Adamowie w wieku szkolnym uwielbiają zgłaszać się do odpowiedzi.
Nie żeby jakoś wybitnie interesował ich dany przedmiot albo dekolt „pani psorki” – po prostu lubią zabłysnąć. Ich popisowy numer polega na udzielaniu odpowiedzi niejednoznacznej oraz zawierającej elementy nieobjęte programem nauczania. Będą szczęśliwi, byle nauczyciel zdębiał, a koledzy przysiedli z podziwu. Jeśli zdarzy im się pomylić, trudno. Są nieprzyzwoicie pewni siebie i nie lubią zmieniać zdania, więc będą iść w zaparte, perorując niczym Fidel Castro na konferencji ONZ, aż wszystkich skołują albo uśpią. Niestety, cała zuchwałość Adama wyparowuje, kiedy przychodzi do spraw sercowych. Biedaczek będzie latami wzdychał do swojej bogdanki, zanim wreszcie odważy się zaprosić ją do kina. Samo dopracowanie słów, którymi wyłuszczy tę prośbę, zajmie mu dobry miesiąc. Ale Adam jest cierpliwy i lubi solidnie poplanować, zanim coś zrobi. Już w zerówce zaczyna obmyślanie Wielkiego Celu, do którego będzie nieśpiesznie dążył przez najbliższych kilka dekad. Inni marzą o tym, żeby się jak najszybciej „ustawić”. Trzask, prask i willa z ogródkiem przed trzydziestką. „A co potem?”, pyta Adam, spokojnie planując swój żywot aż do emerytury. Trzeba przyznać, że taka postawa oszczędza mu wrzodów żołądka i łagodzi kryzys wieku średniego.
Wróćmy jednak do tematów „sercowych”. Kiedy wreszcie wykona misterny, rozłożony na lata plan zdobycia ukochanej, wróci mu pewność siebie. Nagle zacznie mieć WYMAGANIA. Biada żonie, która wybierze się do kina z koleżanką, nic nie mówiąc swemu panu i władcy. Po seansie będzie miała jak w banku sto połączeń nieodebranych, serię wiadomości w poczcie głosowej oraz awanturę w domu. A potem będzie jej ów wybryk wypominany latami, bo Adam pamiętliwy jest niemożebnie. A jednak większość pań znosi te niedogodności, ciesząc się w głębi ducha, że wzbudzają zazdrość takiego… ciacha. Tak, tak, dbanie o siebie to fetysz Adama. Rzeźbienie muskulatury, designerskie ciuchy, drogie wody kolońskie. Spory procent panów fundujących sobie manikiur, regulację brwi czy nawet botox
to Adamowie. Ale uwaga! To chyba jedyne rzeczy, na które nie żałują pieniędzy. Bo na co dzień są oszczędni aż do granic skąpstwa i niejedną wizytę w solarium okupili miesiącem żywienia się chlebem z cebulą albo zaokrętowaniem się u mamusi serwującej darmowe obiadki.
fot. Tomasz Paczos/ forum
Weronika Kowalkowska