Karnawał trwa, a wraz z nimi huczne zabawy. Te zaś nie obędą się pewnie bez napojów z procentem, które, jak wiadomo, bardzo imprezowym humorom sprzyjają.
Oczywiście pod warunkiem, że z „dopingiem” nie przedobrzymy. Co jednak nam grozi, gdy stracimy umiar? Jeden dostanie małpiego rozumu, drugi zadręczy wszystkich marudzeniem, jeszcze inny będzie bawił się świetnie, a potem trzy dni odchorowywał. Wszystko zależy, spod jakiego jest znaku zodiaku...
Baran
21.03–19.04
Choć rzadko wpada w nałóg, to jednak od czasu do czasu lubi sobie zdrowo golnąć. Zwala się bez zapowiedzi znajomym na głowę, osusza im cały barek, zapaskudza łazienkę, a nazajutrz na wielkim kacu zgłasza pretensje, że go upili. Gorzej, jeśli ochota „na jednego” dopadnie go w jakimś barze lub hotelu. Już po drugim kieliszku dosiada się do sąsiedniego stolika i błyskawicznie wchodzi w rolę wodzireja. Zachowuje się przy tym jak zwierzę.
Pije z gwinta, czka, oblewa sobie gors, wydziera się, przekrzykując wszystkich. A gdy mu ktoś zwróci uwagę, gotów przyłożyć. Bo Baran po kieliszku dostaje małpiego rozumu, lepiej więc nie wchodzić mu w drogę. Awanturuje się, poucza kelnerów, usiłuje tańczyć na stole i kradnie drobne babci klozetowej. Szasta pieniędzmi, stawiając kolejkę za kolejką – nawet jeśli nie ma już za co.
Na drugi dzień ma kaca – nie tylko alkoholowego, ale także moralnego. Szczególnie, gdy podliczy, ile szmalu przepuścił na popijawę. Pani Baran po alkoholu robi się strasznie napalona. Traci zupełnie zdrowy rozsądek, bo (nagi) instynkt bierze górę. O brzasku chyłkiem ucieka z łóżka, w którym obok siebie odkryła dziwnego, zarośniętego faceta.
Byk
20.04–20.05
Gdyby sam miał płacić za każdy wypity kieliszek wódki, popadłby w abstynencję, choć przecież bardzo lubi wypić i zakąsić. Na szczęście natura dała mu genialny nos do wyczuwania okazji na odległość. Na wszystkich przyjęciach, imieninach, rautach i promocjach roi się więc od Byków obojga płci walczących przy półmiskach o każdy kęs i co lepsze markowe wina. Bo w gościach Byk byle czego do ust nie weźmie, choć w domu kaszankę piwskiem najwyżej zapija.
Jeśli Byk postawi ci kiedyś kielicha, miej się na baczności – na pewno chce cię upić i wykorzystać. Sam prawie nigdy się nie upija. Lubi panować nad sytuacją – zawsze przecież można coś wynieść do domu za pazuchą. Najbardziej zaś przykry jest mu widok kelnera z rachunkiem. W obawie, by nie dostać zawału, znika zwykle przed płaceniem.
Bliźnięta
21.05–21.06
Mleko matki szybko zamieniają na coś mocniejszego i natychmiast stają się smakoszami przednich trunków. Z niejednego pieca chleb jadają, z niejednej butelki piją. Spróbować muszą wszystkiego, bo po paru głębszych lepiej się im gada. Smętnych nad pustym kieliszkiem nigdy Bliźniąt nie spotkasz. Nie lubią też siedzieć długo przy jednym stole. Chętnie więc ruszają w rajd po barach, knajpach i restauracjach. Nigdy nie wiadomo, z kim i gdzie wylądują.
Co dziwne, nazajutrz świetnie pamiętają, o czym i z kim gadały i gdzie je diabli zanieśli. Do domu niechętnie zapraszają, bo nienawidzą zamieszania z gotowaniem i sprzątaniem. A przecież samej półlitrówki na stół postawić nie wypada. Ciekawe, że choć czasem Bliźnięta pochłaniają olbrzymie ilości napojów wyskokowych, właściwie nigdy się nie upijają. I bywa, że do późnej starości nie wiedzą, co to kac.
Rak
22.06–22.07
Na przyjęciach zawsze zjawia się z liczną rodziną, która rzuca się na stół, jakby od tygodnia nie jadła. Z tego powodu mało kto go zaprasza. Ale że biesiadowanie to żywioł Raka, sam chętnie zaprasza krewnych, przyjaciół i znajomych, oczywiście z całą rodziną i koniecznie z dziećmi.
Tyle, że goście siedzą o suchym pysku, bo paroma kanapkami i jedną butelką wszystkich trudno obdzielić. Kto go zna, zjawia się więc przezornie z własnym antałkiem, garnkiem bigosu lub sałatki jarzynowej. Rak za kołnierz nie wylewa.
