Czy naprawdę zawsze warto zrobić wszystko, aby zdobyć lub zatrzymać czyjeś uczucie? Niektóre historie uczą, że to marny pomysł.
Dagmara poznała Marcina na imprezie. Od razu wpadł jej w oko: blondyn o czarującym uśmiechu, w dodatku nieźle zarabiał. Taki typ, co to od razu widać, że zrobi karierę. Zakręciła się koło niego. Wymienili się telefonami. Zadzwoniła tydzień później i zaproponowała spotkanie.
– Uległem chyba czarowi chwili – wspomina Marcin. – Wypiłem za dużo i wylądowałem z nią w łóżku. Noc była, owszem, fantastyczna, ale poranek – już nie. Rozmowa się nie kleiła. Okazało się, że niewiele nas łączy.
Opętał go seks
Powiedział dziewczynie, że przeżył z nią miłą przygodę, ale na tym ich znajomość powinna się zakończyć. Rozstali się z takim właśnie nastawieniem i Dagmara wydawała się pogodzona z sytuacją. Po tygodniu zadzwoniła jednak ponownie. Narzekała, że czuje się wykorzystana. Marcin pomyślał, że powinien ją przeprosić. Kupił kwiaty i poszedł do niej do domu. Zjedli kolację, wypili butelkę wina i... wylądowali w łóżku.
– Nigdy w życiu nie doświadczyłem tak dzikiego, namiętnego seksu! – wspomina. – Po wszystkim czułem się jednak całkiem zdołowany. Myślałem tylko o tym, jak się pozbyć Dagmary.
Wydawało się, że sprawa jest raz na zawsze zakończona, ale kilka dni później dziewczyna odwiedziła Marcina, bez uprzedzenia. On wspomina, że nie był wtedy sobą – na jej widok poczuł znowu gwałtowną namiętność. I tak trwało to kilka miesięcy. Aż któregoś dnia zadzwoniła: – Jestem w ciąży, czy zamierzasz się ze mną ożenić?
Krew, wino i konsekwencje
Telefon Dagmary zwalił go z nóg. Długo się zastanawiał, co robić. W końcu zdecydował, że dobro dziecka, które na świat się przecież nie prosiło, jest najważniejsze. Miał nadzieję, że małżeństwo się jakoś ułoży.
Tak się jednak nie stało. Problemy narastały z każdym dniem. Kłócili się o skarpetki rozrzucone w łazience, o przypalony garnek, o to, gdzie razem wyjść. Narodziny dziecka niewiele zmieniły. Coraz bardziej miał tego dość.
– Jesteś idiotą! – krzyczała Dagmara podczas kolejnej „wymiany zdań”. – Przed ślubem byłam u wróżki i doradziła mi, jak cię przy sobie zatrzymać. Dałam Ci do wypicia krwi menstruacyjnej z winem. Wypowiedziałam zaklęcie. Nigdy się ode mnie nie uwolnisz! Już zawsze będziesz miał obsesję na moim punkcie.
A jednak rozwód!
Marcin osłupiał. Słowa żony były jak puzzle, które powoli układały się w całość. Przypominał sobie, że Dagmara wielokrotnie chwaliła się, że zna ludzi, którzy interesują się czarną magią i „wiele mogą”. Poczuł się wykorzystany i oszukany. Następnego dnia poszedł do adwokata i oznajmił, że chciałby się rozwieść, ponieważ żony nie kocha, nie zamierza spędzić z nią reszty życia, a na dodatek padł ofiarą czarnej magii.
– Nie ma znaczenia, czy panu wierzę, czy nie – odpowiedział prawnik. – Ale jeśli zacznie pan przedstawiać swoje teorie w sądzie, to uzyska pan skierowanie na badania psychiatryczne, a na dodatek będzie miał pan trudności z widywaniem syna po rozwodzie. Kto uwierzy, że pana zaczarowano? Doradzam dogadanie się z żoną i załatwienie całej spawy polubownie.
Marcin długo wahał się, co robić. Z coraz większą nienawiścią myślał o żonie, źle czuł się w jej towarzystwie. Zaczął chorować, bolała go głowa, żołądek.
– Wyprowadziłem się od Dagmary. Wiem, że zawsze będzie nas łączyło dziecko, które oboje kochamy. Nie wyobrażam sobie jednak, że mógłbym iść z żoną do łóżka, czuję do niej fizyczną niechęć. Budzę się ze złego snu. Zdecydowałem się na rozwód.
Anna Forecka