Znak zodiaku daje nam możliwości, które możemy przekuć w sukces lub wręcz przeciwnie – zrobić z nich użytek najgorszy z możliwych.
Spójrz więc, Baranie, kim możesz się stać, jeśli uda ci się dobrze wykorzystać dary losu, a kim, jeśli pójdziesz na łatwiznę.
Blaski...
Mały twardziel
Trudno o bardziej samodzielne i odważne dziecko niż Baraniątko. Nie przeraża go ani strzykawka ze szczepionką, ani bezzębna ciocia. Specjalnie zaczaja się na potwory mieszkające pod łóżkiem, żeby je dokładnie obejrzeć.
Nie trzeba go bronić przed klasowymi chuliganami. Ba, jeszcze obroni przed nimi kolegów! Muszą o tym pamiętać jego rodzice, wzywani raz po raz na dyrektorski dywanik z powodu złamanych nosów i wybitych zębów. Wystarczy jednak zapewnić Baraniątku odpowiednią ilość ruchu, żeby mogło się wyżyć, a przestanie sprawiać problemy.
Skazany na sukces
Młody Baran do upadłego wspina się po drzewach, biega za piłką, pedałuje, wiosłuje etc. Na prywatkach i balach tańczy do białego rana (potrafi rozkręcić każdą imprezę). Nikt mu nie wciśnie kitu, nikt go nie zastraszy. To urodzony wojownik – nonkonformista.
Ciepła posadka raczej go nie zadowoli. Przecież urodził się po to, żeby wygrywać! Drugie imię Barana to „ambicja”. Cele osiągane bez walki, ryzyka i morderczej rywalizacji go nie interesują. Każdy szef pokocha tego patologicznego pracoholika, który twierdzi, że zwolnienia lekarskie są dla cieniasów.
Chociaż... jeśli nowy pomysł szefa wyda mu się idiotyczny, to natychmiast powie o tym głośno, i to w niezbyt delikatny sposób. Nie będzie się ślinił w fałszywym uśmiechu. Z nim zawsze wiadomo, na czym się stoi.
Knucie i ściemnianie są mu z gruntu obce. Owszem, łatwo się irytuje, ale równie łatwo wybacza. W przyjaźni jest dozgonnie lojalny, pomaga zanim zdąży się go o to poprosić.
Wymarzona Żona
Pani Baran pod płaszczykiem szorstkości kryje szczerozłote serce. Funduje wczasy rodzicom i przygarnia pod swój dach zrzędzącą teściową. Zakochuje się od pierwszego wejrzenia i na zabój. Upatrzony facet nie ma szans – zostanie złapany i wcielony do rodziny. Zaradna pani Baran będzie pracować za dwoje, by mężuś mógł realizować swoje talenta.
Najlepszy przyjaciel kobiety
Pan Baran potrafi rozmawiać z kobietami i godzinami słuchać ich zwierzeń, a na dodatek to świetny kochanek. Nie jest wytrwałym monogamistą, ale panie jakoś mu to wybaczają.
Przyjaźni się ze wszystkimi swoimi byłymi, ku zgrozie kolegów spod innych znaków. Jest bardzo hojny, więc kiedy się zakocha, obsypuje wybrankę kwiatami i wysokokaratową biżuterią – już po trzech randkach przynosi pierścionek z diamentem wielkości oliwki.
Hojny nawet po śmierci
Niestety, pracoholicy spod tego znaku bywają ulubioną ofiarą wieńcówek i zawałów. Zostawiają po sobie fortunę, a w testamencie nie zapominają nawet o najdalszym i najbardziej antypatycznym kuzynostwie.
I cienie...
Warczący terrorysta
Klasyczny mały Baran charakteryzuje się bezczelnym wyrazem twarzy i spojrzeniem zdolnym zwalić z nóg szarżującego mamuta. Rodziców trzyma krótko – już w niemowlęctwie złamał nos mamusi, wierzgając w zbyt zimnej jego zdaniem kąpieli.
Od tej pory zastraszeni rodziciele akceptują potulnie fakt, że Baran niszczy wszystko, czego się dotknie, a zamiast mówić – wrzeszczy albo powarkuje. ADHD to jego drugie imię, więc na szczęście znika na całe dnie i rodzina może trochę odsapnąć.
Wróg własnych przyjaciół
Z wiekiem Baran trochę się cywilizuje. Ale tylko trochę. Według niego życie to walka z resztą świata. I ani myśli stosować zasady fair play. Rozpycha się łokciami i ściemnia tak bezczelnie, że uchodzi mu to na sucho. Jego ulubione hobby to podjudzanie.
Z lubością prowokuje bijatyki, w których sam nie bierze udziału. Albo spija przyjaciół do nieprzytomności („ze mną się nie napijesz?”) i rechocząc robi im zdjęcia. Nie ma żadnych zahamowań. Klnie jak szewc i nie uznaje takich bzdur, jak „maniery”.
Szef sadysta
Lubi myśleć o sobie, że wali prawdę prosto w oczy, bo brzydzi się kłamstwem. Prawda jest taka, że go to po prostu bawi. A poza tym Wielki Szef Baran musi sobie często poużywać na plebsie, ot tak, dla higieny osobistej. Czuje się potem jak nowo narodzony i nazajutrz nie rozumie, czemu się kulisz, gdy próbuje cię poklepać po plecach.
W pracy zawsze wszystkimi komenderuje. Sprzątaczka źle trzyma mop, a kierowniczka źle planuje zajęcia. Żeby poprawić błędy tego stada niekompetentnych kretynów, Baran zostaje po godzinach, nie zważając na stęsknione dziatki, czekające w domu. Na zebraniach wali butem w stół i brutalnie wypunktowuje nawet najmniejsze niedoróbki.
Wojownik w miłości
Nawet miłość to dla niego pole walki. Oblega upatrzoną ofiarę niczym krzyżowcy Jerozolimę. Żadnego tam miziania się i słodkich szeptów – podryw w jego wykonaniu przypomina raczej prześladowanie. Pani Baran atakuje wydekoltowanym biustem i gwałci biedaka na pierwszej randce, a potem zapomina, jak miał na imię.
Pan Baran kolekcjonuje żony.
Jest cholernie niecierpliwy, więc jak mu się jakaś baba spodoba, to najchętniej ją sobie… kupuje. Kilka kosztownych błyskotek, futro z norek, parę drogich kolacji, ekskluzywny koniak dla przyszłych teściów – i voilà! Po co się bawić w jakieś durne podchody?
Gadżety (a do tej kategorii zaliczają się żony) szybko się mu nudzą, więc wymienia je na nowe. Nie przepada za dziećmi, bo się mazgają i wymagają opieki. Są słabeuszami niegodnymi jego cennego czasu, tak jak inne słabe istoty: chorzy, staruszkowie czy bezpańskie psy. Słabeuszom potrzebna jest solidna musztra, ot co!
Butny do grobowej deski
Baran stanowczo odmawia chorowania. Leczy się wódką z pieprzem. Schodzi prawie zawsze gwałtownie, wskutek strajku układu krążeniowego lub przez zadławienie się zjadanym w biegu hamburgerem.
Weronika Kowalkowska