Codziennie, od wielu lat wykonujemy te same ruchy. I ciało zastyga. Jest sposób, aby je rozruszać.
Jacek Paszkowski z Warszawy, nauczyciel metody Feldenkraisa, kazał mi stanąć na palcach i dotknąć sufitu. Zabrakło 5 centymetrów.
– A teraz – powiedział po kilku beznadziejnych wysiłkach z mojej strony – podnieś rękę nad głowę, jak baletnica, unieś do góry biodro i znowu spróbuj…
Ze zdumieniem dotknąłem sufitu, jakbym nagle urósł te kilka centymetrów.
– Po prostu nie wiedziałeś, że tak można. A ja tego właśnie uczę: szukania rozwiązań, które pozwolą przełamać bariery i stereotypy naszego ciała. Bo możemy naprawdę dużo więcej, niż nam się wydaje…
Potrzeba matką wynalazku
Do wniosku, że jesteśmy zdolni do nieomal wszystkiego, doszedł też Moshe Feldenkrais, który wymyślił ten system ćwiczeń. Uległ poważnej kontuzji kolana i aby wrócić do formy, sam zaczął swoją rehabilitację. Zgłębił tajniki anatomii, fizjologii ruchu, wykorzystał najróżniejsze ćwiczenia, np. znane z judo, które sam od lat ćwiczył. Jego wiedzą i metodą, którą opracował, zainteresowali się ludzie, którzy na co dzień pracują z ciałem: aktorzy, tancerze, sportowcy, nawet śpiewacy. Feldenkrais stał się znany. Z czasem napisał wiele książek poświęconych reedukacji ruchowej, psychologii, rozwojowi potencjału ludzkiego, teorii nauczania i rozwojowi świadomości.
Sami sobie fundujemy ból
Współczesny świat powoduje, że układ kostny „kostnieje”, a ciało sztywnieje usadzone przez wiele godzin najpierw w szkole, potem w pracy, wreszcie w godzinach „rozrywkowych”, które też spędzamy przed komputerem. Kręgosłup już w młodym wieku wykazuje zwyrodnienia i szukamy pomocy u kręgarza. Czasami jest za późno, ale kiedy człowieka nie boli – na profilaktykę trudno go namówić.
– Zestawy ćwiczeń opracowane przez Feldenkraisa, które przekazuję na swoich zajęciach – mówi Jacek Paszkowski – pozwalają na zmianę nawyków ruchowych, w których gnieździliśmy się, jak w starej skorupie. Pozwalają na zmianę postawy nie tylko fizycznej, ale i psychicznej, bo jak wiemy, oba te czynniki są ze sobą ściśle związane. Szukamy takich postaw i takich ruchów, które pozwolą na uzyskanie maksimum możliwości przy jak najmniejszym wysiłku i najmniejszym ryzyku urazu.
To czysta mechanika, tylko dotycząca ludzkiego ciała. Jeśli uwolnimy się od napięć, które „siedzą w nas” od zawsze – zyskujemy lekkość, odprężenie, relaks…
Bez pracy nie ma kołaczy
Efektów tej relaksacji nie dostrzega się natychmiast. To ćwiczenia żmudne, bliskie medytacji. Wykonuje się je bardzo wolno. Na spotkaniach z Jackiem Paszkowskim panuje atmosfera całkowitego wyciszenia.
– Ćwiczenia nie przypominają jogi ani też pracy z ciałem na siłowni. Ale dają efekt: łatwiej się poruszamy, czujemy, jakby ubyło nam lat. Przez zmianę bodźców ruchowych zmieniają się także połączenia nerwowe, czasami się nawet regenerując, przy chorobach związanych z częściowym paraliżem, stwardnieniem rozsianym.
Zdumiewające, jak już po kilku lekcjach odczuwa się zupełnie inne możliwości i co ważne – jakby lat ubyło!
