Kto z nas nie marzy o wielkiej fortunie, która nagle spadnie mu z nieba. Mieć kupę forsy – to myśl, która wielu ludzi podnieca najbardziej. Ach, te pieniądze! Na pewno wiesz, jak je wydać, ale czy potrafiłbyś je utrzymać i pomnożyć? Czy umiesz być bogatym? To także zależy od gwiazd. Przeczytaj więc, jak każdy ze znaków zodiaku radzi sobie z bogactwem... i czekaj na fortunę!
Baran
21.03-19.04
Wielkie pieniądze, jeśli się ich nagle i niespodziewanie dorobi, Baran zamierza początkowo ulokować – na czarną godzinę – w szwajcarskim banku. Myśl tę jednak szybko porzuca. Bo cóż to za przyjemność taką kupę szmalu ukryć przed światem! Nie byłby sobą, gdyby nie pokazał ludziom, jaki jest bogaty. Niech dowiedzą się o tym i pozgrzytają zębami z zazdrości i sąsiedzi zza ściany, i kumple z roboty. Niech krew zaleje teściów, szlak trafi wszystkie kobiety, które w przeszłości nie chciały iść z nim do łóżka tylko dlatego, że nie śmierdział groszem!
Baran zaciera więc ręce. „Już ja im pokażę” – myśli i zaczyna bez opamiętania szastać forsą. Kupuje dom-pałac z basenem, w garażu stawia trzy samochody, na trawniku prywatny helikopter, a podstarzałą żonę próbuje wymienić na świeżo koronowaną Miss Polonię. O tym, że jego portfel nie jest studnią bez dna, przekonuje się dość szybko. Zastopować jednak nie potrafi. Nieustannie wszystkim opowiada, jaki jest bogaty, nadal żyje ponad stan i beztrosko zaciąga długi na konto nie istniejącej już fortuny. Nic dziwnego, że w końcu ląduje w więziennej celi. Tu jednak, zamiast wyciągnąć z własnej głupoty odpowiednie wnioski i żałować za grzechy, najchętniej słucha z uwagą pomysłowych współtowarzyszy niedoli, którzy mu doradzają, jak zdobyć kolejne pieniądze. Oczywiście na słuchaniu nie poprzestanie, gdy tylko wyjdzie, błyskawicznie dojdzie do wielkiej fortuny! Na jak długo – to już inna bajka.
Byk
20.04-20.05
Choć pieniądze kocha ponad wszystko, rzadko spadają mu z nieba. Może się jednak zdarzyć, że kopiąc w ogródku, natknie się raptem na zbutwiałą skrzynię pełną starych klejnotów. Z wrażenia przez kilka dni nie wie ani na jakim świecie żyje, ani jak się nazywa. Zwykle mrukliwy, teraz straszliwie podniecony szczerzy zęby do byle kogo. Nawet żonie, na którą dotąd tylko warczał, prawi, jak w narzeczeństwie, komplementy. Jego entuzjazm jednak rychło gaśnie, a pojawia się troska. Co zrobić z tym bogactwem? Dać w depozyt do banku, sprzedać? Nigdy w życiu! Złodzieje tylko czyhają! Na pewno go okradną, oszukają podczas transakcji albo – co gorsza – zabiorą wszystko do muzeum jako własność państwa! Byk lokuje więc swoje znalezisko w dobrze zamaskowanej kasie pancernej lub innej przemyślnej skrytce. Otwiera ją od wielkiego dzwonu tylko po to, by nasycić wzrok blaskiem kosztowności. Choć sam oszczędza na wszystkim i jest jeszcze bardziej chytry niż zwykle, czuje się bogaty i szczęśliwy. I takim umrze. Na skutek swego skąpstwa nigdy się nie dowie, czy jego klejnoty są coś warte, czy może to zwyczajna kupa złomu i szkiełek z rekwizytorni teatralnej, która spłonęła kiedyś dokładnie w miejscu, gdzie nieboszczyk zaczął wiele lat później wysiewać marchewkę.
Bliźnięta
21.05-21.06
Pieniędzy brakuje im całe życie, a pracować zbyt ciężko nie lubią. Wyzywają więc los, grając na giełdzie, w kasynie, na wyścigach lub uczestnicząc w konkursach typu „Miliard w rozumie”. Nawet idąc ulicą, gapią się pod nogi w nadziei, że któregoś dnia podniosą z chodnika czyjś wypchany gotówką portfel. Może się więc zdarzyć, że w końcu los obdarzy je wielką wygraną albo spadkiem po krewnym, o którego istnieniu zupełnie nie wiedziały.
