8 luty. Ach, ten Sebastian… Taki miły, ciepły, zgodny facet, wydawałoby się, że „do rany przyłóż”, a jednak czasami zachowuje się, jakby go coś opętało. W ułamku sekundy przeistacza się w rozsierdzonego szefa pułku i obsobacza swoją ofiarę niczym staroświecki tatuś wracającą z potańcówki córeczkę.
Znajomi i rodzina porządnie się nagłowią, zanim zrozumieją tę charakterologiczną sprzeczność tkwiącą w Sebastianie. A sprawy mają się tak, że Sebek ma po prostu „punkt zapalny” – jakąś zasadę, którą uznaje za świętą i której nieprzestrzeganie budzi w nim potwora. Rzeczona zasada może innym wydawać się błahostką – ot tyle, żeby nie mówić z pełnymi ustami albo zdejmować buty w przedpokoju. Proszę jej jednak nie bagatelizować! Na co dzień tolerancyjny i wyluzowany, Sebastian potrafi dożywotnio zerwać kontakty z powodu dwudziestominutowego spóźnienia tudzież niecmoknięcia dłoni szanownej małżonki. Lepiej szybko dowiedzieć się, na czym polega fiksacja danego osobnika i omijać ją szerokim łukiem. Tym bardziej, że niedrażniony Sebastian to wspaniały facet – szlachetny, zawsze gotowy pomóc w potrzebie, bezinteresowny, czuły i kulturalny. Liczbą jego imienia jest SIÓDEMKA i to ona odpowiada za wzniosły idealizm Sebastianów, za ich wrażliwą, a wręcz „poetyczną” naturę. Ten facet nigdy nie zrobi świństwa „dla pieniędzy”, bo przyziemny materializm to zupełnie nie jego para kaloszy.
On chce działać! Zmieniać świat na lepsze! Dlatego Sebastianowie często parają się polityką, religią albo, działając w szeregach różnych organizacji i instytucji, wprowadzają w życie nowe programy naukowe i tym podobne. Śmiałkowie pragnący wpłynąć na decyzje zawodowe Sebastiana za pomocą grubej koperty mogą liczyć co najwyżej na apokaliptyczną awanturę (tego typu praktyki bardzo często bywają wyżej opisanym „punktem zapalnym”) i błyskawiczne wezwanie odpowiednich służb. W ogóle jakiekolwiek sposoby przekonania Sebastiana do zmiany postępowania, poza grzeczną prośbą i umiejętną zachętą,
są z góry skazane na niepowodzenie. Nawet szantaż spływa po tym idealiście niczym woda po wyjątkowo dobrze natłuszczonej kaczce. Tym bardziej, że Sebastian ma zazwyczaj krystalicznie czyste sumienie. No może oprócz kilku licealnych wybryków, które, gdy o nich wspomnieć, wzbudzą rumieniec wstydu u głównego zainteresowanego i kilku pruderyjnych ciotek, ale do szantażowania nadają się mniej więcej tak jak Kasia Cichopek do roli lady Macbeth. Nawet jeśli w młodości nosił przez jakiś czas obrożę psa kolegi i fioletowe włosy w czub, dojrzewający Sebastian opamięta się, nawróci i przeistoczy we wzorowego obywatela. Tylko panie będą narzekać, że choć taki porządny, to nie śpieszy się do żeniaczki. Nie rozumieją głuptaski, że to nie rozwiązłość ani przywiązanie do kawalerskiej wolności odstrasza go od ołtarza, ale… poczucie obowiązku.
Sebastian Karpiel-Bułecka (Byk)
Lider i wokalista ludowo-klubowego zespołu Zakopower.
Z wykształcenia architekt.
Sebastian wszelkie przysięgi traktuje śmiertelnie poważnie, dlatego zanim zobowiąże się do czegoś dożywotnio, musi się dobrze zastanowić. Za to jak już bachnie na kolana, to nie dla romantycznego efektu ani pod presją. Będzie dobrym mężem i ojcem, choć zdarzy mu się doprowadzić własne dzieci do szału swoimi krucjatami w intencji regularnego mycia zębów, noszenia ciepłych kalesonów i znajomości WSZYSTKICH zwrotek hymnu narodowego.
Jako numerologiczna Siódemka Sebastian popada czasami w melancholię, a wtedy dochodzi do głosu głęboko skrywana potrzeba samotności. Opędza się wówczas od rodziny oraz znajomych, a niezdejmowanie butów w przedpokoju rozjusza go jeszcze bardziej niż zwykle. Na szczęście, istnieje proste lekarstwo na ten stan – wystarczy zapędzić Sebastiana do pracy, nawet banalnej. Trzy godziny mycia okien i depresja rozwieje się niczym zły sen.
Weronika Kowalkowska
fot. FORUM