportowcami. Inni odnajdują w sobie wrodzony i
bardzo częsty u Sylwestrów talent do interesów.
Mają szansę zarobić naprawdę duże pieniądze, jeśli tylko uda im się
okiełznać (podkreślam – okiełznać, a nie stłamsić) swoje ryzykanckie
skłonności. Szczęściem jest dla nich życie wypełnione przygodami i
nowymi doświadczeniami. Koniecznie pełne niespodzianek i pozbawione
znienawidzonej przez Sylwestrów rutyny.
To chyba jasne, że najlepszym kandydatem na Sylwestra będą Bliźnięta. A
zaraz po nich Barany, Raki, Strzelce i Wodniki. Właściwie nie po drodze
z tym imieniem jest tylko ceniącym ponad wszystko spokój Bykom, Wagom i
Koziorożcom.
WERONIKA KOWALKOWSKA