Nawet najbardziej niezwykłe opowieści o wyczynach lunatyków bledną w porównaniu z seksomnią, odmianą somnambulizmu, która zmusza cierpiące na nią osoby do odbywania aktów seksualnych podczas snu.
Najłagodniejsza forma seksomni polega na snach erotycznych, podczas których śniący jęczy i wije się na łóżku, jakby się z kimś kochał.
W wersji bardziej poważnej, kocha się przez sen z partnerem, rano o niczym nie pamiętając.
Partnerzy sekslunatyków nie mają nic przeciwko ich dziwnemu zachowaniu, gdyż są wtedy obiektem ogromnej czułości, miłości i uwagi. Kto by był z tego niezadowolony?
Zazwyczaj cierpiący na seksomnię całą swą uwagę zwraca na stałego partnera. Jednak zawsze znajdzie się wyjątek od reguły.
W 2004 roku australijski dziennik The Sydney Morning Herald opublikował niezwykłą historię. Otóż szanowana, czterdziestokilkuletnia kobieta, posiadająca stałego partnera, często nocą wychodziła z domu i uprawiała seks z obcymi mężczyznami.
Sprawa wydała się, kiedy pewnej nocy przez przypadek jej partner przyłapał ją na tej oburzającej czynności. Zszokowana kobieta zaczęła szukać pomocy u lekarzy, którzy zdiagnozowali u niej zaburzenia snu i potwierdzili, że uprawiała seks z obcymi w stanie nieświadomości.
Niewinni gwałciciele
O wiele bardziej tragiczna historia wydarzyła się w Kanadzie w 2005 roku. Pewien mężczyzna, Ian Luedecke, twierdził że po prostu zasnął na kanapie obok swojej znajomej i nie pamięta, by się z nią kochał, choć ona oskarżyła go o gwałt. Lekarze udowodnili, że działał pod wpływem lunatyzmu, a sąd go na tej podstawie uniewinnił.
Oburzone wyrokiem kanadyjskie organizacje kobiece doprowadziły do wznowienia postępowania sądowego, ale na nic się to zdało, gdyż w trakcie kolejnego procesu udowodniono, że przypadek Luedecke'a nie jest odosobniony. Otóż w grudniu 2004 roku norweski sąd uniewinnił gwałciciela, który stwierdził, że nie był świadomy swego czynu, gdyż po prostu spał. Obudziły go dopiero wrzaski gwałconej przez niego kobiety.
Inny przypadek dotyczył Kennetha Ecotta, dwudziestosześcioletniego mechanika z Brytyjskich Sił Powietrznych, zwanego przez przyjaciół „Nocnym Jeźdźcem” ze względu na jego częste lunatykowanie. Pewnego wieczoru podczas imprezy u znajomych urżnął się i zasnął.
Obudził się, całkiem nagi, na trawniku, ze zdumieniem patrząc na ludzi wokół, którzy pytali go ze zgrozą: „Cóżeś ty zrobił?”. Okazało się, że o trzeciej nad ranem wszedł do sąsiedniego domu, rozebrał się i zgwałcił piętnastoletnią dziewczynkę.
I nic z tego nie pamiętał. Lekarze uznali, że działał pod wpływem seksomni, a sąd, po pięciu dniach burzliwego przewodu, uniewinnił go.
To nie taka rzadkość!
Seksomnia dopiero niedawno została uznana przez lekarzy za osobną jednostkę chorobową skojarzoną z zaburzeniami snu i wpisana na listę chorób Amerykańskiej Akademii Medycznej. Od kiedy badacze zajęli się nią dokładniej, zanotowano aż kilka tysięcy przypadków na całym świecie. Przy czym warto wspomnieć, że ani jeden nie został zarejestrowany w... Rosji.
„U nas tego nie ma!” – twierdzą lekarze z Moskiewskiego Centrum Badań nad Zaburzeniami Snu. Zapewne to oświadczenie ma związek z tamtejszym podejściem do seksu – Rosjanie nie bardzo lubią rozmawiać na ten temat, w przeciwieństwie do obywateli Zachodu.
Jak twierdzą eksperci od zaburzeń snu, mówienie przez sen występuje rzadko, chodzenie jeszcze rzadziej, jedzenie jest bardzo rzadkie, a prowadzenie samochodu wyjątkowo rzadkie. Natomiast uprawianie seksu przez sen zdarza się częściej, niż to sobie ludzie uświadamiają.
Na przykład wielu studentów może opowiedzieć mnóstwo historii o tym, jak to podczas pijackich imprez szli do toalety, a budzili się w nie swoim pokoju, nadzy, w łóżku obok obcej osoby.
Czynniki wywołujące seksomnię są te same co w przypadku zwykłego somnambulizmu: permanentne niedospanie, upojenie alkoholowe, silny stres i traumy psychiczne. I choć schorzenie to dotyka obie płcie, to, biorąc pod uwagę statystykę, mężczyźni są bardziej nań narażeni.
Ewa Ray