Czerwony ożywia, pomarańczowy wzmacnia, żółty rozwesela. Szczególnie teraz – gdy pogoda nas nie rozpieszcza.
Słońca jak na lekarstwo. Ciepło głównie jest tylko pod kołdrą. Motywacja równa zeru. Polska jesień (a za nią zima) nie rozpieszcza. Oczywiście można się zacząć nad sobą rozczulać, tylko czy to coś zmieni?
A gdyby w tym roku, na przekór ponurym nastrojom, odkryć, że życie nawet w słocie potrafi nabrać kolorów i pozytywnie nastroić? Dla chcącego nic trudnego!
Szczęście Made in China
Dla Chińczyków, ojców feng shui, kolory mają nierozerwalny związek z życiodajną energią chi, która ma ogromny wpływ na zdrowie, samopoczucie oraz osiągnięcia człowieka. Właściwie uaktywniona i pokierowana, może pomóc złapać i utrzymać upragnione szczęście.
Jednak kiedy chi się wyczerpuje albo napotyka na swojej drodze blokady, wówczas człowieka dopadają choroby, w portfelu brakuje pieniędzy, życiowy optymizm gdzieś znika. Co wtedy? Wtedy trzeba ją na nowo pobudzić, przyciągnąć i wyzwolić.
Na przykład kolorami, które według feng shui stymulują chi – dotyczy to barw ubrań, otoczenia, przedmiotów, a nawet jedzenia. Na przykład czerwony przyciąga fortunę (stąd np. zalecenie, żeby nosić pieniądze w portfelu w czerwonym kolorze).
Terapia dodająca wigoru
Również zachodni badacze udowodnili, że barwy mają ogromny wpływ na ludzkie zachowania. I to do tego stopnia, że nikomu nie przyszłoby dziś do głowy pomalować ściany szpitalnej sali na czerwono. Co innego w domach schadzek, gdzie prym wiedzie szkarłat.
Dlaczego? Bo czerwony pobudza adrenalinę i podnosi ciśnienie krwi, czyli daje sygnał do działania. A na przykład niebieski (obok zielonego to najczęstszy kolor wnętrz szpitalnych) wycisza i obniża ciśnienie. W sam raz dla pacjentów przerażonych szpitalnym leczeniem.
Badacze działania kolorów z czasem poszli o krok dalej i stworzyli chromoterapię, czyli leczenie barwami. Polega ona na stymulowaniu mózgu kolorami. Widmo barwnego światła pochłaniane jest przez pole energii ludzkiego ciała, skórę, a przede wszystkim wzrok i poprzez receptory oka dociera do mózgu. Kolory mogą uspokajać, relaksować lub pobudzać.
I tak na przykład barwy ciepłe stosuje się w terapiach służących pobudzeniu aktywności, zaś barwy zimne wyciszeniu i uspokojeniu.
Tymi barwami otaczaj się, gdy za oknem szaroburo i ponuro:
● Czerwony – pobudza krążenie krwi i pracę serca. Podświadomie mobilizuje organizm do działania. To kolor dla osób przemęczonych, ospałych, apatycznych, spragnionych sukcesu i doznań zmysłowych.
● Pomarańczowy – pobudza narządy płciowe i wzmacnia odporność. To kolor dla osób skłonnych do nastrojów depresyjnych, z niską samooceną.
● Żółty – wzmacnia system nerwowy, wątrobę i trzustkę. To kolor dla smutasów i neurotyków, którym pamięć płata figle.
Nie musisz od razu „przemalowywać” na jesień i zimę całej garderoby (choć dobrze byłoby mieć ubrania w tych barwach i teraz właśnie je wkładać), mieszkania czy miejsca pracy.
Wystarczy, że będziesz mieć kilka drobiazgów w powyższych kolorach: torebkę, rękawiczki, apaszkę, buty, parasol, lakier na paznokciach, bransoletkę czy kubek do kawy. Od czasu do czasu wpatruj się w nie przez parę chwil, by naładować się energią barwy.
W domu powieś nasycone kolorami słońca firanki, na kanapie niech leżą poduszki w ozdobnych powłoczkach albo nakryj stół obrusem w optymistycznych barwach. Podawaj jedzenie na kolorowych talerzach i jedz kolorowo (jesień to czas papryki, dyni, marchewki, czerwonej kapusty).
Jeśli chcesz nadać mieszkaniu gorący, zmysłowy klimat, zmień lampkom abażury na czerwone lub narzuć na nie cienką czerwoną czy pomarańczową apaszkę. Odważ się postawić tej jesieni na żywe, ciepłe kolory, a zobaczysz, że ta pora roku wcale nie boli.
Malwina Maj
fot.shutterstock.com