Wiosenny post to stary, dobry obyczaj. Oczyszcza ciało z toksyn, daje urlop wątrobie i żołądkowi, rozjaśnia umysł. Kiedyś obowiązkowo poszczono przed Wielkanocą przez czterdzieści dni, a w Wielki Tydzień (ten poprzedzający święto zmartwychwstania) zachowywano ścisły post – inaczej mówiąc, woda i suchy chleb lub korzonki. Czy potrafiłbyś poddać się temu magicznemu rytuałowi głodu choć przez tydzień? Zajrzyjmy w gwiazdy.
Baran
21.03–19.04
Nakazy, uważa Baran, są po to, by je dawać. Ma pościć, i to przez tydzień? Kto to wymyślił? Jest przekonany, że skoro całymi dniami nie bierze nic do ust, od dawna nie przytył nawet grama. Dopiero gdy odpadnie mu od spodni ostatni guzik, zauważa, że wieczorne drinki i kanapeczki zebrały mu się w okolicy brzucha i za nic nie chcą wyparować. – Trudno, dajcie ten post – postanawia, pewny, że dla niego tygodniowa głodówka to tyle, co strzepnąć palcami. Niestety, silna wola nie jest jego mocną stroną. Jeśli wytrzyma dwa dni, będzie sobą tak zachwycony, że wieczorem da sobie dyspensę i wyje wszystko z lodówki, łącznie z kostkami lodu (do drinka). Nazajutrz wściekły zacznie głodówkę od nowa – z podobnym rezultatem.
Byk
20.04–20.05
Lubi dobrze zjeść i pobalować, zwłaszcza za cudze pieniądze, przez co ludzie uważają go za osobę towarzyską i zapobiegliwą. Nie martwi się wcale, że mówią o nim „grubas”. Na żadne umartwianie za nic nie da się namówić. Jest tylko jeden sposób, by pościł – trzeba go pozbawić dostępu do mamusinych obiadków, przestać zapraszać na bankiety i kolacyjki. Gdy Byk musi sam sobie coś kupić i ugotować, robi się chorobliwie oszczędny i potrafi żyć o serku tygodniami. Jeśli znacie chudego lub poszczącego Byka, to znaczy że:
a) z przejedzenia boli go żołądek, a ceny usług medycznych tak nim wstrząsnęły, że nie może dojść do siebie,
b) pokłócił się z całym światem i teraz kombinuje, jak by tu, nie tracąc twarzy, znów czyimś kosztem zapełnić wyposzczony żołądek.
Bliźnięta
21.05–21.06
Uwielbiają nowości i eksperymenty, więc hasło „magiczna głodówka” ogromnie je podnieca. Natychmiast siadają do internetu, by zgłębić problem, ale po godzinie studiują już życie seksualne pustelników lub temat zmartwychwstania w sztuce kobiet z niedowagą. Bo tak już mają, że nie potrafią skupić się na jednym. Na szczęście z natury są niejadkiem i trzeba je namawiać raczej do jedzenia niż do postu. Gdyby więc na serio zaczęły się umartwiać, przez czterdzieści dni jest szansa, że osiągną stan przezroczystości i zaczną lewitować. Z pewnością anioły są spod znaku Bliźniąt, bo jak one ciągle fruwają i żyją wyłącznie gadaniem.
Rak
22.06–22.07
Całe życie ostrożny, skwaszony i nieszczęśliwy, w Wielki Post odżywa, bo nareszcie może bez obaw pojęczeć. Ledwo żyje, przecież od dawna nic nie brał do ust i brać nie zamierza, bo się zgodnie z tradycją umartwia. Wbrew temu, co mówi, ma się czego pozbywać. Rak kocha solidną, domową kuchnię, z rozkoszą napycha brzuch pierogami i bigosem i bez pitraszenia żyć nie potrafi. Post więc mu się przyda. Wie to dobrze, ale jeszcze wszyscy muszą widzieć, jak cierpi. Najchętniej założyłby włosienicę i za małą opłatą publicznie chlastał się biczem, aby przy okazji coś zarobić. Jeśli mimo solennych deklaracji przyłapiesz Raka nad golonką z piwem, nawet nie drgnie mu powieka. Spokojnie powie, że lekarz kategorycznie zabronił mu głodowania, więc musi coś jeść. I tyle!
Lew
23.07–22.08
To właśnie on najgłośniej będzie zachęcał wszystkich do głodówki, kręcąc się przy tym przed lustrem i pokazując zachwyconym gapiom, jak rewelacyjnie można wyglądać po kuracji. Żeby zwrócić na siebie uwagę, gotów udać się na pustynię i żyć tam przez czterdzieści dni i nocy o rosie i korzonkach, byle tylko ktoś to nagrał i puścił w telewizji. Na każdym bankiecie czy przyjęciu, popijając szampanem kaczkę w czekoladzie albo łososia z imbirem – bo byle czego do ust nie weźmie – gada o ascezie i umartwianiu. Domowników torturuje kiełkami i niegazowaną wodą – bo przecież tak wypada i wszyscy to robią. Nie wspomni, że po drodze do domu zjadł dwa obiady i czuje, że musi zażyć coś na przeczyszczenie, bo jest zbyt pełny.
