Ta najkrótsza i najbardziej gorąca noc w roku rozpala w nas święty ogień namiętności i porywa w krainę zmysłowych uniesień.
W starożytnym Rzymie czerwiec nazywał się June – od imienia bogini, żony Jowisza. June opiekowała się małżeństwem, stąd w czerwcu było najwięcej ślubów i zaręczyn – zwłaszcza w dzień przesilenia.
Mówi się też, że miłość pierwszy raz skonsumowana w najkrótszą noc w roku będzie trwać wiecznie, a namiętność nie wypali się nigdy.
Co jest w tej nocy, że niemal w każdej kulturze łączona jest z ogniem, seksem i magią ochronną?
U nas zwano ją sobótką, kupalnocką. Celtowie, a za nimi teraz wiccanie zwą ją Litha. To święto ognia i wody, miłości, namiętności i płodności. Współczesne skomercjalizowane walentynki mo-gą się schować. Znawcy tematu twierdzą, że to sprawka żywiołu ognia – tego dnia bowiem noc jest najkrótsza: zwycięstwo dnia, Słońca, życia najpełniejsze. Energia przenikająca cały świat jest wówczas najsilniejsza.
Przesilenie zaczyna się różnie, w zależności od roku, 20 lub 21 czerwca, i trwa aż do świtu dnia następnego.
W dawnych czasach ludzie wykorzystywali potęgę tego dnia, jak tylko mogli – znachorki i wiedźmy zbierały zioła, bo teraz miały wyjątkową moc. Bylicę, macierzankę, piołun i cząber wrzucano do ognisk, by dodały mocy płomieniom. Słynne skoki mężczyzn przez pachnące ziołami paleniska były jednym z obowiązkowych sobótkowych obrzędów. Miały one chronić przed złem całego świata i oczyszczać z negatywnych energii.
Też możesz odprawić ziołowy, oczyszczający rytuał z ogniem. Jedno z wymienionych wyżej ziółek spal w płomieniu złotej świecy, wraz z karteczką, na której napisz to, czego chcesz się ze swojego życia pozbyć. Raz na zawsze.
Tego dnia pleciono także magiczne wianki. Dawniej dziewczęta prześcigały się w ich zaplataniu, a potem puszczały na wodę. Panny na wydaniu wróżyły sobie w ten sposób przyszłość. Jeśli wianek płynął równo, a świeca umieszczona w nim paliła się jasnym płomieniem albo gdy wyłowił go zalotnik, wróżba była pomyślna. Gdy wianek wirował, nie odpływał od brzegu, zaplątał się w zaroślach lub zatonął, wieszczyło to kłopoty miłosne, smutek, a nawet śmierć.
Ale sobótkowe wianki mają również szersze znaczenie. Składały się z siedmiu czarodziejskich roślin: bylicy, rosiczki, szałwii, łopianu, ruty, dziewanny i dziurawca. Miały one odstraszać złe duchy, chronić przed chorobą i gwarantować dobre zamążpójście.
Upleć własny wianek, wykorzystując dostępne ci z wymienionych ziół, i powieś go w sobótkę na drzwiach wejściowych swojego domu. Będzie jak amulet i talizman w jednym.
Jednak tego dnia przede wszystkim świętowano miłość – w nadziei, że zasilona świętą energią będzie żywa, płodna i przetrwa do następnego roku. W sobótkę dla miłości wolno było robić wszystko, co tylko namiętność i wyobraźnia podsuwały. Kiedy słońce zachodziło i mrok najkrótszej nocy w roku otulał ziemię, odrzucano wszelkie seksualne zahamowania i zakazy.
Namiętność czaiła się za każdą wierzbą, w zbożu i na uroczysku. To dlatego magia miłosna odprawiana tego dnia jest tak wyjątkowo skuteczna. Ty też możesz zastawić na miłość sidła i poczuć, że w sobótkę wszelkie miłosne rytuały mają wyjątkowo silną moc.
Laura
fot. shutterstock