W chaosie współczesnego świata trudno odnaleźć kontakt z naturą, odczuć jej harmonizujące energie. Ale jest na to sposób – ikebana.
W wielkim pokoju, pełnym bogato rzeźbionych mebli gdańskich i cennych obrazów, zwraca uwagę jedna biała ściana i cztery metry kwadratowe niemal pustej przestrzeni przed nią. Stoi tu jedynie wysoki stołek, a na nim smukły wazon z niezwykłym bukietem. Ktokolwiek wchodzi do salonu, już umęczony zagraconym antykami przedpokojem, natychmiast z ulgą zawiesza wzrok na biało-zielonej kompozycji z różowymi elementami. Przyciąga jak magnes, oferując spokój, ukojenie. Właściciel domu tu właśnie spędza całe godziny. Umoszczony w ciężkim fotelu naprzeciw wazonu „harmonizuje” swoją duszę widokiem ikebany.
Droga kwiatów ożywionych w wodzie
Ikebana nie ma nic wspólnego z naszymi „pękatymi” bukietami, choćby najpiękniejszymi. Japońscy mistrzowie ikebany są filozofami, bo i ich bukiety są ucieleśnioną filozofią. Symbolizują połączenie trzech elementów na osi świata: ziemi, człowieka i nieba. Naczynie to ziemia – miejsce, z którego pochodzi wszelkie życie i napędzająca je energia. Rośliny symbolizują ludzi, którzy jak one rozwijają się, by na koniec uschnąć, umrzeć. Niebo to punkt, do którego wszyscy dążymy, tak jak dąży każdy element kompozycji. Ikebana, czyli „kwiaty ożywione w wodzie” (z japońskiego ikeru „ożywiać” i hana „kwiaty”), nazywana też jest kado, czyli „drogą kwiatów”, na wzór słynnej „drogi samuraja” (może było na odwrót), symbolizującej wewnętrzny rozwój tego niezwykłego wojownika. W idealnej ikebanie współgrają ze sobą kształty, kolory i zapachy, uzupełniając się wzajemnie. Równie ważny jak użyte do bukietu gałązki, liście czy kwiaty jest wazon – w formalnym stylu rikka, wysoki i smukły, a we współczesnym moribana, szeroki i płaski, podobny do wazy.
Psychoterapeuta i ksiądz w jednym
Stworzenie prawdziwej ikebany wymaga od twórcy poznania życia i historii roślin, dzięki czemu czuje z nimi więź. Układanie zaś tego niezwykłego bukietu staje się formą medytacji, wtapiania się w naturę. Powstałe dzieło jest więc obiektem kontemplacji. Patrząc na taki bukiet, czujemy rytmy natury, a poddając się mu, stajemy się jej częścią. Harmonia natury wnika w nas, uspokajając, uzdrawiając naszą duszę, pomagając mierzyć się z chaosem świata.
– Trzy lata temu najpierw w wypadku zginął mój dwudziestoletni syn – mówi gospodarz domu, w którym ikebana rikka pełni rolę ołtarza, psychoterapeuty i księdza.
– Potem moja żona zmarła, bo nie potrafiła poradzić sobie z jego śmiercią. Straciłem wolę życia, siedziałem w tym pokoju jak zombie, patrząc na migające obrazki w telewizorze. Stał właśnie tu – pokazuje na miejsce zajęte przez ikebanę.
– Pewnego dnia, rok temu, w telewizji zobaczyłem program o sztuce układania ikeban. Widok bukietów coś we mnie obudził. Nie było łatwo nauczyć się tego robić. Powsadzać kwiaty czy gałęzie w odpowiednie „dziurki” to za mało. Bukiety były ładne, ale nie miały duszy. Nie żyły. Nie były ikebaną. Poszedłem na kurs w instytucie japońskim. Z każdą powstającą kompozycją odkrywałem nie tylko tajniki tej sztuki, ale także poznawałem samego siebie. Pogodziłem się z rzeczywistością, wyzdrowiałem. Teraz dążę do nieba…
Przedmiot na uniwersytetach
Mówi się, że twórcą ikeban był mnich Ono no Imoko, który w VI wieku podróżował po Chinach i tam w buddyjskich świątyniach ujrzał piękne kompozycje rikka. Przywiózł je do Japonii i wprowadził do świątyń jako ozdoby ceremonii religijnych. Potem ikebany przeszły do tokonoma, domowych kapliczek. Później straciły charakter religijny i stały się elementem ceremonii picia herbaty. Sztuki układania ikeban uczą mistrzowie, którzy poświęcili temu całe swoje życie. Istnieje kilkanaście szkół układania. Najbardziej znanymi są: Ikebono – najstarsza z nich, Sogestu, łącząca tradycję ze spontanicznością, oraz Ohara – najbardziej nowoczesna. W Japonii ikebana jest nauczana w szkołach i na uniwersytetach. Zajęcia są oblegane. Nic dziwnego, w chaosie i stresie współczesnego świata ikebana pomaga Japończykom znaleźć spokój i harmonię.
Ewa Ray
fot.shutterstock.com