Panna
23.08–22.09
Jej na żadne głodówki namawiać nie trzeba. – Od dzisiaj kasza i szpinak – oznajmi przerażonej rodzinie, szczęśliwa, że nie musi gotować ani robić zakupów. Gdyby mogła, nie jadłaby wcale. Obowiązkowość i dyscyplina to jej dewiza. Przez całe życie jest na ścisłej diecie i jeśli przytyje pół kilograma, wpada w depresję. Byłaby szczęśliwa, gdyby Sejm uchwalił, że głodować należy przez pół roku. Choć pewnie zjadłyby ją nerwy, gdyby zobaczyła, jak taki Baran czy Strzelec za nic mają prawo. W Wielki Post medytuje i ćwiczy, zapisując skrupulatnie swoje przeżycia w kajeciku. Zostawi te wspomnienia wnukom… jeśli ktoś płci odmiennej zauważy, że wegetarianka w kusym dresie ma figurę modelki i niezły apetyt na… seks.
Waga
23.09–22.10
Ma myśleć o przemijaniu i unikać przyjęć? Życie jest zbyt piękne, by tracić choć jedną, krótką chwilę przyjemności. Tylko alkoholik w pierwszym tygodniu po odstawieniu wódki wie, co czuje Waga na widok dobrze zastawionego stołu, którego obiecała nie dotknąć. Bo po pierwsze warto by trochę schudnąć, po drugie – tradycja, więc co by ludzie powiedzieli. To urodzona aktorka, zagra więc chętnie świętą pustelnicę – ze łzami w oczach odsuwa półmiski, błaga, by jej nic nie nakładać, posępnie wpatruje się w napełnione kieliszki… W końcu zemdleje z głodu i „przez rozum” da się namówić na kawałek pasztetu lub kluseczki z gulaszem. Żegnaj dieto, witaj szczęście – i przekonanie, że gdyby jej nie złamano, głodowałaby do Bożego Narodzenia. Ale taka jest słaba…
Skorpion
23.10–21.11
Czemu nie, może pogłodować, byleby wieczorem była porządna kolacja. Wyznaje zasadę, że „każdego befsztyka zmoże miłosna gimnastyka”, a poza tym otwarty jest na wszystkie techniki magicznego odchudzania, z postem czterdziestodniowym włącznie. Tyle, że bardziej od niejedzenia interesuje go na przykład obserwowanie przebiegu zanikania ciał. Skorpion bowiem każdą rzecz lubi rozgrywać teoretycznie, bez ryzyka, że coś mu nie wypali. Nagada się przy tym tak, że od samego ruszania szczęką schudnie bez żadnej diety.
Strzelec
22.11–21.12
Dieta? A co zrobić, gdy w środku nocy przyjdzie mu ochota na schabowego? Miałby sobie odmówić? Znajome katujące się dietami ma za kompletne kretynki. Nie lubi ględzić o tym, jak schudnąć, bo sam się nigdy nie odchudza. Chyba że przez przypadek da się nabrać na jakieś ogłoszenie typu „cudowna dieta – strać dziesięć kilo w trzy dni”. Wtedy, istotnie, rzuca się w eksperyment, ale zanim przyjdzie magiczna paczka, już dawno zapomni, co w niej miało być. Strzelec nie wyznacza sobie celów bardziej dalekosiężnych niż trzy dni. Zbyt jest narwany, by o czymś pamiętać tak długo. Może dlatego rzadko tyje.
Koziorożec
22.12–19.01
W Wielki Post jest w swoim żywiole. Nie stać go na to, by być grubym. Przez cały rok ma wyrzuty sumienia, że tyle wydaje na jedzenie i ciuchy! Musi schudnąć i to natychmiast. A przy okazji zaoszczędzi! Zaciska więc zęby i, nie bacząc na burczenie w brzuchu, żyje wyłącznie wodą i powietrzem, ponury jak sto diabłów. Może by tak jeszcze odstawić samochód i na piechotę chodzić do pracy? Jeśli wyliczy, że buty będą go kosztowały mniej niż benzyna, gotów przez czterdzieści dni nie tylko pościć, ale i biegać. Jeśli dożyje Wielkanocy, będzie jak zmartwychwstały – szczuplejszy o parę kilo i bogatszy o parę tysięcy – bo rodzinie też tej odnowy nie odpuści.
Wodnik
20.01–18.02
– To zamach na moją wolność osobistą! – krzyczy Wodnik na wieść o poście i od razu leci do kuchni, by coś zjeść na zapas. Dopiero informacja, że tysiące lat temu post polegał na piciu rosy i jedzeniu manny z nieba mocno go zainteresuje. Gotów jechać na pustynię, by się osobiście przekonać, jak to przebiegało za czasów Chrystusa. Po konsultacji z astrologiem, lekarzem i najmądrzejszą osobą w okolicy Wodnik bliski jest decyzji o poddaniu się magicznej głodówce w domu pod warunkiem, że mannę, rosę niebieską i rozpustników z wizji „kuszenie świętego Antoniego w jaskini podczas postu” da się sprowadzić za zaliczeniem pocztowym. W przeciwnym razie z postu nici, bo przecież nie będzie się katował nudnymi dietami bez polotu.
Ryby
19.02–20.03
Od lat z uporem poszukują takiej metody, która pozwalałaby tym więcej chudnąć, im więcej się zje i wypije. Im grubsze, tym dłużej leżą na kanapie i jak mantrę powtarzają: „muszę schudnąć, muszę schudnąć, muszę schudnąć…”.
Propozycję postu przyjmują z wdzięcznością i dają na mszę w intencji cudownego umartwiania. Z przekonaniem, że teraz Najświętsza Panienka na pewno im pomoże, otwierają butelkę wina do smakowitych kanapeczek. Gdy wytrzeźwieją, przychodzi im do głowy, że mogłyby kogoś wynająć albo namówić, by za nie popościł przez czterdzieści dni. Wmawiając sobie, że to możliwe, od razu czują się lżejsze. Byle nie otwierały oczu, a wszystko będzie takie cudowne!!!
Wiosenny post to stary, dobry obyczaj