Reszta dzieci w przedszkolu chce zostać aktorkami albo astronautami, a po kilkunastu latach i tak ląduje na spokojnej posadce za biurkiem.
Ale jeśli czteroletnia Edytka mówi, że będzie gwiazdą estrady (strażakiem/fizykiem jądrowym/lekarką etc.)… to nią zostanie, na bank. Trudno się pozbyć wrażenia, że ten mały uparciuch rodzi się z gotowym planem na życie. Inni się obijają, marudzą, próbują to tego, to tamtego, a Edyta prze do przodu jak lodołamacz i odhacza kolejne punkty. Potrafi narzucić sobie żelazną dyscyplinę i oprzeć się każdej pokusie. Jest zabójczo obowiązkowa i zatrważająco uparta – powtarzanie tysiące razy tego samego piruetu czy wypełnianie dzień w dzień setek druczków to dla niej pestka. Po dniu zapełnionym sumienną pracą Edyta wraca do schludnego, eleganckiego mieszkania, w którym każdy przedmiot ma swoje miejsce. Nie uświadczysz tam zagubionej skarpetki za kanapą ani niedoprasowanej zasłony. I wszystko pięknie, tyle że owo zamiłowanie do ładu miewa fatalny wpływ na… życie uczuciowe Edyty, która nie ścierpi w swoim domu bałaganiarza. Może być zakochana po uszy – dzielnie zniesie oglądanie niekończących się meczów w telewizji, późne powroty z pracy, a nawet striptiz na wieczorze kawalerskim, ale wystarczą brudne skarpety na podłodze obok wanny, a trafi ją szlag. Wtedy cała tłumiona tygodniami agresja eksploduje jak Wezuwiusz w roku pańskim 79 i nastąpi spektakularny napad złości. Takie wybuchy zdarzają się opanowanym na co dzień Edytom dość regularnie, a rozwody z powodu niezmywania naczyń to w ich przypadku wcale nie rzadkość. Na szczęście wobec gości nie są tak wymagające jak wobec sublokatorów. Zapraszają chętnie i często, ugaszczają szczodrze i wystawnie. Model „herbata i paluszki” nie wchodzi w grę. Wieczór u Edyty musi składać się z dań oraz przystawek, a nawet deserów czy drinków z palemką. Zrobiona na bóstwo gospodyni będzie przeuroczo kokietować biesiadników, sączyć wino z wypucowanych na wysoki połysk kieliszków i tańczyć tango na wyfroterowanym parkiecie. Będzie przy tym tak swobodna, że nikt się nie domyśli, ile planowania i trudu włożyła w organizację tego „niezobowiązującego spotkanka”. Cóż jednak poradzić spontaniczność nie służy Edytom. Nagłe, niespodziewane zmiany napawają je lękiem, wytrącają z równowagi. Ale nic nie denerwuje ich i nie przeraża bardziej niż… niezaradni marzyciele. Od takich osób Edyty wolą trzymać się z daleka. Choć są z natury hojne i chętne do pomocy, to żaden nieprzewidywalny, chodzący z głową w chmurach „nieudacznik” nie może liczyć na ich wsparcie. Za to mężczyzna ambitny, wiedzący, czego chce i ścielący po sobie łóżko ma duże szanse znaleźć w Edycie wierną i reprezentacyjną partnerkę na całe życie.