Z opinią kompletnych ofiar losu brną przez podstawówkę i dopiero kiedy nadchodzi czas pierwszych egzaminów, okazuje się, że potrafią zaimponować.
Wyobraźmy sobie bal w przedszkolu: serpentyny, konfetti i kolorowa galaretka. Wszystkie dzieci szaleją... Prawie wszystkie, bo jedno, okularnik z krzywą miną, skryło się w najdalszym kącie sali. Łypie na rozbawioną czeredę i w myślach uśmierca wszystkich po kolei. Wbija na pal panią przedszkolankę, rudą Kaśkę topi w kotle zupy pomidorowej, Pawełka wysmarowanego dżemem rzuca mrówkom na pożarcie… Niech mają za to, że go nie doceniali!
Takie właśnie marzenia snują małoletnie Koziorożce – kujony i klasowe popychadła. Są mrukliwe, nietowarzyskie, sprawiają wrażenie niezbyt rozgarniętych. Jeśli już otwierają usta, to po to, żeby pouczać innych i to tonem aż proszącym się o solidnego kopniaka. Z opinią kompletnych ofiar losu brną przez podstawówkę i dopiero kiedy nadchodzi czas pierwszych egzaminów, okazuje się, że potrafią zaimponować. Kiedy reszta klasy dzwoni zębami ze strachu, Koziorożce zachowują niepojęty i wzbudzający nabożny respekt spokój. Testy sprawiają im autentyczną przyjemność. Często większą niż eksperymenty z alkoholem czy migdalenie się po dyskotekach.
Oczywiście taki stan rzeczy nie pomaga Koziorożcowi w kontaktach towarzyskich, ale to dla niego nie problem. Teraz chce się uczyć, potem zarabiać, a przyjaźnić się będzie na emeryturze. Koziorożce mają w życiu jeden cel – dużą kasę. Co gorsza, rzeczona kasa nie służy im do wydawania. Po prostu chcą ją mieć. Od dzieciństwa paraliżuje je strach przed biedą. Nawet kiedy mają już konto w każdym banku szwajcarskim, regularnie nawiedza je wizja, w której siedzą owinięte w gazety pod szaletem na dworcu i ssą piętkę od chleba. Ten lęk o przyszłość czyni z nich pracowników prawie idealnych. Zaraz po szkole Koziorożec zaczyna wcielać w życie plan zbicia fortuny. Zatrudnia się jako pucybut, a po pięciu latach jest szefem firmy produkującej pastę do obuwia. Jest wręcz patologicznie uczciwy, więc zapracowuje się na śmierć. Za to jako szef jest drobiazgowy do bólu, nic mu się nie podoba i za jasną Anielkę nie potrafi wytłumaczyć, czego oczekuje od swoich podwładnych. Za to ma idealny porządek na biurku i ZAWSZE jest w pracy.
Dzieci nie mają łatwo z rodzicem spod tego znaku. Tata Koziorożec rzadko bywa w domu, bo pielęgnuje pracoholizm. Jest do bólu oszczędny. Zanim coś kupi, trzeba go urabiać przez bity tydzień. Mama Koziorożec jest nadopiekuńcza, poświęca dzieciom cały czas i drży na myśl, że za kilkanaście lat ją opuszczą. Dlatego tuczy je, ubiera w bure sweterki i sączy do ich uszek jad pod postacią monologów o „podłym świecie pełnym złych ludzi”.
Na starość Koziorożce zalegają przed telewizorami i zamiast wydawać zarobione pieniądze, oddają się rutynie. W niedzielę rano jedzą jajecznicę, w środy grają w warcaby, w poniedziałki pielą grządki. Wreszcie, osaczone przez kandydatów do gigantycznego spadku, umierają w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Oczywiście taki koniec nie jest pisany drugiej, mniej licznej grupie Koziorożców – odszczepieńców. Są równie metodyczni i uparci, tyle że w bardziej rozrywkowych kwestiach. Balują, jakby im za to płacono. Są nieobliczalni. Jeśli piją, to duszkiem, jeśli tańczą, to na stole. Często miewają zwidy i wizje religijne, odwiedzają ich na zmianę archanioły i fioletowe hipopotamy w latających spodkach. Niestety, ten rzadki typ Koziorożca ma wbudowany mechanizm samozagłady, który nie pozwala im dożyć (nawet wczesnej) emerytury.
Weronika Kowalkowska
Z opinią kompletnych ofiar losu brną przez podstawówkę i dopiero kiedy nadchodzi czas pierwszych egzaminów, okazuje się, że potrafią zaimponować