Taka kocia kuracja, czyli felinoterapia, staje się coraz popularniejsza w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Po pierwsze koty poprawiają nastrój, łagodzą napięcie emocjonalne i przeganiają stany depresyjne.
Trudno się nie uśmiechnąć, kiedy mruczek próbuje złapać włóczkę lub gdy słodko ułoży się do snu w szafce na buty. Po drugie, poprawiają pracę serca, regulują ciśnienie krwi tylko dlatego, że w obecności kotów mniej się denerwujemy.
A po trzecie, łagodzą bóle reumatyczne, bo gilganie mruczka pod bródką czy pielęgnacja futerka to dobre ćwiczenia na stawy.
A najlepsze są drzemki z kotkami, bo ogrzewają obolałe miejsca lepiej niż termofor.
KR
fot.shutterstock.com