Gdyby tylko Bliźnięta miały więcej rozumu, byłyby ustawione do końca życia. Niestety, one nie są w stanie myśleć o przyszłości. Jeszcze tego samego dnia z okrzykiem „Żyje się tylko raz” na ustach pognają do knajpy w towarzystwie całej armii kompanów i kochanek. Odtąd ich życie zamienia się w nieustający bankiet – szampan leje się strumieniami, wynajęta orkiestra przygrywa w dzień i w nocy, a tłum kelnerów, chłopców na posyłki, kamerdynerów i szoferów płaszczy się przed nimi, uprzedzając każde ich życzenie. Pieniądze topnieją, a rozrzutność Bliźniąt – nie.
Stawiają, fundują, przepijają, zapalają papierosy studolarówkami, obsypują pieniędzmi rumuńskich Cyganów, a kumplowi z podstawówki finansują kampanię wyborczą. Spłukane prędzej niż się spodziewały, nie popełnią jednak samobójstwa. „Łatwo przyszło, łatwo poszło” – wytłumaczą sobie oraz innym. Nadal hulają, ale już na konto „przyjaciół” z czasów, gdy forsy miały jak lodu. Dama, która dzięki temu, że pożyczyły jej kiedyś pieniądze, zrobiła ogromny majątek, z wdzięczności wszystko by dla nich uczyniła. Kolega na wysokim stanowisku także nie zapomni o życzliwych Bliźniętach.
Ustawią je wystarczająco dobrze, by do końca życia „piastowały stanowisko”, „reprezentowały” i na brak gotówki nie cierpiały.
Rak
22.06-22.07
Na ogół przędzie cieniutko. Oszczędza, pracuje na dwa etaty, pożycza – i nigdy nie starcza mu do pierwszego. Gdy więc nagle, ni z gruszki, ni z pietruszki, ciężka forsa spada mu prosto z nieba, Rak nie wierzy własnemu szczęściu. Szczypie się w ramię, zażywa kropelki na uspokojenie i obdzwania bliższą i dalszą rodzinę, by podzielić się radosną nowiną. Dzieli się też ze wszystkimi pieniędzmi. Żonę obsypuje biżuterią, kuzynkom kupuje futra, bratankom samochody, dziadkom dom letniskowy na Mazurach, a dzieci wysyła na wycieczkę do Disneylandu.
Wieść o tym, że szasta pieniędzmi na prawo i lewo, rozchodzi się lotem błyskawicy. Wkrótce też oblega go cały tłum rzekomo spokrewnionych z nim osób. Niektóre Rak widzi po raz pierwszy w życiu. Ale ich skargi na biedę, nieszczęścia i choroby tak chwytają go za serce, że co i rusz sięga do portfela. Dopiero widok luksusowego samochodu, którym przyjechał jeden z „kuzynów”, by prosić go o wsparcie, otrzeźwia Raka. Wściekły, że dał się naciągnąć tylu cwaniakom, zamyka swój kramik z pieniędzmi i zaczyna myśleć wyłącznie o własnych potrzebach. Część pieniędzy deponuje w banku na czarną godzinę. Za pozostałe kupuje stylowy dworek w wiejskiej głuszy. Żyje tu beztrosko, głosząc hasła powrotu do natury. Żebraków zaś, gdy któryś odważy się zapukać do jego bramy, szczuje psami.
Lew
23.07-22.08
Choć pieniądze, którymi od jakiegoś czasu świeci ludziom w oczy, pochodzą ze spadku lub innego szczęśliwego zrządzenia losu, Lew twierdzi, że zawdzięcza je swojemu geniuszowi finansowemu. Zawsze był zarozumiały i nadęty, lecz w skórze bogacza przechodzi samego siebie. Przestaje kłaniać się sąsiadom, zrywa kontakty z każdym, kto nie ma willi i samochodu. Swoim dzieciom zabrania bawić się z „bachorami” dozorcy.
