Gdyby dobrze poszukać, to w każdej rodzinie znajdzie się jakaś postrzelona, legendarna (pra)babcia Dorota.
Dorota Wellman
Młodszy o 30 lat mąż, emigracja do Peru, ostentacyjny bojkot gorsetu czy porzucenie rodziny na rzecz kariery wokalnej – to w przypadku dawnych Dorot standard.
Zresztą te dzisiejsze niewiele im ustępują. Żyją w swoim własnym, hermetycznym świecie, bimbając na cudze opinie, normy i krytycyzmy. Trudno za nimi nadążyć. Czasem wydaje się człowiekowi, że zrozumiał, co Dorocie kiełkuje w głowie, a już trzy zdania później siedzi zbity z tropu i skołowany. Wydawać by się mogło, że tak odrealniona istota nie poradzi sobie w życiu. Że odleci gdzieś na orbitę – bez pracy, bez przyjaciół i z furą niezapłaconych rachunków.
Dorotki jednak, jak ich imienniczka wędrująca po krainie OZ, nie dość, że wybrną z każdych opałów, to jeszcze zrobią karierę. Jakiś dziwaczny szósty zmysł podpowiada im, co robić, żeby zarobić. Inni latami harują, kombinują, a taka Dorota mimochodem, przy porannej herbatce, wymyśli coś, co najpierw znajomi wyśmieją, a potem cały świat kupi i poprosi o jeszcze. Trzask-prask! i witaj sławo, sukcesie oraz fortuno.
A co na to Dorota? Najpierw się zdziwi, bo nie planowała kariery, potem na chwilę się ucieszy, a w końcu zacznie marudzić, że nikt jej nie rozumie. Doroty – artystki będą także kwękać, że nikt nie rozumie ich sztuki (bo kupować, to kupują, a jakże!). Zresztą całkiem słusznie, bo jako urodzone rewolucjonistki będą zapewne tworzyć dzieła zbyt awangardowe dla zwykłych śmiertelników.
Rozgoryczone i majętne Doroty mogą z rozmysłem popaść w neurastenię (uwielbiają przeżywać wstrząsy psychiczne). Wiele z nich wpada w szpony sekt, bo tak to już jest, jak rozbudowana duchowość łączy się z odrealnieniem i apetytem na emocjonalne dreszczyki.
Jako że nie do końca rozumieją, co to są związki społeczne, Doroty mogą też seryjnie wychodzić za mąż. Jak na wybuchowe ekstrawertyczki przystało, rozwodzą się za każdym razem z hukiem, wśród łez i/lub rękoczynów albo chociaż ze złośliwą tyradą na ustach. Po wszystkim eksmężowie może i odetchnęliby z ulgą – w końcu mają z głowy nadpobudliwą wariatkę – ale Dorotę nie tak łatwo odżałować. Jest coś, co sprawia, że nawet po latach wspomina się ją z wypiekami na policzkach i łezką w oku. W końcu jej imię oznacza „dar bogów” nie bez przyczyny.
Fot. East News