Jeśli mu wątroba nie wysiadła, spija wszystko – od wiśniówki po babci, po spirytus do czyszczenia okularów. Przy stole łatwo się wzrusza, śpiewając przez łzy „Dałabym ci buzi, dała” i obraża się na amen, jeśli mu zwrócisz uwagę, że fałszuje. Po paru głębszych wpada w doskonały humor, opowiada kawały i pikantne anegdoty, robi striptiz na stole, podszczypuje biesiadników, nie odróżniając przy tym żony od szefa, i w ogóle wygłupia się nieprzyzwoicie.
Dopóki nie zmiękną mu nogi. Wtedy zwała się w kącie i zasypia w sekundę jak kamień. Pani Rak ma mocną głowę i przetrzyma w konsumowaniu trunków niejednego pana. Ale to się źle kończy, dla niego, oczywiście. Ją nazajutrz przez parę godzin boli głowa. On musi płacić alimenty do końca życia.
Lew
23.07–22.08
Lew nie je, lecz konsumuje, nie pije, tylko wznosi toasty, nie bywa, ale jest podejmowany. W życiu nie splamiłby się pociąganiem z gwinta lub – co gorsza – z musztardówki.
Zaprosisz go na jednego, będzie się krzywił. – Nie z takich kieliszków piłem u prezydenta, a w ambasadzie włoskiej... Tam dopiero wino dawali!
Gdy mu nieco zaszumi w głowie, jest gotów przysiąc, że biesiadował z Chrystusem w Kanie Galilejskiej. Kiedy w końcu wyliczającemu swoje niezwykłe znajomości Lwu zaschnie w gardle, zechce je czymś zwilżyć. Uważaj jednak, byś potem, na raty, nie musiał spłacać za niego rachunku.
Dlatego, zamiast Lwa gościć, bezpieczniej jest przyjąć jego zaproszenie – uwielbia stawiać, bo chce się pokazać. Po paru głębszych bez mrugnięcia oka płaci za wszystkich. Wiedzą to doskonale Raki, Ryby, Koziorożce, Byki, a także kelnerzy i partnerzy Lwów.
Panna
23.08–22.09
Na ogół boli ją głowa albo żołądek. Przysięga więc, że z alkoholów pije tylko krople Inoziemcowa. Rozgłasza, że za knajpami nie przepada, bo obrusy tam niedoprasowane, sztućce niedomyte, goście jedzą za głośno i podpici gadają od rzeczy, a kelnerzy chrzczą wódkę. No i oszukują w rachunkach.
Tak rozwodząc się nad błędami innych, łapie z nerwów za butelkę żytniej, pociąga łyk za łykiem i, nie wiadomo kiedy, widać dno. Gdy Panna się upije – a łatwo jej to przychodzi – lepiej jej w drogę nie wchodzić. Bo, choć trudno w to uwierzyć, staje się jeszcze marudniejsza niż zwykle. Gdy wytrzeźwieje, wpada w depresję.
Nie wiadomo, czy dlatego, że żal jej wszystkich głupstw, których po pijaku nie zrobiła, czy rozpacza, że znów na trzeźwo musi znosić świat pełen niedoskonałości.
Waga
23.09–22.10
Choć nie odróżnia smaku wina czerwonego od białego, robi wrażenie wytrawnego enologa. Z odgiętym rasowo palcem krąży wśród biesiadników. Chętniej jednak nalewa innym, niż sobie. Publicznie się bowiem nie upija. Wie, że po kielichu język się jej plącze, nos czerwienieje, oczy puchną i łatwo traci resztkę rozumu. Z wdziękiem więc opowiada o rzeczach, o których nie ma zielonego pojęcia.
Już po chwili wszystkim głupio, że byle krewetki zapijają rosyjskim szampanem. Maniery Wag obojga płci robią wrażenie. Jakoś nie wypada śpiewać „Góralu, czy ci nie żal” przy takiej personie. Zabawa robi się sztywna jak nieboszczyk w lutym. A Waga dyskretnie wymyka się do domu i w samotności obciąga siwuchę podwędzoną gospodarzom.
Skorpion
23.10–21.11
Gdy inni pociągają czystą, on żąda szampana z mlekiem kokosowym i sosem tabasco. Gdy go częstują dwudziestoletnią whisky, wyciąga zza pazuchy siwuchę. Uwielbia bowiem prowokować – także przy kielichu. Za wielkimi imprezami nie przepada. Jeśli już da się zaciągnąć na przyjęcie, siada uprzejmie z boku i oczami niczym rentgen przeszywa na wskroś biesiadników.
