Nadchodzi pora pluchy, przemoczonych butów i... kataru. Są tacy, którzy z jego powodu piszą testament. Odgadnij, a potem sprawdź, który to znak zodiaku.
Baran
21.03–19.04
Katar i chrypka wkurzają go potwornie. Ale na choroby nie ma czasu. Przekonany, że bez niego firma się zawali, biega do pracy zasmarkany, kichając na prawo i lewo, rozsiewa fontanny bakterii. Gdy już wszystkich pozaraża, sam też w końcu zwala się z nóg. Przerażona rodzina wzywa lekarza, a Baran, który ponoć palcem nie ma siły ruszyć, natychmiast poucza konowała, jakie leki ma mu podać, a pielęgniarce urządza awanturę, że źle robi zastrzyki. Leżenie w łóżku to dla niego katorga. Ledwo więc temperatura spadnie mu do 39 stopni, już jest na nogach, wszędzie wściubia nos i uprzykrza życie rodzinie. Najbliżsi wolą więc czmychnąć z domu, zostawiając Barana sam na sam z chorobą. Albo też wmawiają mu, że jest zdrowy jak byk i powinien już iść do pracy. Urodzeni pod tym znakiem największe kłopoty mają z głową i nerwami, nawet gdy dolega im byle przeziębienie.
Byk
20.04–20.05
Już w sierpniu biegnie do lekarza, by zaszczepić się przeciw grypie. Ale że kupił okazyjnie przecenione szczepionki, pierwszy jesienny bakcyl influency w tłumie ludzi dopada właśnie jego. Jak wszystkie znaki ziemskie, Byk choruje długo, z godnością i poświęceniem. Każe ugotować sobie rosół, parzyć ziółka, zrobić kompres na gardło. Matkę prosi, by postawiła mu bańki. Obdzwania też wszystkich znajomych w poszukiwaniu zaprzyjaźnionego lekarza, który mógłby go kurować za darmo. Wyleguje się pod pierzyną i obżera nieprzyzwoicie z braku innego zajęcia. Gdy po miesiącu jako tako wydobrzeje i oderwie pupę od wersalki, z przerażeniem stwierdzi, że waży dwa razy tyle co przed chorobą. Dobije go rachunek telefoniczny. Jeżeli nie dostanie apopleksji, ruszy pożyczać pieniądze od kogo się da, by go zapłacić.
Bliźnięta
21.05–21.06
To, czy pierwsze kichnięcie zwali Bliźnięta z nóg, czy w ogóle go nie zauważą, zależy od tego, w jakim akurat są nastroju. Zaaferowane czymś nie położą się do łóżka nawet przy czterdziestostopniowej gorączce i dwustronnym zapaleniu płuc. Ale jeśli akurat się nudzą, byle przeziębienie pochłonie je bez reszty. Niezależnie od pory dnia czy nocy wezwą więc lekarza, któremu parę godzin będą się żalić, że są umierające. Zażądają wszystkich możliwych badań, nie pożałują krwi i moczu, by zlokalizować wroga czającego się w ich organizmie. Wypróbują też każdy lek polecany w telewizji i przez znajomych. Rodzinie, choć je pociesza i hołubi, i tak mają za złe, że nie dość przejmuje się ich krytycznym stanem. Na szczęście dla wszystkich wokół chęć na chorowanie mija Bliźniętom równie szybko, jak przyszła. Wyników badań nie odbierają, lekarstwa i książki rzucają w kąt, a same pędzą ku nowym, ciekawszym zajęciom.
Rak
22.06–22.07
Już latem przeczuwał, że zachoruje. Szykował więc syropy, nalewki, suszył zioła i objadał się czosnkiem. Radził się też astrologa i wróżki, jak wygrać z przeziębieniem. Każdego jesiennego poranka Rak wsłuchuje się w swój organizm, skrupulatnie upewnia się, czy nie łamie go w kościach, ślęczy przed lustrem, ogląda gardło, obmacuje migdałki. Gdy ktoś w pobliżu kichnie, zaraz bierze tydzień zwolnienia i ponury snuje się po domu w kapciach i szlafroku, czekając na nieubłagany atak grypy. Na wszelki wypadek popija swoje naleweczki, które dodają mu animuszu. Po kilku dniach, gdy już wszystko wypite i zjedzone, rodzina na progu załamania nerwowego, a choróbska ciągle nie widać, Rak się poddaje. Niestety, jest zdrowy i musi iść do pracy. Ale tylko na chwilę, jest bowiem absolutnie przekonany, że wkrótce dopadnie go coś znacznie goszego niż grypa. I nikt mu tego z głowy nie wybije.
