O tym, że Iza ma wielkie zmartwienie z synem, słyszałam już parokrotnie, ponieważ przyjaźniła się z nią moja znajoma. Pewnego dnia poprosiła: – Przyjmij ją. Może coś dziewczynie podpowiesz?
[IMG type="MEDIUM" src="2475_1272025505.jpg" zoom="YES" class="fleft" folder="content"] W ustalonym terminie zadzwoniła do drzwi zadbana szatynka. Wyglądała na spiętą.
– Marek i Kasia są moimi dziećmi z pierwszego małżeństwa. Nie było z nimi kłopotów, dopóki nie wyszłam po raz drugi za mąż. Igor jest wobec mnie w porządku, ale nie trawi syna. Bo w Marka, proszę pani, jakby diabeł wstąpił. Nie uczy się, brzydko się do nas odnosi. Obraża mnie, Igora. Znalazł sobie dziwnych kolegów...
Nie brzmiało to najlepiej. Rozkładając karty, zapytałam o wiek rodzeństwa.
– Marek ma 15 lat, a Kasia 17. Dobrze, że chociaż ona nie sprawia żadnych trudności...
Och, to się zmieni, pomyślałam, patrząc na niebezpieczne arkana, otaczające kartę, która symbolizowała Kasię. – Najpierw zajmiemy się Markiem – rzuciłam nieco nerwowo.
Buntownik z wyboru
Tarot pokazał chłopca lekkomyślnego i skłóconego z wszelkimi autorytetami. Młodzian miał żal do biologicznego ojca za to, że ich zostawił, i do matki, że wybierając nowego mężczyznę, odrzuciła syna. Był zazdrosny, pełen goryczy. Napięcia w rodzinie i w szkole narastały, więc nastolatek zdecydował się na najprostsze rozwiązanie: poszukał akceptacji poza domem. Generalnie sprowadzało się to do postępowania typu: na złość mamie odmrożę sobie uszy.
– Jak przeciwdziałać?
Odpowiedź nie była łatwa. Rozumiałam, że ani młody, ani starszy facet nie odpuści, nie pogodzą się. Natomiast biedna Iza musi funkcjonować pomiędzy nimi w charakterze bufora. Wszystko to jednak miało niebawem zejść na drugi plan...
Jak matka z córką
– Czy jest pani blisko z córką? Zna pani chłopaka Kasi, jego rodziców, środowisko?
– Chłopaka? Ona nikogo nie ma. Nawet martwię się tą jej samotnością. Ona dużo się uczy. Ostatnio z własnej woli zapisała się na kurs niemieckiego...
– Przypuszczam, że przez jakiegoś mężczyznę Kasia może popaść w wielkie tarapaty.
– Zajdzie w ciążę?!
– Nie, chyba nie. Podejrzewam raczej... ucieczkę z domu? – zawiesiłam głos. Słowo „porwanie” utknęło mi w gardle. – Musi pani dotrzeć do córki. Zapewne problemy z Markiem sprawiły, że straciła pani z nią kontakt.
– Ale gdzież tam. Codziennie pytam, co w szkole – Iza rozpoczęła energicznie, po czym jak gdyby uszło z niej powietrze. – Właśnie uświadomiłam sobie, że to właściwie jedyna nasza wymiana zdań. Po niej Kasia znika w swoim pokoju, a my kotłujemy się z synem.
– Może... – zawahałam się, ponieważ postanowiłam zaproponować rzecz brzydką. – Może sprawdzi pani jej komórkę? Komputer?
– Nie mam powodu narażać się na utratę zaufania córki. Dotąd Kasia mnie nie oszukała.
Cóż było robić. Poprosiłam, aby mimo nawału obowiązków znalazła czas i serce dla każdego z dzieci. Może w ten sposób uda się wygrać z przeznaczeniem? Może Kasia zwierzy się matce albo w ostatniej chwili zawaha się lub wycofa?... – Niech nie ufa mężczyznom i uważa na kogoś związanego z grupą przestępczą
– ostrzegłam.
– Kasia? – roześmiała się Iza. – To już prędzej Mareczek. Temu zdarzyło się i upić, i upalić.
Wyrok losu
Po kilku miesiącach w środku nocy usłyszałam komórkę. Półprzytomna odebrałam telefon.
– Kasia zniknęła! – rozległ się głos Izy. – Zostawiła list, żeby jej nie szukać. Gdzie ona jest? Z kim? Pani Mario!
Spotkałyśmy się rano. Iza była spuchnięta od płaczu.
– W poniedziałek nie wróciła ze szkoły. Dziś mamy piątek. 200 km stąd policja odszukała plecak Kasi. Policjanci są przekonani, że wyskoczyła na gigant. Pani wspomniała wtedy o ucieczce...
Owszem, o ucieczce, ponieważ obawiałam się Izę przestraszyć. Teraz jednak nie ulegało wątpliwości, że dziewczyna została wywieziona poza granice Polski. W tarocie pojawił się zestaw skupiający odwrócone arkana Diabła, Mocy i Cesarzowej. Wieszczy on przemoc w seksie, a nierzadko też uprowadzenie do domu publicznego...
Kasię odnaleziono po 10 miesiącach w Niemczech. Jest już w domu. Cała rodzina pozostaje pod opieką psychologa.
Maria Bigoszewska