Koi, rozluźnia, łagodzi stres, a nawet leczy. Opartą na nim medytację taoiści już dawno temu włączyli do swoich recept na długowieczność.
Chyba każdy lubi się zdrowo pośmiać. I nikogo nie trzeba przekonywać, jak
zbawiennie wpływa to na samopoczucie. Gdy jednak spada na kogoś nieszczęście lub choroba, może wydawać się szaleństwem zachęcanie takiej osoby, by dla poprawienia nastroju zaczęła się częściej uśmiechać. A jednak w tym szaleństwie jest metoda! Przeczytałam kiedyś o eksperymencie, jaki przeprowadził na sobie ciężko chory mężczyzna. Wymyślił on nietypową terapię. Wypożyczył wszystkie możliwe komedie i śmiał się przez wiele dni. O dziwo – wyzdrowiał. Dziś coraz popularniejsze stają się terapie śmiechem. I nie musimy wcale chodzić na warsztaty, by doświadczyć pozytywnych skutków takich metod. Wystarczy się uśmiechać... do swojego ciała.
Uszczęśliwianie ciała
To stare i sprawdzone ćwiczenie, które można samodzielnie wykonywać w domu. Nazywane jest medytacją wewnętrznego uśmiechu. Natknie się na nie każdy, kto ćwiczy tai-chi i chi-kung. Wewnętrznego uśmiechu uczy m.in. Mantak Chia (autor książek „Miłosny potencjał kobiety” i „Miłosny potencjał mężczyzny”) oraz jego uczeń Michael Winn. Ćwiczenie to bywa traktowane jako wstęp do chi-kung (zestaw ćwiczeń zdrowotnych).
– Ale może też być stosowane na zaawansowanym poziomie – mówi Mateusz Wiszniewski, uczeń Michaela Winna, arteterapeuta i instruktor chi-kung Healing Dao. – Zostało wymyślone przez taoistów, którzy stworzyli wiele technik poprawiających zdrowie. Uśmiech praktykowany świadomie może leczyć, zmniejszać stres, poprawiać nastrój i urodę. Bo wiadomo, że kiedy się uśmiechamy, wyglądamy młodziej i atrakcyjniej.
Technika jest prosta. Choć na początku można ją uznać za dość dziwną. No bo uśmiechać się do wątroby albo jelit?! Wystarczy jednak raz spróbować, by poczuć, że coś w tym jest!
– Jeśli nigdy nie uśmiechamy się do swoich pracowników w firmie, pracują gorzej – zauważa Mateusz. Kiedy się uśmiechamy, mięśnie rozluźniają się. – W ciele mamy zakodowanych wiele emocji. Uśmiech może je uwalniać – dodaje.
Bo wewnętrzny uśmiech to jedna z najłagodniejszych form medytacji. A praktykować można właściwie wszędzie i o dowolnej porze dnia, np. stojąc w korku.
Recepta na urodę
Być może inspiracją i zachętą będzie dla kogoś to, co opisuje Elizabeth Gilbert w swojej pięknej książce „Jedz, módl się, kochaj”. Ketut, szaman z Bali, który udziela jej nauk, twierdzi, że większość technik medytacyjnych jest zbyt skomplikowana dla ludzi Zachodu i zaleca jej prostą praktykę: „Siedź bez ruchu i uśmiechaj się”. Bohaterka jest zachwycona. Szaman dopytuje ją, czy uczyła się jogi i stwierdza, że „joga bardzo trudna”: „Co powiedziawszy, skręca się w pozycji lotosu i wykrzywia komicznie twarz, jakby cierpiał na zaparcie. Potem się rozplątuje i pyta ze śmiechem: – Dlaczego oni zawsze przy joga tacy poważni? Jak robisz taka poważna mina, to wystraszasz dobra energia. Żeby medytować, trzeba uśmiechać. Uśmiechaj twarzą, uśmiechaj umysłem, a dobra energia przyjdzie do ciebie i usunie zła energia. Uśmiechaj nawet w swoja wątroba. (...) Żaden pośpiech, nie staraj za mocno. Za poważnie, sprowadzisz na siebie choroba”.