Czas spędza na polu golfowym, jachcie albo w klubie dla finansjery, gdzie rozparty w fotelu ćmi cygaro i wygłasza pewnym głosem idiotyczne uwagi na temat nowojorskiej giełdy. Co do tego, że rychło pomnoży odziedziczony kapitał, Lew nie ma żadnych wątpliwości. Każdego dnia przed zaśnięciem planuje, jak to będzie inwestował w rozmaite przedsięwzięcia i zaciekle walczył z konkurencją.
Z myślą o karierze na miarę Rockefellera kupuje dwa komputery, kilka książek na temat biznesu i niewielką firmę znajdującą się w stanie kompletnej ruiny. Choć planował produkować w niej samochody najnowszej generacji, szybko zamienia ją w fabrykę guzików. Wkrótce zaś, ze względu na ogromne straty, przerabia cały biznes na stragan, w którym jego małżonka zaczyna sprzedawać śledzie.
Mimo że po całej fortunie pozostają tylko nędzne resztki, Lew nadal nie kłania się sąsiadom, pali najdroższe cygara, na które idzie połowa utargu ze straganu, niestety, podupadającego coraz bardziej.
Panna
22.08-32.09
Stale sfrustrowana, tylko narzeka, biadoli, opowiada, że wszyscy ją oszukują. Gdy po trzydziestu latach systematycznej gry w totka trafi jej się wreszcie upragniona szóstka, też biadoli – tym razem, że pieniądze przyszły za późno. Humor do reszty psuje jej wiadomość, że oprócz niej dwie inne osoby miały szczęście w losowaniu, przez co automatycznie jej wygrana zmalała. Widząc, ile nerwów kosztują Pannę wygrane miliardy, rodzina proponuje, by dla świętego spokoju oddała jej wszystkie pieniądze. Taki numer jednak nie przejdzie. Mimo że córka z dziećmi nie ma gdzie mieszkać, syn jest bez pracy, mąż siódmy rok chodzi w tym samym palcie, a wnuczek dopomina się o rowerek, Panna jest nieugięta. Za nic w świecie nie pozwoli, by ktoś uszczknął cokolwiek z jej pieniędzy. Skąpa miliarderka pożyczy jednak... sąsiadowi, który obiecał zwrot pieniędzy z nawiązką, a póki co dał złoty zegarek w zastaw.
Zdarzenie to inspiruje Pannę do rozkręcenia interesu, o którym od dawna marzyła. Zakłada w centrum miasta punkt lichwiarski, czyli lombard. Odtąd będzie obdzierać ze skóry biedaków, bogacąc się na horrendalnie wysokich procentach i cennych przedmiotach oddanych pod zastaw. W swoim kantorku zatrudnia solidną obstawę w obawie, że jakiś zdesperowany następca Raskolnikowa dobierze jej się w końcu do skóry. Coraz bogatsza i coraz bardziej wystraszona poza klientami prawie nie widuje ludzi. Narzeka na los, który zwalił jej na głowę cały ten interes, i chudnie z zazdrości, że innym powodzi się lepiej.
Waga
23.09-22.10
To Waga kupuje całe torby margaryny, zachęcona konkursem „Miliard na śniadanie”, skrzynki wina – bo obiecują wycieczkę do Paryża, proszek do prania, żeby trafić samochód. Ponieważ nigdy nie wygrywa, postanawia przynajmniej raz w życiu zakręcić w kasynie kołem ruletki. A że nowicjusze miewają często więcej szczęścia niż wytrawni hazardziści, może się zdarzyć, że tym jednym ruchem zgarnie furę pieniędzy. O to, co z nimi zrobić, nie boli ją głowa.
Już następnego dnia zacznie biegać po sklepach, skupując włoskie buty, francuskie perfumy i stroje z kolekcji dyktatorów mody, samochody, sprzęt elektroniczny, antyki, porcelanę, cenne pierwodruki i płótna impresjonistów. Po kilku miesiącach gorączka zakupów nieco opada i Waga zaczyna się rozglądać za ciekawszym zajęciem. Zapalona kinomanka i niedoszła aktorka zechce spróbować szczęścia w filmowym biznesie, zakładając wytwórnię ckliwych melodramatów. To niegłupie w sumie przedsięwzięcie nie przynosi jej jednak spodziewanych sukcesów.
