Znak zodiaku to nie fatum.
Czy będziesz szczęśliwym Bliźniakiem, robiącym karierę prymusem i duszą towarzystwa, czy człowiekiem demolką, który spaprze życie sobie i innym, zależy tylko od ciebie.
Blaski...
Złote dziecko
Matki innych dzieci, widząc małego Bliźniaka, zielenieją z zazdrości. Wesołe toto, odważne… Podczas kiedy ich pociechy stać co najwyżej na „gugu gaga”, ten recytuje „Małpę w kąpieli” Fredry i odróżnia Brachiozaura od Diplodoka. Uwielbia chodzić do przedszkola.
Z miejsca rozkochuje w sobie opiekunki, a potem przejmuje kontrolę nad grupą. Organizuje, wymyśla nowe zabawy, pociesza zapłakaną Olę z wprawą doświadczonego psychoanalityka, a z wrednego Radka trzema celnymi słowami robi pośmiewisko.
Jest tak bystry i nad wiek dojrzały, że rodzice konsultują z nim każdy kredyt, zmianę pracy czy wystroju wnętrza. Wrodzone lenistwo wcale nie przeszkadza mu ukończyć szkoły z wyróżnieniem.
Dusza towarzystwa
Na weselu i stypie. Świat to dla niego wielki stół zastawiony smakołykami – grzechem byłoby nie spróbować każdego, chociaż po troszku. Dlatego Bliźnięta są wszechstronne, otwarte na nowe doświadczenia i zawsze mają coś do roboty. Prędzej obędą się bez jedzenia niż bez internetu, a wszelkie nowinki techniczne radują je niczym manna brnących przez pustynię Izraelitów.
Studiują po pięć rzeczy naraz, a oprócz tego biegają na lekcje japońskiego, kurs wróżenia z fusów i robią licencję pilota. Bóg jeden wie, jak przy tym wszystkim znajdują czas na intensywne życie towarzyskie. Bliźnięta to bowiem kompani doskonali – do tańca i do różańca, na imprezę z gatunku „ciesz się, że nie kwiczysz” i na nobliwy zjazd rodzinny.
Cieszy ich każda okazja do rozmowy, nieważne, czy chodzi o lekkie ploteczki, czy o pełnokrwistą dyskusję. Na dodatek mają duże poczucie humoru, a usłyszawszy przekonujące argumenty, chętnie skorygują swoje poglądy – dlatego można z nimi rozprawiać na przykład o polityce bez obawy, że odgryzą nam głowę.
Handlowiec stulecia
Oszczędzanie to nie ich broszka – Bliźnięta zamiast ciułać na coś dużego, wolą sprawiać sobie (oraz rodzinie i przyjaciołom) małe przyjemności. Na szczęście bezrobocie im nie grozi. Jako osobniki wysoce operatywne, szybkie w działaniu i lubiane przez wszystkich, błyskawicznie pną się po szczeblach kariery.
Właściwie mogą robić wszystko, od prezesowania po sporty wyczynowe, ale najlepiej sprawdzają się w roli tłumaczy, przewodników, dziennikarzy i dyplomatów. Oraz handlowców. W tym zawodzie złotousty Bliźniak wyrabia 1000 procent normy, a zachwyceni klienci zakładają jego fankluby, nie oglądając się na opróżnione portfele.
Poszukiwaczka pokrewnych dusz
Pani spod znaku Bliźniąt to wulkan energii, mieszanka przeciwieństw. Kobieta-enigma, której pełne tajemnic spojrzenie rozkłada na łopatki płeć brzydką. Jest rozsądna, ale pełna szalonych pomysłów; wygadana, ale dyskretna; ekstrawagancka, ale potrafiąca zachować umiar.
Życie u jej boku to pasmo ekscytujących przygód, podróży i niecodziennych doświadczeń. Ale najfajniejsze jest to, że równie mocno potrafi się zakochać w forsiastym przystojniaku, jak i w spłukanym kurduplu. Chodzi jej o pokrewieństwo dusz, a nie o casting na idealnego męża.
Romeo i tatuś idealny
Spektakularne konkury z niespodziankami są specjalnością pana-Bliźniaka. Dla tego pomysłowego romantyka włażenie po balkonach z różą w zębach i w takt przygrywającej pod blokiem orkiestry kameralnej to naturalna forma zalotów. Jest niezwykle uczuciowy i spontaniczny, potrafi zupełnie na serio oświadczyć się po tygodniu znajomości.
Jest zabawny, wygadany i czarujący; ma mnóstwo zainteresowań i po prostu nie sposób się przy nim nudzić. Lubi sobie poflirtować z innymi kobietami, ale całkiem niegroźnie. Na dodatek jest wspaniałym ojcem. Co chwila wymyśla nowe zabawy, zaraża swoimi pasjami, a rodzinę zamiast nad Bałtyk zabiera latem do schroniska dla tygrysów sumatrzańskich.
Cienie...
Zbyt zajęci, by umrzeć
Proszę nie dać się zwieść laseczce i grubym szkłom w okularach – Bliźnięta zachowują bystrość umysłu do ostatniego tchnienia. Doskonale wiedzą, czego się teraz słucha, a obsługę nowoczesnych gadżetów mają w małym palcu.
