Co sprawia, że w pewnych domach czujemy się doskonale, a z innych najchętniej ucieklibyśmy tuż po przekroczeniu progu?
Odpowiedź na to pytanie daje feng shui, tradycyjna sztuka zdrowego życia i mieszkania. Jej zasady respektowane są wszędzie tam, gdzie żyją Chińczycy, nawet w nowojorskim Chinatown. Najważniejsze jest jednak to, że zasady feng shui dają się zastosować wszędzie, tak więc i my mamy szansę uczynić nasze mieszkania bardziej przytulnymi.
Uwaga na stare kamienice
Zupełnie nie nadają się do zamieszkania tak zwane chore domy, czyli takie, które mają poniżej 50 procent energii kosmicznej. Osoby mieszkające lub pracujące w „chorych domach” szybko się męczą i są bardziej podatne na stres. Oprócz tego w wykonywaną pracę muszą wkładać znacznie więcej wysiłku i częściej popełniają błędy.
Takie domy można poznać po wysokiej liczbie zachorowań, jak również po częstych przeprowadzkach, nawet w czasach gdy na rynku mieszkaniowym panuje zastój. Dlatego też, zanim wprowadzimy się do pięknej, zabytkowej kamienicy, najpierw przeprowadźmy wywiad wśród jej mieszkańców, a zaoszczędzimy sobie wielu kłopotów.
Ślepe ulice i ostre przedmioty
Równie szkodliwe są domy lub mieszkania w domach położonych na końcu ślepej ulicy lub też znajdujące się naprzeciw wlotu ulicy tworzącej skrzyżowanie w kształcie litery T, ponieważ energia wytwarzana przez przejeżdżające samochody niczym fala uderzeniowa skierowana jest bezpośrednio na budynek i bombarduje jego mieszkańców silnymi dawkami niekorzystnej energii, zwłaszcza jeśli drzwi wejściowe domu wychodzą na ulicę.
Eksperci feng shui ostrzegają przed ostrymi kantami oraz przedmiotami wycelowanymi w człowieka niczym strzała. Nawet spiczasto zakończone liście roślin (np. juki) potrafią emanować negatywną energią. Same rośliny nie wywołują wprawdzie chorób, ale w połączeniu z innymi czynnikami, np. promieniowaniem emitowanym przez ziemię, mogą kierować na człowieka strumień niekorzystnej energii.
Jak sobie radzić?
Ostrych przedmiotów czy kwiatów doniczkowych stosunkowo łatwo pozbyć się z pokoju. Co jednak zrobić, gdy mieszka się w domu położonym dokładnie na końcu ślepej uliczki i w najbliższym czasie nie ma szans na przeprowadzkę? Po pierwsze należy odgrodzić dom od negatywnej energii, najlepiej czterometrową pergolą (drewnianą kratą gęsto pokrytą pnączem), a w mieszkaniu roślinami doniczkowymi na parapecie okna.
Po drugie – nie wolno spać w pokoju, którego okna wychodzą na tę „złą” ulicę, a jeśli to nie jest z różnych względów możliwe, trzeba na ścianie przeciwległej do okna zawiesić lustro, aby odbijało „złe spojrzenia”.
Dobrze też zrobi takiej sypialni obraz z widokiem rzeki lub jeziora, morski pejzaż albo fototapeta z wodospadem. Bo woda jest dobrym „odpromiennikiem” negatywnych energii. Jeżeli pracujesz lub śpisz dokładnie pomiędzy oknem a drzwiami, musi strzec się „przeciągu energetycznego”. Przestaw łóżko albo odgrodź je parawanem i zawieś w oknie dzwoneczki wietrzne. Zablokuje to niekorzystne fluidy. Dobrze jest mieć w poszczególnych pokojach kryształy kwarcu albo piramidy.
Flety, trąbki, klarnety oraz inne instrumenty dęte zawieszone na ścianach również przyczyniają się do wzrostu energii. Należy je wieszać parami, przy czym przedłużenia ustników muszą zbiegać się w górze, tworząc kąt około 45 stopni. Wyloty instrumentów nie powinny wskazywać na ludzi ani zwierzęta (fotele, klatki itp.), gdyż nadmiar energii może być męczący. Jak w każdej dziedzinie i tu konieczny jest umiar, ponieważ dobre feng shui, czyli najkorzystniejszy strumień energii życiowej zwanej w Chinach „Chi”, musi być podobny do wolno płynącego potoku, nie zaś rwącej rzeki.
GM
fot. shutterstock