Po jakimś czasie Elizabeth przychodzi ponownie do szamana, a ten dopytuje o postępy. „Umiesz uśmiechać nawet w wątroba? (...) Świetnie. Ten uśmiech zrobi cię piękna kobieta. On da ci moc do bardzo urodziwa. Możesz użyć ta moc... urodziwa moc!... żeby dostać od życie to, co chcesz”.
Cóż, nie pozostaje nic innego, jak pouśmiechać się do samego siebie: z wdziękiem, troską i mocą. Powodzenia!
Pełną wersję ćwiczenia znajdziesz na płycie DVD „Chi-kung” Mateusza Wiszniewskiego.
Ćwiczenie pełne radości
Uśmiechamy się do organów wewnętrznych: idąc od góry w dół, najpierw przód ciała, a potem tył. Pełna wersja ćwiczenia trwa ok. 20 min, ale możesz je skrócić. Możesz też skoncentrować się na organach lub częściach ciała, które są szczególnie osłabione.
l Usiądź wygodnie lub połóż się. Zamknij oczy i przez chwilę skup się na oddechu. Wsłuchaj się w dźwięki otoczenia, pozwól, by przypływały i odpływały. Pomyśl o jakimś widoku, który wzbudza w tobie szczęście i radość. Skup się przez moment na tym obrazie.
l Teraz uśmiechnij się w myślach do swojej głowy, poczuj, jak mięśnie twarzy rozluźniają się. Następnie uśmiechnij się do szyi i karku, potem do klatki piersiowej i płuc. Poczuj, jak płuca rozluźniają się i wypełniają uśmiechem. Uśmiechnij się teraz do serca i poczuj, jak wypełnia je fala radości. Następnie uśmiechnij się do wątroby, potem do żołądka, śledziony i trzustki, wreszcie do nerek i organów płciowych.
l Teraz ponownie przypomnij sobie widok, który budzi w Tobie radość. Poczuj, jak fala uśmiechu spływa od czoła w dół, przez wszystkie organy. Uśmiechnij się do swoich jelit: najpierw cienkiego, potem grubego. Fala uśmiechu płynie po Twoim przewodzie pokarmowym i uzdrawia go.
l Teraz znów wróć do głowy, uśmiechnij się do swojego mózgu, do prawej i lewej półkuli. Następnie wyobraź sobie, że fala uśmiechu płynie przez kręgosłup, masuje wszystkie kręgi, dociera do wszystkich nerwów. Całe Twoje ciało jest wymasowane uśmiechem. Wszystkie komórki uśmiechają się.
l Na koniec uśmiechnij się do brzucha – swojego centrum. Wyobraź sobie, że gromadzi się tam pozytywna energia w postaci kuli światła. Uśmiech promieniuje z Twojego środka na całe ciało.
l Zrób kilka głębszych oddechów i otwórz oczy. Wyjdź łagodnie z medytacji.
Wyobraź sobie ocean...
Prastare zasady dotyczące jogi zalecają medytowanie w pobliżu wodospadów, rzek i jezior. Bo woda działa na umysł odprężająco i kojąco. Ale nie trzeba od razu zanurzać się w oceanie, żeby osiągnąć równowagę. Wystarczy prosta wizualizacja.
1. Połóż się wygodnie w spokojnym, cichym pomieszczeniu. Podnieś ręce, wstrząśnij je, a następnie ułóż równolegle po bokach ciała. Wyobraź sobie, że leżysz na pustej plaży nad wielkim oceanem.
2. Nadchodzi przypływ. Delikatne fale omywają ci stopy. Po chwili bardzo powoli się podnoszą. Teraz twoje ciało leży w płytkiej wodzie. Poziom wody staje się stopniowo coraz wyższy. Czujesz, że zaczynasz unosić się na falach, a prądy znoszą cię na bezkresny ocean.
3. Poczuj, jak zaczynają narastać pod Tobą wielkie fale. Zobacz ich grzbiety i zagłębienia.
4. Teraz przewróć się na brzuch. Wyobraź sobie, że unosisz się na fali. Kiedy się załamuje, twoje ciało delikatnie wpada w jej jasny tunel.
5. Fale wyrzucają cie na sypki, ciepły piasek. Leżysz nieruchomo, równomiernie oddychasz i cieszysz się głębokim spokojem.
fot. shutterstock.com