Pewnie jeszcze o ilahinoor nie słyszałaś. Bo jest to metoda w Polsce dość nowa, ale w Europie ma już wielu fanów. Stworzył ją pewien hinduski mistyk – Kiara Windrider, który interesował się tym, w jaki sposób odzyskać zdrowie, wykorzystując wyłącznie energię. Jeździł po świecie, spotykał się z ludźmi, którzy to potrafią, studiował dawne księgi i powoli dopracowywał zasady swojej teorii oraz technikę uzdrawiania. Nazwał ją ilahinoor, bo od wielu lat mieszka w Turcji, co w tamtejszym języku oznacza boskie światło.
Nakładanie ciepłych dłoni
Niektórzy uzdrowiciele przyrównują ilahinoor do reiki. Coś w tym jest, w obu metodach przykłada się ręce do ciała chorej osoby i to powoduje uzdrowienie. Ale na tym podobieństwa się kończą. Zdaniem Kiara Windridera człowiek choruje, bo doprowadził swój organizm do ruiny – złym odżywianiem, brakiem aktywności fizycznej, zbyt długą pracą i brakiem szacunku dla siebie. Tak, to prawda, bo fatalne myślenie o sobie, przyzwolenie na manipulowanie sobą, uleganie niezdrowym zachciankom, wściekanie się na innych i częste napady furii trują od środka. Aby być zdrowym i szczęśliwym, trzeba zmienić te paskudne nawyki. Ciężko jest jednak uporządkować życie za jednym zamachem, ilahinoor to ułatwi. Tylko nie myśl, że zabieg załatwi sprawę. Metoda pomoże jedynie doprowadzić organizm do równowagi. A co z tym dalej zrobisz, zależy wyłącznie od ciebie.
Zdrowie z wyluzowania
W Polsce o ilahinoor naucza (także robi zabiegi) Brytyjczyk David Boldick, który jest bezpośrednim uczniem Kiary Windridera. Pacjentów przyjmuje w Poznaniu w Instytucie Wiedzy Waleologicznej. Ten, kto przychodzi do Boldicka, wcale nie musi zwierzać się ze swoich dolegliwości. Powinien się jedynie rozluźnić, uspokoić i uwierzyć, że nic złego się nie stanie. Można się położyć lub stać, jak komu wygodniej. Boldick prosi tylko, aby zamknąć oczy. Wtedy zaczyna się uzdrawianie za pomocą specjalnych układów dłoni – jeden dotyk wynika z drugiego i żaden nie jest przypadkowy. Zdarza się, że podczas zabiegu pacjent zasypia, czasami czuje ciepło lub mrowienie... Jednak za każdym razem natychmiast czuje poprawę zdrowia.
Dotyk w ogóle ma uzdrawiającą moc, wiemy o tym z dawnych ksiąg i nauk niemal każdej religii.
– Gdy przesuwam ręce po ciele pacjenta, wyczuwam, który organ najbardziej potrzebuje pomocy, i poświęcam mu więcej czasu. Nie znaczy to wcale, że zaniedbuję pozostałe. Należy pamiętać, że w ciele człowieka wszystko jest powiązane. Zabieg trwa od kilku do kilkunastu minut, choć i zdarza mi się przyjąć pacjentów, którzy są tak osłabieni, że potrzebują godzinnych przepływów energii – opowiada David Boldick.
Zmywanie blokad
Ilahinoor jest skuteczna w leczeniu depresji, nerwic, chorób układu krążenia i oddechowego. Pomaga usunąć z podświadomości blokady, pamięć o traumatycznych wydarzeniach z przeszłości, powoduje przypływ wiary w siebie. Zabiegowi może poddać się każdy, bez względu na rodzaj dolegliwości czy wiek. Osoba, która poddała się ilahinoor, sama zaczyna odczuwać, że się wewnętrznie zmienia.
David Boldick zachęca, aby samemu poeksperymentować z ilahinoor, by się doenergetyzować. Nie potrzeba do tego wyjątkowej wiedzy czy umiejętności, wystarczy zamknąć oczy i kilka razy powtórzyć słowo „ilahinoor”. Można także unieść ręce nad głowę i powoli opuszczać je wzdłuż ciała, wyobrażając sobie światło przepływające przez ciało. Jeśli poczujesz radość, spokój, ulgę, znaczy to, że energia działa.
Anna Forecka
fot.shutterstock.com