Żyją długo, bo po prostu nie mogą się wymeldować, zanim nie ogarną jako tako arabskiego/ jazdy na motorze/nurkowania jaskiniowego. O ile po drodze nie pożre ich jakiś rekin, dożywają setki, do końca konsekwentnie olewając zalecenia lekarskie. Nie ze złej woli oczywiście – po prostu mają zbyt dużo spraw na głowie, żeby o wszystkim pamiętać.
Krętacz z niewyparzoną gębą
Ten koszmarny bachor zaczyna gadać w dwie sekundy po urodzeniu i od tej pory zamyka usta właściwie tylko podczas snu. A i to nie zawsze. Nie uznaje przy tym żadnych świętości – bez zająknięcia spyta babcię, czy goli się pod pachami, albo donośnie skomentuje łysinę dresiarza stojącego obok na przystanku.
Uwielbia zadawać rodzicom krępujące pytania, najchętniej publicznie. Notorycznie oddala się bez pozwolenia, aby pospadać trochę z drzew albo pomalować agresywnego psa sąsiadów na zielono.
Instynkt samozachowawczy chowa za bieliźniarkę, razem z niedojedzonym obiadem (większość Bliźniąt to niejadki). W szkole doprowadza nauczycieli do szału ciągłym wierceniem się w ławce i gadulstwem. Inspiruje wszystkie klasowe wybryki, ale to inni dostają uwagi.
Nadpobudliwy plotkarz
Gusta i przekonania Bliźniaka zmieniają się średnio trzy razy dziennie. Studiuje orientalistykę, medycynę i zootechnikę, ale żadnego kierunku nie kończy, bo zamiast na wykłady chodzi na kurs wizażu (którego też nie zalicza). Co wybory głosuje na inną partię. Wszystko, co było wczoraj, to dla niego „konserwa” i „wstecznictwo”.
Jest nadpobudliwy i cierpi na chroniczny słowotok. W kinie wierci się i wysyła esemesy, a podczas mszy głośno komentuje wpadki językowe księdza. Wie wszystko o wszystkich – rozpuszczane przez niego plotki to broń masowego rażenia, która złamała niejedną karierę i nieraz obciążyła polski fundusz alimentacyjny. Najlepiej w ogóle go nie słuchać, bo łże jak z nut.
Człowiek demolka
Pracownik z niego żaden. Lepiej nie dawać mu do ręki dokumentów, bo połowę zgubi, a połowę zaleje kawą. Notorycznie się spóźnia, a jak już dotrze, to zajmie się wszystkim, tylko nie robotą – będzie czytać bzdury w internecie albo plotkować.
Zdarza mu się zapomnieć, jak ma na imię szef, ale tego, że żona szefa ma krzywe zęby, nie zapomni nigdy. Nie ma głowy do szczegółów, więc wszystko trzeba po nim sprawdzać i poprawiać.
Zatrudnienie Bliźniaka w księgowości to zawodowe harakiri. Nadaje się tylko do jednej pracy – do handlu. Wciśnie wszystko każdemu. Wśród jego ofiar są takie cuda, jak beznogi emeryt, naciągnięty na kupno ruchomej bieżni, czy zakonnica od lat spłacająca raty za karabin snajperski.
Nałogowa Flirciara
Kobietę spod tego znaku najpierw słychać (non stop gada, na przemian ryczy ze śmiechu i teatralnie szlocha), a dopiero potem widać. Ale jest to widok osobliwy, bo gust odzieżowy ma mocno kontrowersyjny.
Niezrównoważona, niestała i uzależniona od flirtu, najchętniej przysysa się do żonatych, chronicznie nieśmiałych oraz do księży, ale jako erotyczna demokratka nie pogardzi także hrabią, menelem czy Masajem.
Obiecuje dozgonną miłość, porzuca po dwóch tygodniach, a potem publicznie wyśmiewa wszelkie intymne felery byłego kochanka. Żywi się tylko winem i kolorowymi kanapkami na wernisażach i bankietach.
Notoryczny zdrajca
Facet spod tego znaku to najlepszy materiał na oszusta matrymonialnego. Ma 15 kochanek naraz, a dla każdej inną osobowość. Raz jest toczonym przez suchoty poetą, raz szpiegiem, a za chwilę ma sieć ekologicznych ferm kurzych pod Żurominem.
Przeprowadza spektakularny podryw, po czym znika na trzy lata. W małżeństwie koszmarny: nie dość, że notorycznie zdradza, to nie zarabia, nie pomaga, myli pralkę z lodówką, a wysłany do sklepu po masło, wraca z klejem do butów.
Nudziarz na luzie
Bliźnięta są wydelikacone, przewrażliwione a na dodatek mają słabe płuca. Jednym słowem na starość robią się upierdliwe jak jasna cholera. Snują się po domu, charcząc i omdlewając, a zamiast jeść, faszerują się psychotropami.
Źle sypiają, więc nocami polują na domowników, aby zanudzać ich opowieściami o minionych przygodach i podbojach. Jeśli nikogo nie dorwą, to podsłuchują pod drzwiami, żeby potem rozpuścić trochę ploteczek.
Ku zgrozie wnuków ubierają się jak nastolatki i nadużywają wyrażenia „wrzuć na luz”. Umierają średnio pięć razy na tydzień przy akompaniamencie teatralnych westchnień.
Weronika Kowalkowska
shutterstock.com