Otoczona tłumem liczących na filmową karierę macho i amantów traci kompletnie głowę. Zamiast rozkręcać filmową produkcję, ocenia ich urok osobisty i muskulaturę. Jednego lansuje, drugiego obsadza, trzeciego ustawia na planie, czwartego całuje, ze wszystkimi sypia, i tak w kółko... W końcu któryś z nich, niekoniecznie ten superprzystojniak, ale za to kuty na cztery nogi, przegania konkurentów i przejmuje kontrolę nad Wagą.
Dzięki niemu wytwórnia filmowa zaczyna wreszcie przynosić zyski, a Waga do końca życia – choć teraz już w tajemnicy przed mężem – uwodzi coraz to młodszy aktorski narybek.
Skorpion
23.10-21.11
Jeśli się nagle wzbogaci, można być pewnym, że jego majątek pochodzi z rabunku, przemytu albo grubszej afery gospodarczej. Z workiem forsy zaczyna od załatwiania starych porachunków. Właściciela przedsiębiorstwa, który zwolnił go kiedyś z pracy, doprowadza do bankructwa, zakładając konkurencyjną firmę. Kobiecie, która porzuciła go przed laty, wysyła szkatułkę z klejnotami, a wśród nich ukrywa jadowitego węża. W dalszej kolejności pierze swoje brudne pieniądze i wchodzi w bliskie układy z mafią.
W jej szeregach będzie odtąd pomnażał swoją fortunę, ściągając haracze od sklepikarzy i likwidując opornych w płaceniu. Forsę lokuje w domy publiczne i wkrótce staje się prawdziwym cesarzem kapitalizmu. W domu, strzeżonym przez uzbrojonych po zęby goryli, trzyma kolekcję najpiękniejszych kobiet i unikatowej broni. W basenie piranie i krwiożercze krokodyle. Mając wszystko, czego dusza zapragnie, Skorpion dochodzi do wniosku, że pieniądze jednak szczęścia nie dają, a życie bogacza nie ma najmniejszego sensu. W odruchu desperacji może więc zapisać całą fortunę biedakom lub zamknąć się w gabinecie i wpakować sobie kulkę w łeb. Ale najczęściej – z obrzydzeniem – żyje, pogrążając się w coraz bardziej odrażającej rozpuście, knowaniach i intrygach...
Strzelec
22.11-21.12
Ma niebywałe szczęście do kobiet. Choć na pierwszy rzut oka nie dałabyś za niego złamanego grosza, on nawet dziewczynie z olbrzymim posagiem tak zawróci w głowie, że ta odrzuci dziesięciu bajecznie bogatych konkurentów, by wydać się za Strzelca biedaka. Zakochana w nim po uszy nie będzie miała nic przeciwko temu, by to on dysponował jej kontem. Już wkrótce gorzko pożałuje swej lekkomyślności. Jej posag małżonek przepuści z ułańską fantazją. Usprawiedliwiać się będzie tym, że tylko część pieniędzy przepił i przegrał w karty.
Resztę bowiem utopił Strzelec w ryzykownych przedsięwzięciach i rozdał ofiarom wojen, trzęsień ziemi, biednym studentom, ekologom i feministkom. Sfinansował nawet pięć konwoi z żywnością do nieistniejącego na żadnej mapie państwa Ułanbuko, które wymyślił jakiś tęgi cwaniak, by wyciągnąć od niego pieniądze.
Łożąc hojnie na potrzebujących, Strzelec sądził, że doczeka się szacunku, medali, a nawet prezydenckiego fotela i pomnika po śmierci. Tymczasem porzucony przez żonę, wyprzedany do ostatniej koszuli błąka się po ulicach głodny i bez dachu nad głową. Nie może pojąć, dlaczego nikt nie chce go wspomóc. Nawet w przytułku, który niegdyś ufundował bezdomnym, nie ma dla niego wolnego łóżka!
Koziorożec
22.12-19.01
Wygrać nie wygra, bo boi się ryzyka. Spadku nie otrzyma, gdyż nie lubiany przez nikogo jest konsekwentnie pomijany w testamentach. Na wżenienie się w majątek też nie ma szans. Nie poleci na niego przecież żadna bogaczka przy zdrowych zmysłach. Jedyne, na co może ewentualnie liczyć, to jakieś pokaźne odszkodowanie lub zwrot rodowego majątku w ramach reprywatyzacji.
