Co się z nami dzieje?! Już nie marzymy o księciu z bajki, tylko o macho, który będzie nas upokarzał?
Nasz macho znad Wisły ma posturę, twarz i dowcip Krzysztofa Rutkowskiego. Amerykanki są chyba bardziej wyrafinowane. Bo ich twardziel i brutal to trochę inny typ. Skąd to wiadomo? Z książki „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, którą napisała E.L. James, producentka telewizyjna, żona i matka. To opowieść o dziewczynie, która spotyka faceta i zakochuje się w nim. Co w tym dziwnego? To, że zamiast wielkiej miłości para tworzy udany związek sado-maso. Ona jest uległa, on brutalny. I obojgu to odpowiada. Ba, to jest dzika, totalna namiętność, która góry przenosi.
Książka z miejsca stała się bestsellerem, a ponad 20 milionów Amerykanek przyznało, że też by tak chciało. Bo tytułowy Grey jest przystojny, szarmancki, uwodzicielski (wiadomo!), namiętny (wiadomo!), potrafi obsypywać kobietę drogimi prezentami (jak bosko!). No, po prostu połączenie Brada Pitta, Georga Clooney’a z księciem Williamem. A że ma takie erotyczne upodobania, że lubi przykuwać kobietę kajdankami, a od czasu do czasu smagnąć ją pejczem? Doskonale! Okazuje się, że to jest to, co nas bardzo podnieca. Cóż, do niedawna marzyłyśmy o wrażliwym księciu z bajki, który przyjedzie po nas na białym koniu i ukocha na zawsze. Potem same stałyśmy się silne i władcze jak mężczyźni, więc związek z mięczakiem nie wchodził w rachubę. Stara magiczna zasada brzmi: „jak czegoś nie ma, to trzeba to sobie wymyślić”. I wymyśliłyśmy... seksownego brutala.
Co robić? Po prostu lepiej przyłożyć się do czarów!
Ada Melek
fot.shutterstock.com