Lew
23.07–22.08
Gdy inni kichają ukradkiem po kątach, on trąbi w chustkę niczym słoń. Nie pokasłuje w rękaw, a ryczy jak najprawdziwszy lew. Niech wszyscy wiedzą, że oto heroicznie zmaga się z niemocą, która go dotknęła. Nie splami się prozaiczną aspiryną, a zioła zaparzone przez babcię ostentacyjnie wyleje do klozetu. Pobiegnie do najsłynniejszego profesora, by zajął się jego nosogardzielą. Jeśli ma znajomości, położy się w klinice, gdzie personel z poświęceniem będzie walczyć z jego zaczerwienionym gardłem. Gorzej, gdy konsylium uzna, że Lew kwalifikuje się jedynie do drzemki na kanapie. Wtedy król puszczy każe rodzinie przyszykować w salonie legowisko, obstawić je lekarstwami, a sam ułoży się z godnością w pościeli, gotów przyjmować znajomych, by wsparli go w tych trudnych chwilach.
Panna
23.08–22.09
Sezon grypy i przeziębień to dla Panny ukochana pora roku. Ileż się może teraz napomagać, napoświęcać i nadoradzać. Żyły z siebie wypruwa, by oblecieć wszystkich złożonych boleścią krewnych i znajomych. Każdemu podetknie jakieś lekarstwo, zaściele łóżko, posprząta łazienkę, natrze piersi, ględząc przy tym bezustannie „a nie mówiłam...”. Nareszcie może się wyżyć na przykutych do łóżka nieszczęśnikach i udowodnić, że wpadli w choróbsko z własnej głupoty. A przecież przestrzegała i radziła, co robić, by uniknąć epidemii! Ale jak kto nie słucha mądrego, to ma, czego chciał. Sama przy tym nie zauważa, że i jej leci z nosa. A głowę ma rozpaloną nie z przepracowania, lecz od bakcyli, które wlecze za sobą z miejsca na miejsce, niczym wysłannik apokalipsy. Ale ona przecież i tak wszystko wie najlepiej.
Waga
23.09–22.10
Choroby boi się jak ognia. Podpuchnięte oczy, czerwony nos – toż to dla Wagi katastrofa! Ma się tak ludziom pokazać? Na szczęście zobaczyła w telewizji cudowne antidotum na grypę. Kupuje więc tego cały worek i co rano łyka garść pigułek, przekonana, że wzmocnią jej kruchy organizm, a nie tylko konto producenta. Znajomym nie podaje ręki, bo boi się zarazić. Od gorączki można, nie daj Boże, dostać wysypki lub opryszczki na wardze. Na samą myśl o takiej perspektywie Waga wpada w głęboką depresję. W nocy dręczą ją koszmary, w dzień leży bez życia na kanapie i popija wszystko, co może podratować jej wątłe zdrowie. Toteż – gdy inni mają grypę – jej wysiadają nerki. Tak czy siak, ląduje pod pierzyną obłożnie chora i kompletnie załamana tym, jak wygląda.
Skorpion
23.10–21.11
W grypę i gorączkę po prostu nie wierzy. Choróbska imają się tylko leni i niedorajd – twierdzi i za nic nie da po sobie poznać, że i jego coś podgryza. I choć ledwo zipie, bo łamie go w kościach, a głowa pęka z bólu, w pracy stawia się punktualnie, robi co do niego należy, tyranizując zakatarzonych kolegów, którzy nie śmią iść na zwolnienie. Co chwila tylko dyskretnie znika w toalecie, z przepastnej torby wyciąga stertę flakoników i pudełek z medykamentami, które jakimś cudem trzymają go w pozycji pionowej i przy zdrowych zmysłach. Wieczorami w domu wchłania kilogramy czosnku i leczy się zimnymi okładami. Takie kuracje każdego innego by dobiły, ale nie Skorpiona. Na szczęście infekcje dopadają go nagle i równie szybko mijają – przerażone raczej jego siłą woli niż torbą piguł.