Jeśli nie przegapi okazji, niewykluczone, że stanie się niespodziewanie właścicielem pięciu kamienic, czterech młynów i fabryki mydła. Ktoś inny w takim wypadku mógłby albo wszystko to sprzedać za ciężkie pieniądze i używać życia, albo sensownie wykorzystać i zbić jeszcze większy majątek. Ale Koziorożcowi nie przyjdzie nawet do głowy, by odremontować walące się domy i wynająć je zagranicznym firmom albo urządzić w zabytkowych młynach kafejki dla turystów. W swojej fabryczce będzie nadal produkował szare mydło, wykorzystując niemiłosiernie garstkę pracujących tam robotników i sam harując ponad siły. Szybko straci młodość, nerwy i zdrowie, dołoży do interesu mnóstwo pieniędzy, a gdy jego syn nie zechce przejąć po nim tak kłopotliwej schedy, umrze przedwcześnie na zawał.
Wodnik
20.01-18.02
Pieniądze nie są mu właściwie do niczego potrzebne. Ale jeśli już jakimś cudem wpadły do kieszeni, musi przecież je wydać! Samochody, jachty, szyby naftowe i piękne kobiety odpadają. Jako indywiduum chodzące zawsze z głową w chmurach marzy raczej o tym, by wydać zbiór poezji – swoich lub dobrze zapowiadających się od czterdziestu lat poetów – albo utworzyć fundację na rzecz adeptów czarnej magii, podnosząc tym samym rangę niedocenianej wiedzy, czy też zbudować unikatowe sanatorium żywej wody.
Może też przyjść mu do głowy, żeby kupić piramidę Cheopsa albo wybrać się do źródeł Amazonki z zamiarem studiowania życia dzikich Indian. Coraz to głupsze i dziwaczniejsze pomysły kłębią się pod czaszką Wodnika. Kładzie im kres potężna migrena. Wodnik zażywa kilka „kogutków” i, chcąc odpocząć od myślenia, nie zawraca już sobie głowy pieniędzmi przez okrągły miesiąc. Gdy któregoś dnia zechce z nich w końcu skorzystać, okaże się, że na śmierć zapomniał, gdzie je schował. Miną lata, zanim odnajdzie je w końcu – zupełnie przypadkiem – w starej kanapie na strychu. Lecz niestety, mole i inflacja robią swoje. Dobrze, jeśli Wodnikowi wystarczy na paczkę papierosów i piwo.
Ryby
19.02-20.03
Głupi ma zawsze szczęście, a cwane Ryby, choć wyglądają na kompletną niedojdę, najlepiej wiedzą, jak się w życiu urządzić. Albo bogate ciotki i babcie zapisują im cały swój majątek, albo znajdują żonę tak posażną, że do końca życia mogą leżeć, popijać i zbijać bąki. Nawet jeśli na zaproszenie przyjaciela wsiądą do samolotu, by spędzić u niego weekend we Frankfurcie, okaże się, że są miliardowym pasażerem na tej linii. Robią im zdjęcia, dają ogromny bukiet i czek na okrągły milion euro!!! Ryby starannie ukrywają twarz przed fotoreporterami, natychmiast wszywają papier do marynarki i przez dwa dni hulają po knajpach ze swym Hansem – na jego koszt.
Opowiadają przy tym – na trzeźwo i po pijaku – o nędzy, w jakiej żyją w Polsce. Po powrocie do kraju ruszają chyłkiem do banku i w tajemnicy przed całym światem deponują forsę na olbrzymi procent. O tych pieniądzach nie wie nawet ich druga połowa. Jak dawniej więc odejmuje sobie od ust, by małżonek nie był głodny. Nie wie też o tym ZUS, który nadal wypłaca Rybom zasiłek dla bezrobotnych. Na swoje nieszczęście Ryby lubią wypić. Po trzech kieliszkach jeszcze się kontrolują, ale po sześciu wszystko wychlapią. Jednak ich przechwałki na temat wielkiej forsy brane są za pijacki bełkot. W końcu jednak znajdzie się ktoś, kto wytropi, że ów miliard, z którym Ryby się zdradziły, rzeczywiście istnieje! Na tę wieść rodzina, która z wrażenia przez trzy dni nie może dojść do siebie, szybko się otrząsa, ubezwłasnowolnia Ryby jako niepoczytalnego alkoholika i dobiera się do ich pieniędzy. Rybom zaś opłaca ekskluzywną klinikę psychiatryczno-odwykową i czyni starania, by z niej już do śmierci nie wyszły.