Gdyby w Twoim domu pojawiła się zjawa, czy należałoby uciekać, czy też może najpierw zrobić jej zdjęcie?...
Od tysiącleci ludzie opowiadają sobie o spotkaniach z duchami i można by uznać, że takie informacje wszystkim już spowszedniały.
Co innego jednak, gdy o spotkaniu ze zjawą mówi osoba publiczna, a już szczególnie jeśli jest to hollywoodzka gwiazda. Taka jak Keira Knightley (Byk), brytyjska aktorka nominowana do Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową w filmie „Duma i uprzedzenie”, znanej też m.in. z najnowszej ekranizacji „Anny Kareniny”.
Otóż Keira mówi, że spotkała ducha. To stwierdzenie jest tym bardziej zaskakujące, że wcześniej zapewniała wszem i wobec, że nie wierzy w żadne zjawy oraz zjawiska nadprzyrodzone. Skoro teraz przyznaje się do paranormalnego doświadczenia, to najwyraźniej musiało się stać coś tak niezwykłego, że Keira zmieniła zdanie…
Obcy facet na kanapie
Było to latem 2012 roku, podczas kolejnego pobytu aktorki w Stanach Zjednoczonych.
– Zatrzymałam się w hotelu w Los Angeles. Apartament miał sypialnię, salon i dużą łazienkę – wspomina Keira Knightley. – Był poranek, właśnie wzięłam prysznic i przeszłam z łazienki do salonu. Nagle odkryłam, że jakiś obcy facet siedzi tam na kanapie.
Miał krótko przycięte czarne włosy, a ubrany był w charakterystyczną bordową koszulę. Siedział i patrzył przed siebie. Nie wiedziałam, kim jest i co myśleć o jego obecności w tym miejscu, więc powiedziałam do niego, że pomylił pokoje, że to mój apartament. Wtedy on bez słowa zniknął – głos Keiry łamie się i drży. Wciąż przeżywa to doświadczenie. – Po prostu znikł. Był i go nagle nie było.
Oprócz Keiry w apartamencie mieszkała także jej matka, znana brytyjska aktorka teatralna Sharman Macdonald. Pani Macdonald przegapiła pojawienie się ducha, bo akurat była w sypialni. Usłyszała jednak głos córki i zaciekawiona zajrzała do salonu, pytając, z kim rozmawia. Długo trwało, zanim roztrzęsiona Keira wyjaśniła matce, co się stało.
Oczywiście wyznanie Keiry sprowokowało różne reakcje, między innymi oskarżenia, że aktorka pewnie była od rana na haju. Ona jednak twardo broni swego stanowiska, zapewniając, że widziała, co widziała, i to zdecydowanie na trzeźwo.
Niezastąpiona komórka
Chrzciny, wesela, imieniny cioci. Takie uroczystości stanowią okazję do spotkań szerszej rzeszy krewnych. Okazuje się, że na rodzinne imprezy przybywają nie tylko żywi. Trafiają tam też goście z zaświatów. W połowie grudnia 2012 roku w Canterbury w Wielkiej Brytanii odbyły się chrzciny maleńkiej Mii Belli, córki Gemmy Sewell i Jamiego Kennetta.
W świątyni stawiła się cała rodzina. Wszystko odbyło się zgodnie z obyczajem, a wujek dziewczynki, 29-letni Jamie Sewell, utrwalił przebieg uroczystości, fotografując co ważniejsze momenty swym telefonem komórkowym. Po kilku dniach Jamie postanowił z tych zdjęć przygotować album. Odkrył wtedy, że do kościoła stawił się jeszcze jeden gość, którego w trakcie chrzcin nikt nie dostrzegł. Był to zmarły przed laty ojciec Jamiego i dziadek Mii Belli.
Na jednej z fotografii widać widmową formę przypominającą postać mężczyzny.
– Byłam w szoku, gdy zobaczyłam zdjęcie. Ten obraz jest uderzająco podobny do mojego zmarłego męża – stwierdziła Heather Sewell. Dodała również, że dla niej to podwójny wstrząs, bowiem zawsze wyśmiewała się z opowieści o duchach. Terry Sewell w wieku 41 lat popełnił samobójstwo. Od tego czasu minęło 17 lat, ale Heather Sewell nie ma wątpliwości, że zjawa to Terry, który postanowił być świadkiem chrzcin wnuczki.
Tadeusz Oszubski
fot. shutterstock.com