Strzelec
22.11–21.12
Gdy poczuje pierwsze dreszcze, zasięga porady u bliższych i dalszych znajomych. Wybiera najdziwniejszą kurację, na przykład picie litrami gorącej wody z solą lub spanie na kasztanach, święcie wierząc, że mu to pomoże. Zbyt niecierpliwy, by cokolwiek doprowadzić do końca, próbuje jeszcze czosnku z mlekiem i miodem, okładów z gorącego piasku, zamawiania, okadzania i palenia róży, przekonany, że zjednoczone siły natury przegonią choróbsko.
Strzelec, nieuleczalny optymista, nie sięgnie nawet po termometr, przekonany, że trzęsie go od nadmiaru wrażeń, a nie z powodu gorączki. W łóżku wytrzyma najwyżej parę godzin. Życie jest zbyt krótkie, by je spędzać samotnie w przepoconej pościeli – stwierdza i zakutany w swetry i jesionki rusza między przyjaciół, by ich wesprzeć w chorobie.
Koziorożec
22.12–19.01
Niemożliwe, żeby jego dopadło jakieś przeziębienie lub grypa. Koziorożec w zasadzie nie choruje. Jeśli jednak tak się zdarzy, będzie słabował do wiosny. Ponury, przekonany, że oto nadeszła ostatnia jesień jego życia, pogrąży się w melancholii rozpaczy. Lekarza nie wezwie – uzna, że to zbyt kosztowna ekstrawagancja. Otoczy się stosem domowych medykamentów, pamiętników osób, które w młodym wieku odeszły z tego świata i poradnikami, jak pisać testament lub jak zabezpieczyć się na wypadek śmierci. Powrót do zdrowia zdziwi go nieprzyjemnie. Tyle wydatków, trudów i zmartwień na darmo – westchnie i z obrzydzeniem powróci między żywych.
Wodnik
20.01–18.02
Jest zdumiony, gdy lekarz mówi mu, że cudem żyje, bo przeziębiona grypa rzuciła się na płuca i stawy. Posłusznie jednak bierze recepty, skierowanie do szpitala i natychmiast spóźniony biegnie na spotkanie służbowe, które przeciąga się do późnej nocy. Nazajutrz też nie ma czasu iść do apteki, bo wypadło mu coś niezwykle ważnego... Gdy po tygodniu przypadkiem znajdzie skierowanie na oddział intensywnej opieki z dopiskiem „PILNE”, z wrażenia prawie mdleje i wzywa pogotowie. Ale w izbie przyjęć biorą go za wariata – zdrowy jest już jak rydz, serce ma jak dzwon i ani śladu grypy. Ponieważ jednak Wodnik robi im koszmarną awanturę, bo bujna wyobraźnia już podsunęła mu wizję rychłej śmierci w męczarniach – zatrzymują go. Na oddziale psychiatrycznym. Obruszony ucieka po godzinie. I dobrze, bo trzymany pod kluczem szybko by się wykończył.
Ryby
19.02–20.03
Od dzieciństwa Rybom nieustannie coś dolega, więc każda grypa to dla nich czysta rozkosz. Ileż się przy tym mogą najęczeć, że wszystko boli, że umierają, a nikt się nimi nie zajmuje i nikt ich nie kocha. A tak chciałyby przed śmiercią pojechać do Acapulco lub dostać naszyjnik z pereł. W nocy budzą się z krzykiem, przekonane, że właśnie umarły; w dzień nieustannie ktoś musi spełniać ich życzenia, trzymać za rękę i wysłuchiwać historii tej i wszystkich innych ich chorób... Wzywają do nich jednego lekarza, drugiego, trzeciego, a Ryby w coraz gorszym stanie. W końcu ktoś zauważa, że oprócz zapisanych, zażywają jeszcze te lekarstwa, które lubią. I że wszystkie butelki w barku są puste, bo nocą Ryby zakradają się do lodówki, wyżerają resztki, popijając je, dla dezynfekcji, wszystkim, co tylko ma procenty. Tego ich żołądek nie przetrzyma.