Przed nim nic się nie ukryje. Już po chwili będzie wiedział, kto komu nadepnął na nogę i czyje ręce splatają się pod obrusem. Ale z wolna się rozkręca. Przy drugiej butelce wina zaczyna podszczypywać sąsiadkę i opowiadać świńskie kawały. Pani Skorpion napiera biustem na pierwszego lepszego faceta, a może nawet zechcieć się rozebrać.
Przy trzeciej wdaje się z szefem w kłótnię na tematy polityczne. Przy czwartej beszta gospodynię, że przypaliła pieczeń i żałuje mu alkoholu... Jeśli ściągnie ze stołu obrus, należy dziękować Bogu. Mógłby bowiem wbić widelec nie w szynkę, a w czyjś pośladek. Po wódce na wszystko go stać.
Strzelec
22.11–21.12
Niewiele je, tęgo popija i z każdym kieliszkiem coraz to pieprzniejsze kawały opowiada. Toteż wzięcie ma niczym karp na Boże Narodzenie – wszyscy go zapraszają i moczą w wódzie. Jeśli więc z mordowni za rogiem dobiegają salwy śmiechu – jak nic Strzelec przy piwie bawi okoliczne moczymordy.
Jeśli na wytwornym przyjęciu po stole hasa mocno rozebrana dama – z całą pewnością jest to świeża znajoma Strzelca zgarnięta spod hotelu lub dworca. Pani Strzelec, z kolei, zdolna jest przywieźć do domu kolesi z monopolowego i namawiać męża na seks grupowy. Tak czy inaczej, każdy Strzelec lubi i wypić, i zabawić się.
Czasem po paru głębszych ogarniają go wyrzuty sumienia i postanawia iść do spowiedzi. Ale trafia do izby wytrzeźwień. Wtedy rodzina się modli – z radości, że zaginął – i prosi Boga, by się nigdy nie odnalazł.
Koziorożec
22.12–19.01
Nic mu nie smakuje, więc niewiele je i jeszcze mniej pije. W młodości chudy jest i skrzywiony, bo odżywia się wyłącznie kiełkami i źródlaną wodą. Dopiero w wieku średnim przychodzi mu apetyt i zaczyna zajadać z zapałem. Gotów jest nawet wypić to i owo. Posmakowawszy wódeczki czy piwa (w winie raczej nie gustuje ze względu na wrażliwy żołądek), staje się jakimś cudem mniej ponury i kościsty niż zwykle.
Z czasem tłumaczy się, że pije, bo go to rozgrzewa – i coraz częściej sięga po butelkę. Być może to jest powodem znaczących zmian w jego życiu. Po czterdziestce Koziorożec chętniej zdradza własną żonę i opowiada kawały – a nawet się z nich śmieje. Bez względu na to, co i ile wypił, nigdy nie ma kaca!
Wodnik
20.01–18.02
Uwielbia eksperymentować. Szczególnie w młodości. Wszelkie koktajle to jego specjalność. Poi nimi siebie i znajomych. A że nie zakąsza, urzyna się natychmiast. Czyj żołądek zniósłby wódkę z grzanym piwem i koniakiem zakropionym szampanem? Ale ciekawość świata i smaków wciągnie Wodnika, niezależnie od płci, w każdy alkoholowy eksperyment.
Po czterdziestce nadwerężona wątroba każe mu ograniczyć trunki do czystej wódki zmrożonej na gęsto. To wszystko, co może zrobić dla zdrowia, bo rozstanie się z kieliszkiem przychodzi mu z dużym trudem. Nie upija się na umór, ale dobrze podchmielony jest specem od skandali: zagląda paniom pod spódnice, myli palmę z toaletą, usiłuje podpalić kota.
Nazajutrz oczywiście niewiele pamięta – bo nie chce. Klina też sobie strzela z zimnej wódki. W nałóg prawie nigdy nie wpada. To byłoby zbyt nudne, nie mówiąc już o tym, że coraz to nowe eksperymenty wymagają przecież trzeźwości umysłu.
Ryby
19.02–20.03
Przysięgają, że już sam widok wódki budzi w nich obrzydzenie. Że pić nie mogą, bo puchną im po tym stawy i wysiada żołądek. Trzeba Ryby długo prosić, żeby skosztowały kropelkę. Gdy już umoczą usteczka, od butelki ich nie oderwiesz. Podpite recytują wiersze, przemawiają, śpiewają solo nieproszone i pokazują bliznę po wycięciu ślepej kiszki.
Tkwią przy barze, dopóki jest na nim coś, co się da wypić. Nazajutrz mają kaca giganta. Trzeba się nad nimi litować, okładać kompresami, karmić ogórkową lub barszczem. Ale bywa, że biegną prosto do barku i łapią za butelkę – jeśli w niej jeszcze coś zostało. Widok Ryb pływających od rana jest bowiem najzupełniej naturalny.