Szukamy odpowiedzi na aktualne problemy, zastanawiamy się nad przyszłością, staramy się uniknąć pomyłek. A powinniśmy zacząć od popatrzenia na siebie, bowiem wszystko jest w naszym polu energetycznym.
Rozmawiałam kiedyś z kobietą z kilkuletnim, szczęśliwym stażem małżeńskim. Długo opowiadała o planowanym wyjeździe na wakacje. Pytała o to, czy nic złego im się nie przytrafi podczas tej podróży. Popatrzyłam na nią uważnie. Miała błękitno-żółtą aurę. Emanowały z niej młodość, spokój, siła. Od jej lewego boku prowadziła dziwna smuga... Trudno ją opisać słowami. Mówi się, że jest to droga, kanał łączący z czymś…
Skupiłam się na tej smudze. Zobaczyłam niewyraźną sylwetkę dziecka, ewidentnie z nią połączoną. Wszystko wskazywało na to, że chodzi o przyszłą ciążę!
Mam zasadę, że gdy łączę się z jakąś Energią, to, co przychodzi mi na myśl, przekazuję zainteresowanej osobie, nawet gdy jest nielogiczne. Tak też było i tym razem. Powiedziałam tej kobiecie, że moim zdaniem nie pojadą na planowany urlop, bo zajdzie w ciążę. Dodałam, że jako brzemienna będzie musiała się oszczędzać, nawet leżeć w łóżku, ale wszystko przebiegnie bez komplikacji. Zaniemówiła. Potem spytała:
– Dziecko? – jakbym mówiła jej o mającym się pojawić kosmicie. Oświadczyła, że jest to po prostu niemożliwe, sprzeczne z ich planami. Zadzwoniła na drugi dzień, informując, że jej mąż był oburzony tym, co powiedziałam. Oni nie planują mieć dziecka! Aura mówiła coś innego. Brałam pod uwagę, że może źle zinterpretowałam to, co widziałam.
Do tego miasta przyjechałam po czterech miesiącach. Po wykładzie podszedł do mnie obcy mężczyzna i zapytał, czy spotkam się z jego leżącą w łóżku żoną. Obiecał, że odwiezie mnie potem do hotelu. To była moja rozmówczyni – była w ciąży, musiała leżeć. Na wakacje nie pojechali. Ona była szczęśliwa, on milczący. Nim podjechał pod hotel, obwiózł mnie wokół miasta kilka razy. Nie odzywał się przez całą drogę, jakbym to ja była sprawczynią niespodziewanej ciąży. Wysiadając, zapytałam:
– Nie szkoda było benzyny na te objazdy? Odjechał bez słowa.
Dostałam potem od nich list – urodziła się dziewczynka. Tata oszalał ze szczęścia.
Czy to możliwe, że chcemy czegoś, choć świadomie zapieramy się przed tym rękami i nogami? Czy to możliwe, że w pewnych sytuacjach to mające się urodzić dzieci wybierają sobie nas na rodziców? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Być może w pewnych sytuacjach tylko nam się wydaje, że to my zdecydowaliśmy się na coś. Bywa, że niby tylko „nasza” decyzja jest w gruncie rzeczy wypadkową postanowień innych Osobowości, również tych funkcjonujących poza materią.
Dziś już wiemy, że najpierw coś widać w polu energetycznym człowieka, a dopiero potem to następuje – najpierw energia „rysuje” jakieś zdarzenie, potem ono się materializuje. Dlatego tak ważne jest pozytywne myślenie i odcinanie się od negatywnych spraw. W tej sytuacji rodzice niby nie planowali dziecka, a ono już z nimi było połączone w energii.
Znam też odwrotną sytuację. Ta para od wielu lat starała się o potomstwo. Pewnej nocy jemu przyśniła się stara kobieta. Zapytała, czy chce mieć dziecko. Gorliwie przytaknął. Zanim się obudził, zapamiętał jeszcze,
że zapowiedziała swoje urodzenie się u nich i kazała nazwać się Marią. Czym prędzej obudził żonę i opowiedział jej sen. Uznali, że to było marzenie senne. Nie wiedzieli, że już wtedy była w ciąży! Urodził się chłopczyk, nazwali go Mariusz. Gdy miał 3 latka, podczas zabawy niespodziewanie powiedział:
– Najpierw to miałem się gdzieś indziej urodzić… Ale urodziłem się tutaj. Ojciec struchlał.
– No i co? – jęknął.
– Na początku byłem niezadowolony, ale teraz może być…
To nie bajka – tak powiedział! Nastąpiła zmiana planów jakiejś Osobowości, bo tak bardzo chcieli mieć dziecko? Tak. W jednym i w drugim przypadku w gruncie rzeczy decydującą rolę odegrało uczucie miłości. W pierwszym – miłość Osobowości do dwojga ludzi zajętych głównie sobą. W drugim – uszanowanie przez Osobowość ludzi, którzy bardzo chcieli dać komuś swoją miłość.
Nie ma się więc co dziwić, że życie bywa nazywane spotkaniem tych, którzy i tak mają się ze sobą spotkać.
Ela Nowalska