– A teraz – powiedział po kilku beznadziejnych wysiłkach z mojej strony – podnieś rękę nad głowę, jak baletnica, unieś do góry biodro i znowu spróbuj…
Ze zdumieniem dotknąłem sufitu, jakbym nagle urósł te kilka centymetrów.
– Po prostu nie wiedziałeś, że tak można. A ja tego właśnie uczę: szukania rozwiązań, które pozwolą przełamać bariery i stereotypy naszego ciała. Bo możemy naprawdę dużo więcej, niż nam się wydaje…
Potrzeba matką wynalazku
Do wniosku, że jesteśmy zdolni do nieomal wszystkiego, doszedł też Moshe Feldenkrais, który wymyślił ten system ćwiczeń. Uległ poważnej kontuzji kolana i aby wrócić do formy, sam zaczął swoją rehabilitację. Zgłębił tajniki anatomii, fizjologii ruchu, wykorzystał najróżniejsze ćwiczenia, np. znane z judo, które sam od lat ćwiczył. Jego wiedzą i metodą, którą opracował, zainteresowali się ludzie, którzy na co dzień pracują z ciałem: aktorzy, tancerze, sportowcy, nawet śpiewacy. Feldenkrais stał się znany. Z czasem napisał wiele książek poświęconych reedukacji ruchowej, psychologii, rozwojowi potencjału ludzkiego, teorii nauczania i rozwojowi świadomości.
Sami sobie fundujemy ból
Współczesny świat powoduje, że układ kostny „kostnieje”, a ciało sztywnieje usadzone przez wiele godzin najpierw w szkole, potem w pracy, wreszcie w godzinach „rozrywkowych”, które też spędzamy przed komputerem. Kręgosłup już w młodym wieku wykazuje zwyrodnienia i szukamy pomocy u kręgarza. Czasami jest za późno, ale kiedy człowieka nie boli – na profilaktykę trudno go namówić.
– Zestawy ćwiczeń opracowane przez Feldenkraisa, które przekazuję na swoich zajęciach – mówi Jacek Paszkowski – pozwalają na zmianę nawyków ruchowych, w których gnieździliśmy się, jak w starej skorupie. Pozwalają na zmianę postawy nie tylko fizycznej, ale i psychicznej, bo jak wiemy, oba te czynniki są ze sobą ściśle związane. Szukamy takich postaw i takich ruchów, które pozwolą na uzyskanie maksimum możliwości przy jak najmniejszym wysiłku i najmniejszym ryzyku urazu.
To czysta mechanika, tylko dotycząca ludzkiego ciała. Jeśli uwolnimy się od napięć, które „siedzą w nas” od zawsze – zyskujemy lekkość, odprężenie, relaks…
Bez pracy nie ma kołaczy
Efektów tej relaksacji nie dostrzega się natychmiast. To ćwiczenia żmudne, bliskie medytacji. Wykonuje się je bardzo wolno. Na spotkaniach z Jackiem Paszkowskim panuje atmosfera całkowitego wyciszenia.
– Ćwiczenia nie przypominają jogi ani też pracy z ciałem na siłowni. Ale dają efekt: łatwiej się poruszamy, czujemy, jakby ubyło nam lat. Przez zmianę bodźców ruchowych zmieniają się także połączenia nerwowe, czasami się nawet regenerując, przy chorobach związanych z częściowym paraliżem, stwardnieniem rozsianym.
Zdumiewające, jak już po kilku lekcjach odczuwa się zupełnie inne możliwości i co ważne – jakby lat ubyło!
Wszystkich lekcji ruchowych są setki. Wiele z nich można wykonywać samemu, po krótkiej konsultacji z prowadzącym, a nawet bez, jeśli zajrzymy na stronę www.metoda-feldenkraisa.pl, na której Paszkowski szczegółowo wyjaśnia, jak niektóre ćwiczenia wykonywać samodzielnie.
Roman Gościniak