Karinę opuścił mąż dla innej. Z żalu i złości wyklinała go i płakała. A potem zwaliły się na nią wszystkie nieszczęścia świata.
Z Kariną wychowałyśmy się prawie w jednej piaskownicy, chodziłyśmy do tych samych szkół. A mimo to nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami, wręcz przeciwnie. Ona nie wierzyła, że prócz materii może istnieć coś jeszcze. I nie mogła jakoś pogodzić się z tym, że ja mam odmienne zdanie. Ile to ja się od niej za młodych lat nasłuchałam, że głupia, że oszołomka...
I oto pewnego dnia otwieram drzwi, a za nimi... Karina. Starsza o 20 lat i jakaś taka... pomięta, jakby przejechał po niej walec losu. Wyglądała okropnie. – Pomóż mi. Już tak dalej nie mogę żyć – powiedziała od progu. – Coraz to zwalają się na mnie nieszczęścia. Moja przyjaciółka... – Karina odwróciła wzrok, jakby nie chciała się przyznać, że życie ją zmusiło, by szukała ratunku u oszołomki! – dała mi twój adres. Podobno jej pomogłaś.
To była cała Karina. Żądająca, nie znająca słowa „przepraszam". Ale wyglądała jak siedem nieszczęść, więc zaprosiłam ją do domu. Usiadła na kanapie i zaczęła wyrzucać z siebie słowa: – Najpierw spalił się domek na działce. Potem złamałam rękę. Straciłam pracę i od tamtej pory mogę złapać jedynie dorywcze zlecenia. Do domu wprowadziły się mrówki i nie mogę ich wykurzyć. A na domiar złego moja ciężarna córka zamieszkała ze mną, bo jej narzeczony nie chce się z nią żenić. A żyjemy jak pies z kotem... Przyjaciółka mówi, że to z pewnością... klątwa – to słowo z trudem przeszło jej przez usta.
– A ty w klątwy wciąż nie wierzysz – zauważyłam łagodnie. Wzruszyła tylko ramionami. – Powiedz, kiedy to się zaczęło?
Od słowa do słowa wyszło, że parę tygodni po tym, jak jej mąż, Leszek, odszedł do innej, spalił się domek. – To nie mnie powinien tak los doświadczać, ale tego drania. Niech go szlag! – powiedziała z taką nienawiścią, że poczułam, jak włoski stają mi dęba na całym ciele, a w płucach brakuje powietrza.
Już wiedziałam, gdzie jest pies pogrzebany. Zapaliłam woskową świecę, by oczyściła przestrzeń, uczucie duszności wkrótce minęło. Karina potwierdziła podejrzenia.
– Tak, jasne, życzę mu wszystkiego, co najgorsze: braku pieniędzy, choroby i setek innych nieszczęść. Zasłużył na to!
Niemal do północy tłumaczyłam Karinie podstawową prawdę – że nasze negatywne myśli to swego rodzaju klątwy, które rzucamy na drugą osobę. Przeważnie nie działają na adresata, ale za to potrafią wrócić jak bumerang do wysyłającego i uderzyć w najczulszy punkt. Jak mówi ludowe przysłowie: jeśli siejesz wiatr, to zbierzesz burzę.
– Kiedy przeklinasz kogoś, kiedy pożera cię do niego nienawiść, to jednocześnie spychasz się w dół, do poziomów astralnych, gdzie błąkają się głodne duchy i astralne wampiry. Nie dziw się potem, że że ciągle spotykają cię jakieś nieszczęścia.
– Więc co powinnam zrobić? – spytała z rezygnacją.
– Pozwól mu odejść – odparłam. – Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Odetnij się od niego, bo inaczej twoja nienawiść pożre cię od środka i zniszczy na zewnątrz. Widzisz, co się dzieje. Nienawiść żywi się naszą pozytywną energią, odbiera nam siły, zdrowie, a czasami zabija...
Nie rozumiała. – To ty sama rzucasz na siebie klątwę – wyjaśniłam wprost. Nauczyłam ją, jak wykonać rytuał odcięcia, dzięki któremu jej podświadomość przestanie podrzucać złe emocje.
Jakiś czas później dowiedziałam się, że córka wróciła do narzeczonego i odbył się ślub. A potem zobaczyłam Karinę po drugiej stronie ulicy. Uśmiechnęła się do mnie i pomachała ręką. Wyglądała pięknie.
Rytuał odcięcia więzi
Przez 10 dni przed snem zapalaj przy swoim łóżku świecę. Żywa energia płomienia ochroni cię przed złym promieniowaniem. Potem przez kolejne dziesięć nocy, wyraźnie i „głośno" wypowiadaj w myślach słowa: Wybaczam. Proszę też, żeby i mnie zostało wybaczone.
Ostatniego, 10. dnia, napisz na kartce: Spalam wszelkie więzi łączące mnie z (napisz imię i nazwisko). Niech każde z nas idzie własną drogą. Amen.
Następnie tę karteczkę spal nad płomieniem świecy. Kiedy będzie płonęła, powtórz po raz ostatni: Wybaczam. Proszę też, żeby i mnie zostało wybaczone.
A jeśli nadal będziesz chciał, żeby tę osobę spotkało wszystko, co najgorsze, to za każdym razem powiedz sobie w myślach: Spalam, spalam, spalam myśl o zemście, rewanżu. Już wybaczyłam. Już się skończyło. Amen.
Zobaczysz, że ataki nienawiści będą coraz rzadsze, a twoje życie się poprawi.
Wróżka Berenika
fot. shutterstock