Okazuje się, że Chińczycy, od starożytności nazywający granaty owocami płodności...
Podskórnie wyczuwali, że coś jest na rzeczy.
Piękna Kleopatra też znała ich zastosowanie i śmiało z tego korzystała, dzięki czemu zdobyła względy Juliusza Cezara. Ba!
Wiele osób wierzy, że to właśnie granat, a nie jabłko, był zakazanym owocem z raju. Tym samym, którym Ewa skusiła Adama! Otóż granaty są naturalnymi afrodyzjakami podkręcającymi libido zarówno panów, jak i pań.
W owocach, prócz dużych ilości witaminy C i antyutleniaczy, kryją się bowiem substancje odpowiadające za lepsze ukrwienie caaałego organizmu. Wystarczy przeciąć owoc na pół i wydłubywać łyżeczką albo (jeszcze lepiej!!!) palcami czerwone kuleczki z żółto-beżowej osłonki.
Jakiś czas po zjedzeniu przychodzi ochota na namiętne harce. Właśnie teraz powinno się korzystać z wybuchowych owoców, bo kosztują najmniej i są dostępne niemal w każdym supermarkecie. A i działają najlepiej, bo są dojrzałe i soczyste. Smacznego!
IL
fot.shutterstock.com